No dobra, jestem. Pytali, szukali, pisali, pomyślałam, że jednak wpadnę, chociaż czas nadal nie z gumy, doba za krótka, próbuję wiązać brzegi tych ram czasowym elastyczną taśmą, a i tak czasem w piętkę gonię. Ale tyle czasu tu byłam, że tak głupio się więcej nie pojawić.
Jest tak:
- powieść ukończona i wychodzi w kwietniu nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka. Okładka w trakcie tworzenia, więc nic nie pokażę, ale tytuł znam, to znaczy taki jest od samego początku - "Poza czasem szukaj". Chcecie wiedzieć o czym, czy to ma być niespodzianka?
- założyłam, że skoro się pisze i będzie takie, jakie będzie, czyli już jest, to nie mogę wyglądać tak jak wyglądałam, bo nikt mi nie uwierzy, że wiem, o czym piszę. A jak chcę sprzedać, to widziały gały co kupowały, nie kupią, jak będą widzieć to, co było. Wzięłam i schudłam 32 kg i dalej działam na polu, trochę na ugorze, bo cholera w moim wieku, słusznym niestety, to już nie tak hop hop. Ale zmiana jest i to najważniejsze
- pozbyłam się, przy okazji tego ruchu, endorfin, treningów na macie, zdrowego jedzenia, wszelkich dolegliwości i depresji. Codziennie śpiewam, cieszę się życiem, rankami tańczę, piję goracą wodę cytryną i cieszę się jaki piękny świat. Robię sobie piękne makijaże i naprawdę jestem szczęśliwa, chociaż moja sytuacja ogólnie się nie zmieniła, a napisanie książki i jej wydanie, jestem tego pewna, to jest wynik tej zmiany we mnie. Kiedy mam doła, to bardzo krótko. I już nie wymiotuję, kiedy nadchodzą wieść z frontu maminego
- mama - jest ok, chociaż nie jest dobrze, w takim sensie, że bez zmian, ale stabilnie. Ma opiekę 24 h na dobę i już nie muszę się zamartwiać, chociaż oczywiście cały czas przejmuję się tym, jak się ma.
- z kasą w związku z jej zobowiązaniami nadal krucho, ledwo wiążę koniec z końcem, ale już przynajmniej z tego powodu nie zaliczam dołów, problemów zdrowotnych itp
- chociaż - żeby nie było tak pięknie - pół roku temu zaliczyłam mini udar, który objawił się utratą wzroku w jednym oku, ale wróciło. Prawdopodobnie zmianą trybu życia uratowąłam się przed większym problemem. Teraz biorę leki i jest git. Odmawiam przyjęcia do wiadomości choroby, mam to gdzieś, biere tabletki i zapominam o sprawie. Tak postanowiłam
- dzieci w porzo, syn na studiach, córka trzeci rok robi karierę po studiach, ciężko, bo ona na początku drogi, syn jeszcze nie jest samodzielny, ale wspierają się bardzo daleko od domu i to jest najwspanialsze.
No to chyba nadrobiłam. A co u Was?
No miło Cię widać z powrotem w blogosferze, bo przecasz w socjal mediach byłam stale obecna :)
OdpowiedzUsuńAnna, wiem, wiele z Was jest też na FB ze mną zaprzyjaźnione i Wy jesteście na bieżąco, ale jak się okazuje, równie duża grupa nie bywa na FB wcale, nie ma konta i dostawałam maile, żeby się trochę tu pokazywać
UsuńFajnie, że jesteś. Gratuluję serdecznie książki i nowej Ciebie. Cudownie przeczytać jak poztywnie zmieniło się Twoje samopoczucie. :)
OdpowiedzUsuńannaboland - też cieszę się, że wróciłam :-)
UsuńDobrze, że tutaj też wróciłaś :)
OdpowiedzUsuńAniu, postaram się dzielić czas między wszystko
Usuńjakie dobre wieści, gratulacje!
OdpowiedzUsuńDzięki Klara
UsuńKasiu, dla mnie czytanie Twojego bloga (od kilku lat) to za kazdym razem jak wskakiwanie pod koc z kubkiem herbaty, takie mnie zawsze cieple uczucie ogarnialo, ciesze sie ze sie odezwalas, cierpliwie czekalam ;-). Pozdrawiam zza oceanu! Kinga
OdpowiedzUsuńKinga, jakie miłe słowa, dziękuję. Pozdrawiam serdecznie
UsuńAle czad! :)
OdpowiedzUsuń:-)
UsuńMój Ty Aniele Stróżu Dobrej Nowiny i Pozytywnego Kopa. dobrze żeś wróciła :)
OdpowiedzUsuńMag, wróciłażech :-)
UsuńChoć w wielim skrócie, to z wielkim hukiem :-) wróciłaś.
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo się cieszę!
Czekam na więcej Kasiu.
Aniu, tyle się dzieje, że nie ograniam czasowo, ale spóbuję bywać częsciej
UsuńChoć w wielim skrócie, to z wielkim hukiem :-) wróciłaś.
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo się cieszę!
Czekam na więcej Kasiu.
Od Twojego ostatniego wpisu zagladalam tutaj codziennie. Z braku Twoich nowych wpisow czytalam blogi osob, ktore wpisalas jako swoich czytaczy, a tu dzisiaj taka niespodzianka! 32kg!! WOW... gratuluje! Ksiazka! WoW... gratuluje! Pewnie kupie jak nie zapomne do czasu wydania. Trzymaj sie, nie daj sie i pisz, pisz, pisz tutaj! Pozdrowionka! Bozena
OdpowiedzUsuńJeśli będziesz tu zaglądać, to nie dam Wam zapomnieć, to największe wydarzenie w moim życiu ostatnich lat, to jakże bym o tym mogła milczeć haha
UsuńFajnie, że jesteś :)
OdpowiedzUsuń-32kg i napisana powieść?!
OdpowiedzUsuńJesteś moim bohaterem!
Jak się zmobilizowałaś?! JAK?!!!??? Jak wytrwałaś?
I nie pytam tylko o odchudzanie ale też o tę fizyczną pracę jaką jest wklepanie całej książki do komputera?
Moja od lat w głowie, nie wiem jak się zmusić do napisania...
Provincial - przychodzi taki dzień, że siadasz i piszesz. Też miałam w głowie książkę, ale to była całkiem inna historia, a ta przyszła i nie dała się już zignorować. A reszta, to już było do kompletu
Usuńi znowu PS.
OdpowiedzUsuńpewnie, że chcę wiedzieć o czym ta książka!
O tym będzie pewnie oddzielny wpis. Teraz właśnie zastanawiam się jak w kilku słowach o tym opowiedzieć.
UsuńWróciłaś! :)))
OdpowiedzUsuńKsiążkę kupię - masz to jak w banku!
Jestem pod wrażeniem Twojego hartu ducha :)
ambu - dziękuję. samej trudno mi w to uwierzyć
Usuńbardzo, bardzo, bardzo się cieszę, że jesteś tutaj znów! Brakowało Ciebie, Twojego rozsądku, ciepła i szczerości! I miło słyszeć, że wigor i radość życia Cię trzymają. Wspaniale kobieto! (nie jestem anonim tylko kasia z krainy deszczowcow ale cos sie wscieka Twoja strona na mnie)
OdpowiedzUsuńKasia, my na szczęście jesteśmy na fejsie dodane, czy Ty mnie widzisz? Chociaż profil blogowy, to może nie
UsuńAle super nowiny (no większość).
OdpowiedzUsuńMyślałam ostatnio o Tobie, szukałam na facebooku i zastanawiałam się, dlaczego nie piszesz.
A tu proszę! Takie niespodziankości-piękności!
W takim razie czekam na dalszy rozwój wypadków! I podziwiam!
Mwah!
Fidrygauko - A my nie jesteśmy dodane na fejsie? To się dodajmy.
UsuńWidziałam okładkę w jakiejś księgarni wirtualnej i aż mnie wmurowało, bo nazwisko autorki znane, oj znane!
OdpowiedzUsuńGratulacje! Fantastyczna wiadomość. Nie mogę się doczekać, aż ją przeczytam. Trochę to potrwa, bo Mąż będzie w kraju dopiero w czerwcu, a w tym przypadku e-bookiem się nie zadowolę ;).
Super, że u Ciebie lepiej niż gorzej i oby cały czas już Twój życiowy barometr wskazywał pogodę.
Serdecznie pozdrawiam, Dag.
Dag - umknął mi ten komentarz. Przepraszam. I jak, mąż przywiózł?
Usuńprzez fb dopiero dotarłam! szok!!!!
OdpowiedzUsuńFutrzaku, przecież na fejsie jesteśmy na bieżąco. Nie jestesmy?
UsuńFutrzaku, przecież na fejsie jesteśmy na bieżąco. Nie jestesmy?
Usuńże co????
OdpowiedzUsuńA mojej nie chcieli wydać!
Jestem BARDZO BARDZO ciekawa!!!