W głowie Katarzyny H. takie oto dzieją się rzeczy podczas chodzenia z kijkami - Nordic Walking czyli. Jak sama nazwa wskazuje, obce siły dresowe mogą być w to zaplątane.
Dla wrażliwych uszu rada - zdecydowanie ominąć fazę pierwszą i ostatnią.
Faza wstępna - dojazd na miejsce spotkania dwóch kijków, trudno się zebrać, długo szukamy butów, a może by tak zostać w domu, podczas seksu też się co nie co spali, więc może jednak zamienić kijki na kijek?
- Gotowa? Nie obijamy się, nie marudzimy czekam w samochodzie.
Wspólnik w zbrodni postanawia za mnie. Jedziemy.
Faza pierwsza - rozgrzewka - kije w rękach, muzyka w uszy. Zaczynamy. Czytelnicy poniżej 18 roku i wrażliwcy nie czytać! Przy tych tekstach wypowiedź Sienkiewicza o kupie kamieni to muzyka sakralna.
O kurwa, ale ten początek drogi stromy. Do chuja pana, kto powiedział, że kobieta powinna być wysportowana, szczupła i twarda w cyckach? Dajcie mi tego skurwysyna, co ustalił te standardy, wykręcę mu jaja i wsadzę w uszy.
Ja pierdolę, jak mnie wszystko boli po wczorajszym marszu. I dlaczego ta droga taka zejebiście długa, wczoraj chyba było jakoś szybciej do tych kamieni.
Walić to, będę jeździć na wózku, opierdalać pączki w ilościach hurtowych, psy husky bedą mnie po mieście wozić.
Tylko spokój.
Wdech wydech, wdech wydech.
Wydłuż krok, ciągnij aż z pośladków. Ramiona, nie zapominaj o ramionach. Rytm, trzymaj rytm, nie zwalniaj. Na chwilę dołącz talię. Nie opierdalaj się kobieto!
Faza druga - reset.
Rytm złapany, krok opanowany. Wdech, wydech.
Ładnie tu, zachodzi słońce, mogłoby nie być tych much, ale da się wytrzymać.
Co to ja chciałam.
Fajna ta piosenka.
Super tak sobie pochodzić. Jutro też tu przyjadę. A może dzisiaj zrobię sobie kilometr ekstra, trzeba wydłużać dystans.
O, a przy tej piosence to się najlepiej idzie. Nikogo nie ma, pośpiewam sobie
I keep going to the river to pray
Cos I need, something that can wash all the pain
And at most, I’m slipping all these demons away
But your ghost, the ghost of you it keeps me awake
Jeszcze raz sobie to puszczę. I tyłkiem pokręcę przy okazji.
O, pies przysiada, zmęczony biedak. Ile to już kilometrów? Ze 3/4 pewnie. Końca nie widać.
Ciekawe czy Endomondo, czy jak mu tam temu ustrojstwu, działa też dla chodziarzy?
A w ogóle jak to działa?
Tylko po co mi to?
A co gdyby tak dziwnie pochodzić jak Korzeniewski, ale bym miała dupę wyrobioną.
No nie wiem, czy on miał atrakcyjny tyłek?
Reset.
Nie myśl kobieto, śpiewaj i idź. Albo przestań już śpiewać, bo nie oddychasz.
Co to jak chciałam.....
Faza trzecia - dobijanie do bazy
Jeżu, gdzie ten samochód? Daleko jeszcze?
Dlaczego? Dlaczego? - Nie dojdziesz (zanim mnie policzą za prawa autorskie - tekst pochodzi z reklamy Frugo, tam facet idzie z takim pałąkiem przyczepionym do głowy, na końcu którego dynda mu przed nosem butelka soku Frugo, idzie przez lasy, morza, doliny, a tekst jest właśnie taki).
O, jest, nareszcie.
A jeszcze sobie pośpiewam, skoro już końcóweczka.
A może jeszcze kawałek?
O, patrzcie, mijam samochód, idę w górę.
Pochodzę sobie jeszcze, a co będę tak siedziała sama, Franek z panem jeszcze po kamieniach łażą.
Idę, idę.
Ale fajowo. Jutro też przyjadę.
Faza czwarta i ostatnia.
O kurwa, ale się schodziłam.
Jeśli założyć, że przykład zawsze idzie z góry, trzeba uznać, że wszystkie powyższe przekleństwa są winą Sienkiewicza i Belki :-)
Co było do udowodnienia.
Cudo relacja, słownik bliski memu sercu i używany przeze mnie nader (może zbyt nader) chętnie. Ale droga wydaje sie być też cudowna, taka gładka, a w ogole te kijki to chyba Norwegowie wymyślili w celu łatwiejszego pokonywania trudnego terenu, więc skad to narzekactwo? Wiem, z głebi polskiej duszy!
OdpowiedzUsuńCesiu, narzekactwo? Ależ skąd. To taka motywacja słowna
Usuńsuper sie to czyta :) mam nadzieje, ze wycieczka sie udala i walking tez :)
OdpowiedzUsuńOlu, walking się udaje codziennie, a jeśli leje, to prawie codziennie. Wycieczka to raczej nie była, bo to pod domem prawie
UsuńRelacja rewelacyjna, jakbym siebie w głowie słyszała, co prawda na fitnessie, ale te fazy są identyczne :) zatem Katarzyno H. powodzenia w kijkowaniu i radości z tego Ci życzę normalnie :) a sama od sierpnia wracam na fitness, teraz nie mogę bo musze trochę krakowskiej służbie zdrowia głowę pozawracać, ale sierpień będzie iście fitnesseowy- możesz sobie przypisać sukces zmotywowana mnie do sportowego powrotu :)
OdpowiedzUsuńKassWarz - cieszę się, że motywacja przyszła ode mnie. Mnie samej czasem jej brak, ale nie daję się. No, może czasami
UsuńZe tak w tonie tekstu rzekne - zajebista trasa! Chetnie bym dolaczyla, z kijami czy bez. Alez mi sie teskni za irlandzkimi bezdrozami, pelnymi wzgorkow i widokow dech zapierajacymi. Z kazdym razem bedzie lepiej :-)
OdpowiedzUsuńKaBu, oj tak, za tymi drogami i widokami mozna tęsknić. Nawet jak się pojedzie na wakacje w równie piękne rejony
Usuńja uwielbiam kijki :) po 10 godzinach siedzenia w pracy, 3 h z kijkami to wybawienie <3
OdpowiedzUsuńSarina - trzy godziny??? Nie mam tyle czasu wolnego. Ale około 2 tak
UsuńDzięki za ten wpis ! Zmotywowałaś mnie bardzo. Za półtora miesiąca wesele Córci - trzeba złapać kondycję:-)
OdpowiedzUsuńAniu, tak pięknej kobiecie jak Ty, to słońca potrzeba, lekkiej opalenizny i jesteś gotowa. Ale miło mi, że Cię zmotywowałam. No i życzę wspaniałego weselenia się. Ja to chyba przepłaczę cały ślub mojej córki, ze wzruszenia nie rozpaczy
UsuńKatarzyno H. normalnie musiałam się skupić, nad etapem pierwszym ;-) no, no potrafisz ładnie władać ,,językiem" , a zgadzam się z Tobą, odnośnie tego skurwysyna, co ustalił TE standardy:-))
OdpowiedzUsuńJa osobiście jakoś chętniej chodziłam wiosenką, STARAM się codziennie, ale tylko pół godzinki przed pracą. Jak mam lenia, to sama siebie strofuję- dupsko do góry i dalej, takie piękne słonko wschodzi. Przychodzę do domu, nalewam, sobie wody z cytryną i siedzę w ogrodzie podziwiając ciszę dookoła, wtedy prysznic i do robotki na 7.
Nie mam takiej pięknej trasy jak Ty, ale rośliny w ogródkach i pod lasem też są piękne.
No, no kondycję to po tych 2 godzinach chodzenia będziesz miała jak górnik :-))
Buziaki
Mariola
Mariolu, a ja podziwiam, że Ty rano tak umiesz się zebrać. To nie dla mnie, ja jednak jestem osobnik wieczorny. Prysznic i padam na pysk.
UsuńJa wieczorem padam na pysk, a rano to latam jak ptaszysko wściekłe;-) Już od 5 właściwie, jak widno to chcę się zrywać, hi, hi. Ja skowronek, TY Kasiu sowa!
UsuńU nas upały, więc ranki są wspaniałe:-))
Przesyłam trochu tych promyków słonka
Mariola
Mariola, nie ma u nas słonka, nie ma i nie ma. Deszcz i deszcz. Gdzie ta Twoja przesyłka? Musiałam wyłączyć komentarze anonimowe, bo zasypywał mnie spam. Jakby co to może na maila pisz, albo dodajmy się na FB
UsuńNajważniejsze, że walczysz dzielnie Kobieto! :) Przy tym możesz kląć i kręcić dupą do woli, wszystko przejdzie, a potem sobie sama podziękujesz. :)))
OdpowiedzUsuńDobrze się czytało
Iw- walczę, walczę i coraz mi łatwiej
Usuńto ty znasz takie słowa?!
OdpowiedzUsuńprovincial, znam nawet więcej. Na rowerze to dopiero miałam zestaw
Usuńo dziekuje Ci bardzo za ta relacje. Potrzebne mi byla porządna dawka śmiechu i Ty mi ją dałaś!!! Buziaki
OdpowiedzUsuńmikasiu, a proszę bardzo :-)
UsuńTy, Katarzyno, to zawsze tak optymistycznie do życia nastawiona, nawet to tych kijek. Do tego takim bardzo, bardzo (ładnym bo dosadnym) językiem władasz.
OdpowiedzUsuńCzytam sobie Ciebie post po poście i jakbym najlepszą ksiązkę czytała... Ja tak nie umiem nawet mysleć jak Ty piszesz! Z niecierpliwością czekam na Twoją książkę!
OdpowiedzUsuńPowinnam zacząć jakiś sport uprawiać, ale nie mogę się zmobilizować - podziwiam!
Edyta, miło mi to słyszeć :-)
Usuń