wtorek, 21 lutego 2012

Nie zapomniałam, siedzę po uszy

Hej, nie zapomniałam o Was! Nadal na diecie, już jest dużo łatwiej, waga spada wolniej, a nawet się zatrzymała, ale nie panikuję na razie, bo myślę, że to normalne.
Kończymy pierwszy miesiąc diety i wracamy do jej dnia pierwszego, czyli powtarzamy cały program. Można tak. Jestem dobrej myśli, czuję się lżej, spadłam w obwodach, nawet buty mi się za duże zrobiły. Nie tylko na szerokość, ale i na długość.

Jeśli idzie o życie pozadietowe, nie mam czasu stresować się wyjazdem do Polski, bo wpadło, dzięki jedne z blogowiczek, pilne tłumaczenie i nad nim się teraz skupiam, siedzę po uszy w 'przeszkodach wodnych'. Bardzo techniczny tekst i borykam się z nim jak żaba z suchym dołem, ale nie poddaję się.
Wpadłam tylko na chwilę, w ramach przerwy. Kurczę powinnam się trochę powyciągać i kręgosłup poskręcać, haha. Idę kawę sobie zaparzyć i na razie zmykam. Tęsknię za Wami, jak skończę tłumaczenie poczytam Was hurtowo, wszystkie zaległe wpisy.
Zostawiam was z moim niedawnym odkryciem, chociaż moja córka mówi, ze u nas w radio leci non stop, ja na nią nie trafiałam jakoś. Pełna energii Irlandka Imelda May. Dobra do dodania sobie speedu na otwarcie dnia.