poniedziałek, 2 maja 2011

Inferno

(zdjęcie Kei Paterson) To dla tych, którzy nie moga zobaczyc tego na FB

Tylko kilka słów, bo nie moge zebrać myśli i trudno mi o tym jeszcze mówić, ale uznałam,że należy się wam update. To jest treść notki, którą zamieściłam na FB o 2.11 nad ranem:

"ostatnią godzinę spędziłam na kolanach, modląc się do Najświętszej Marii Panny, bo tylko to mi zostało. Mąż i syn wrócili do gaszenia pożaru, bo wiatr podniósł ogień i doszedł do naszych domów. Sąsiedzi przede mną, dosłownie na odległość trawnika i wąskiej drogi, byli zagrożeni, ogień był dosłownie za ich domami. Zanim przyjechała straż, działy się dantejskie sceny, mężczyźni ze szpadlami i ogień, który nie chciał nikogo słuchać. I wiatr, który mu pomagał, jak kamrat w boju. Na szczęście przyjechali strażacy i zaczęli polewać domy, a inne jednostki wraz z cywilami wyrąbującymi krzaki i małe drzewa, gasili za domami. Jeśli jest, to tak wygląda piekło"
Kiedy zobaczyłam języki ognia zaledwie centymetry od domu najbliższego sąsiada, łunę i na jej tle biegajacych ludzi, upadłam na kolana z wrażenia. Trudno jest stac z boku, ale nic nie mogłam zrobić, bo mnie stamtąd przepędzili, kobiety siedziały w domach z dziećmi. Tyle, że moje dziecko i mąż tam byli i ja chciałam razem z nimi, chciałam coś robić, zeby ratować mój dom. Wróciłam do niego, zapaliłam swieczkę i padłam na kolana. To trudno opisać słowami - wszędzie czarny dym i ogień, który spalił najpierw las, a potem całą dolinę i doszedł aż tu. Miasto, a my z tej strony od doliny go rozpoczynamy, stanęło w obliczu takiego żywiołu jak nigdy przedtem. Skala pożaru, jego rozległość (ciągnął się milami), utrudniała strażakom gaszenie, bo za jednym zamachem mieli kilka ognisk do opanowania. Wszędzie gdzie okiem nie sięgnąć był ogień, słupy ognia, aż do nieba, a niebo czarne do dymu. Nie było czym oddychać, ludzie nie mieli masek.
Chłopaki wrócili bezpieczni, wypili hektolitry wody, nie mogli spłukać uczucia spalenizny w gardle. Wykąpaliśmy się, ale mimo 3. nad ranem, nie mogliśmy zasnąć. Niespokojny był to odpoczynek, a już o 6 mąż wstał, nie mógł spać. Martił się, wciąż wyglądał przez okno.
No i jeszcze ta informacja o Bin Ladenie. Dla nas to za dużo dramatu jak na jeden dzień
Helikoptery nadal latają, widocznie gdzieś jeszcze się pali
Napiszę coś jeszcze bardziej skadnego kiedyś, ale dziś to już na tyle. Nie mam siły.

Bardzo dobre zdjęcia, nikt z nas nie miał głowy do robienia fotek, ale jedna z mieszkanek oddalonego osiedla przyjechała i robiła. Te nocne, gdzie widać miasto i ogień za drzewami - to tam gdzie ja mieszkam. Lidl (widać go na jednym z nocnych zdjęć) jest w dole przy głónej drodze, a do mnie jedzie się pod górę, ja właśnie jestem za tymi drzewami, gdzie był największy ogień. Nawet jak teraz patrzę, to mam ciarki.

17 komentarzy:

  1. Naprawde koszmar nie do wyobrazenia, trudno cos poradzic, trudno kontrolowac takie sily. Zycze tylko, dbajcie o siebie i nie narazajcie sie na zadne ryzyka, rodzina najwazniejsza! Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Kasiu, jak dobrze, że już dobrze. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Campakamillika - ależ oczywiści, ja nawet nie miałam zamiaru niczego pakować do samochodu, jeśli by trzeba było uciekać, nikt nie myślał o przedmiotach, dokumenty, dzieci, koce i w długą. Na szczęście nie doszło do tego

    OdpowiedzUsuń
  4. książkowcu - niepokój pozostał, cały czas wyglądamy przez okno na piętrze i wypatrujemy, czy ogień nie powraca.

    OdpowiedzUsuń
  5. Miejmy nadzieję, że nie wróci:(.

    OdpowiedzUsuń
  6. Izo - Boję się cieszyć, nie ma jeszcze ulgi, bo kiedy ją poprzednio poczuliśmy, wrócił, więc teraz wszyscy w pełnej gotowości.

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj.. niewesoło.. strasznie mi przykro, że musieliście przezyć tak potworny strach.. Nigdy nie byłam świadkiem niczego takiego, ale wyobrażam sobie jak straszna jest bezsilność wobez takiego żywiołu! Oby wszystko wróciło szybko do normy!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Pani M - trochę to potrwa, bo zniszczenia wokół są straszne

    OdpowiedzUsuń
  9. Miejmy nadzieję, że ogień nie wróci. Pożar to rzecz straszna, wiele sie nasłuchałam o pożarach, bo mój mąż jest strażakiem. Najstraszniejszy jest podobno pożar lasu. Zdjęć niestety nie mogę obejrzeć, bo nie mam profilu na FB.

    OdpowiedzUsuń
  10. monikana - wkleilam jedno zebys mogla zobaczyc

    OdpowiedzUsuń
  11. O matko, az mnie ciarki przeszly. Ja sie bardzo boje ognia od czasu gdy musialam kiedys uciekac z palacego sie samochodu.
    Trzymajcie sie cieplo, dobrze, ze juz po wszystkim!

    OdpowiedzUsuń
  12. Dziękuję. Wygląda to rzeczywiście przerażająco. Nie dziwię się Twojej reakcji...

    OdpowiedzUsuń
  13. Boże, Kasiu, aż mnie ciarki przeszły. Życzę uspokojenia skołatanych emocji

    OdpowiedzUsuń
  14. Kasiu, trudno jest cokolwiek napisac. Walka z takim zywiolem jest bardzo trudna. Lzy cisna sie do oczu. Bardzo Wam wspolczuje, trzymajcie sie.
    Najwazniejsze, ze jestesci cali i zdrowi.

    OdpowiedzUsuń
  15. monikana - to zdjęcie małe, ale te w oryginalnym rozmiarze są powalające, sama się 'zatkałam' kiedy je zobaczyłam

    OdpowiedzUsuń
  16. Mag - dzięki, staram się, ale nadal wznawiają się pożary w różnych miejscach, bo to wszystko gorące i gdzieś tam po dziurach się tli, jeszcze nie spimy spokojnie

    OdpowiedzUsuń
  17. Ataner - oj tak, najważniejsze, że nikt nie ucierpial. Wciąż żyjemy w napięciu, bo jeszcze nie jest bezpiecznie.

    OdpowiedzUsuń

Musiałam wyłączyć komentowanie anonimowe, bo mnie zawalił spam. Przepraszam.