poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Ćwiczenia, głównie silnej woli, która jest słaba, ale i mięśni, które wcale silniejsze nie są

Dzięcię mi to zdjęcie pokazało i się zakochałam. Bo to ja, wypisz wymaluj, i to nie na górze niestety, ale na dole.
Tak mi dobrze szło, jak nie rower to chodzenie, pies mój wysportowany się zrobił i giętki jak baletnica, bo go na smycz biorę i maszerujemy, ale dzisiaj deszcz padał i nie dałam się wyciągnąć. Samej sobie, bo nikt mnie nie namawiał, wręcz przeciwnie, zakutali się w koce, film sobie zapodaliśmy i tak cały dzień się przewalaliśmy po kanapach i fotelach, z książką lub gapiąc się w ekran TV. Jak na złość puścili dzisiaj francuską komedię z Depardieu i Reno, śmieszna strasznie, w takim starym, 'define' stylu, uśmialiśmy się jak norki. Potem dalej padało, i skończyło się na pozycji relaksacyjnej, czyli dolnej. Chociaż oczekiwania mam jak wyżej.
Fajnie, kiedy córka jest, bo wtedy syn też więcej z nami. Dzisiaj zaliczylam przedostatnią część sagi o wampirach, tej co się Zaćmieniem zaczyna. Moim zdaniem najgorsza z nich wszystkich, zmęczenie materiału widać, ale cóż, nie dla dorosłych ją stworzyli, mogę się nie znać.
Jutro mąż idzie do pracy po urlopie, który miał udany i spędził w ogrodzie. Będzie nerwowo. Wszyscy święci, Jezusie i Józefie, ratujcie.