piątek, 21 stycznia 2011

Szok w mieście, dlaczego to zrobiłaś Sheila?

Właśnie wróciłam do domu z ełejka (a wake - czuwanie przy zmarłym). Jestem wstrząśnięta. Cały dom ludzi, tłumy, wszyscy skamieniali w szoku. Trumna na szczęście zamknięta, więc oszczędzono nam łez, bo jak się widzi tylko wieko obsypane kartami z kondolencjami to jakoś łatwiej, gorzej by było zobaczyć Sheilę, piękną, młodą kobietę, która czarowała nas swoim uśmiechem, zastygłą w śmiertelnym uścisku. Szok jest tym większy, ze dzisiaj dowiedzieliśmy się, ze to jednak było samobójstwo. I to jakie! Powiesiła się na balustradzie schodów. Wuj znalazł ją wiszącą nad holem, na przeciwko drzwi wejściowych. Na górze w sypialni, na łóżku, leżały przygotowane przez nią rzeczy, w które chciała być ubrana. Zgroza mnie ogarnęła - co też Sheila myślała w tych ostatnich chwilach życia, dlaczego na etapie planowania, przygotowań, nie zmieniła zdania? Była otoczona kochającymi ją ludźmi, skąd to poczucie beznadziei i samotności, że się aż targnęla na swoje życie? Młoda mężatka, kochająca ciotka, podobno w ciąży, więc i kochająca matka w przyszłości. Boże, dlaczego ją opuściłeś w tej trudnej chwili?
Sheila, Sheila - co żeś Ty uczyniła?!?!?!?

P.S. Szyszka - Ty musisz ją pamiętać, często zatrzymywała cię, kiedy spotykała cię z dziewczynkami na spacerze, lubiła was i zawsze o was pytała. Jeszcze niedawno kazała cię pozdrowić. Jezu, w ogóle nie mogę w to uwierzyć. Tak mi smutno