Udało się nie dać plamy, wszystkie potrawy wyszły znakomicie, objedliśmy się jak borsuki i musieliśmy wyjść na spacer, bo inaczej byśmy się nie dokulali do łóżek.
Oczywiście między zimnymi, a gorącym, rzuciliśmy się do pokoju rozpakować prezenty
Prawie trzy godziny pakowałyśmy je z córką. Chodziło o to, żeby najmniejszy drobiazg był owinięty w papier i żeby było dużo radochy z rozpakowywaniem. Może i jesteśmy stare konie, ale jednak jak dzieci, nigdy nie wyzbyłam się tej ekscytacji choinkowej i moje młodziaki mają to samo.
Książki pokazałam na Notatkach Coolturalnych, pod widać nimi kocyk, który dostałam na chłodne wieczory. Małżon mi uprał kiedyś mój ulubiony wełniany, który się skurczył do rozmiaru poszewki na poduszkę. Z córką uradzili i mi w Avoce kupiła w jego imieniu drugi. To się nazywa dyrektorska postawa - postanowiłem, wymyśliłaś, kupiłaś, wręczyłem. Nie ma to jak odpowiednie rozdzielenie zadań.
W tym roku wszystko było na spokojnie, w pewnym momencie spanikowałam, ale odrobina przesadyzacji nie zawadzi. Małżon mi pomagał, Michalina ciastowała, syn zmywał i kroił sałatkę, przynosił, donosił, chował, wyjmował - praca zespołowa i dużo śmiechu z odrobiną irytacji, bo jednak trochę się zmęczyłam wczoraj.
Ale jak dzisiaj siedzieliśmy przy stole, to mi od razu przyszło do głowy, że wcale mi nie żal tego czasu spędzonego w kuchni i na przygotowaniach. Jednak lubię klasycznie, tradycyjnie i nie dla mnie wyjazdy do Egiptu, nawet żeby to było all inclusive za dychę.
Pozdrawiam Was i mam nadzieję, że i u Was tak, jak sobie zaplanowaliście i wymarzyliście.
U nas bylo też miło, choć bez taty juz tak nie będzie , jak dawniej:-( mama jakoś się trzymała.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę spaceru, ale u nas mokradło z mrozu -15, zrobiło się plus 5, więc chlapa ciapa.
Dziś na luzie, tak jak lubię, a jutro trochę aktywnie, może spacer nad morzem.
Miłego świętowania
Mariola
Mariolu - my dzisiaj kompletny luz, pojedziemy z psem na plażę, a jutro do znajomych na cały dzień, rodzina plus pies, w gości.
UsuńMyślałam, że Ty to taki ranny ptaszek, a Ty sowa jesteś:) Korzystam z okazji i życzę wszystkiego dobrego na Święta.
OdpowiedzUsuńbe.el - ja jestem sowa i ranny ptaszek, w zależności od okoliczności, musu i chcenia. Sowa raczej do czytania i filmowania się, pracować w nocy nie lubię
UsuńZyczenia: oby tak dalej... bez 'plonacych domow' no chyba, ze w kolorowych swiatlach choinkowych, bez bolu w biodrach (łydce), lepiej juz w palcu wskazujacym od wysylania pozytywnych zyczen: zrob to, wynies, przynies, pozamiataj :D
OdpowiedzUsuńKlania sie 'kochany' ("pomimo" i "za" choc niekoniecznie przez wszystkich :) Sułek w poranek swiateczny :D
"I hear what you say" ...'bat'... czesciej czytam to co piszesz :D
Kasiu, miło czyta się te świąteczne, domowe, pogodne relacje- u mnie też było rodzinnie, ciepło, cudownie:)
OdpowiedzUsuńRuda - cieszę się, że wszystko u Was się udało :-)
UsuńMimo iż padam na twarz, a wczoraj wieczorem to się nawet po angielsku wyniosłam z trwającej u nas w domu imprezy - nigdy, przenigdy nie wyjechałabym w tym czasie do Egiptu !
OdpowiedzUsuńAniu, bo to najwspanialszy czas rodzinny, a nie hotelowy
UsuńA ja bede miec taki dom pełen kochanych ludzi już za 2 tygodnie, gdy córka przyjedzie!
OdpowiedzUsuńSocjo, to się będzie działo.
UsuńWitaj kochana w klubie tych, co sié narobią, ale są szczęśliwe:) To jedyny czas, kiedy zostawiam sobie mały margines na kuchenne eksperymenty, gdyż tradycja bierze górę. Na stole jest to, co było u rodziców, wcześniej u dziadow i tak dalej. Wielkanoc to inna bajka, ale Wigilia to sama kwintesencja rodzinności i tradycji, i niech tak trwa:)
OdpowiedzUsuńCałusy!!!
Casablanco - oj tak, to po prostu musi być po staremu, jak mi ktoś mówi, że zrobił rybę po chińsku, to mnie od razu telepie
UsuńByło dosyć burzliwie czyli zupełnie inaczej niż zwykle ale widać czasami musi być.
OdpowiedzUsuńZośku - zupełnie nie znajduję się w tym komentarzu, burzliwie, czyli inaczej niż zwykle? Please advise
Usuń