wtorek, 31 maja 2011

Zabiezpieczam tyły, załamuję ręce i łaknę - a w tym wszystkim pozostaję bez odpowiedzi

Poszłam dzisiaj do lekarza i poprosiłam o zwolnienie do końca tygodnia, do tego mam wizytę konsultacyjną z fizjoterapeutą i może prześwietlenie, ale to dopiero po tej pierwszej. Może coś się wyjaśni, może coś poprawi? Na razie wciąż mam dyskomfort na wysokości łopatek, a do tego straszne napięcie ramion i karku, bo się staram tak trzymać pozę, żeby mnie nie bolało. Poszłam z tym zwolnieniem do pracy, czułam jak mi się wrzody robiły z nerwów, ze muszę to pokazać. K-mać, jak pracowałam, to nigdy nie mieli dla mnie nic konkretnego do zrobienia, musiałam sobie wyszukiwać sensowne zajęcia, a teraz jak mam problem zdrowotny i naprawdę powinnam odpuścić na trochę, to się okazało, że na mnie ta firma stoi i beze mnie to cienko przędą. No żesz... Miny szefowa robiła, poprosiłam, żeby rozpatrzyła wysłanie mnie na urlop, który mi się należy, dwa tygodnie, to bym sobie podleczyła kręgosłup, poszła na kilka sesji fizjo, a ona, że zobaczymy, że mam do niej zadzwonić i tak dalej. Zwariuję.
Dziewczyna w kafejce też nabzdyczona, bo jak byłam już na wolnym, to wymyślili gotowanie zup, pieczenie panini, sałaty z krewetkami i inne uje-muje, a do tego stoliki nakryte ceratą. Bon ton, bułkę przez bibułkę w barze mlecznym. Jeszcze jak im przyjdzie do głowy ubrać mnie w biały fartuch z 'firanką' na głowie, to chyba udaru dostanę. No nic, postanowiłam twardą być nie miętką i nie dałam się 'zgwałcić' na powrót przed poniedziałkiem, w końcu muszę zając się tym kręgosłupem i 'zabezpieczyć jakoś tyły'.

Stwierdziłam, że uwielbienie dla słodkości może być takim samy uzależnieniem, jak palenie, czy picie. Normalnie przechodzę teraz syndrom odstawienia, aż mi się czasem ręce trzęsą do słodkiego. Jak mogę (mogłam) jeść, to nie wpierdzielam non stop, ale jak sobie powiedziałam, że nie, bo się odchudzam i w ogóle muszę ograniczyć już na zawsze, to mam takie napady, że aż się sama siebie boję. Detox cukrowy przechodzę i źle mi strasznie. Cukierki i czekolada nie tak, ale ciast bym pojadła w każdej postaci, naleśników, placków itp. I powtarzam, zwykle tak wiele tego nie jem, piekłam ostatnio na Wielkanoc, a kupować nie ma gdzie. Ech, radość życia normalnie straciłam. Tym bardziej, że dieta już wprowadzona i na razie nic mi nie smakuje. Bo nie dość, że ma być niezmiernie zdrowo i chudo, to jeszcze niesłono, niesłodko i w ogóle chciałam oświadczyć, że życie jest do dupy.

Dzisiaj zrobiliśmy dorsza zapiekanego w pieczarkach, według książki dietetycznej i cały obiad spędziłam na koncentrowaniu się usilnym, żeby nie zwymiotować (mąż się zajadał, syn też talerz wymiótł). Wiem, że to jeszcze pewnie i psychiczne, że się muszę przestawić, i że to koło zamknięte, bo nie mam radości jedzenia, to nie mam też radości gotowania, zero pomysłów - zero pomysłów, nie gotuję nic ciekawego, to i nie mam radości jedzenia.  Właściwie to chyba bym wolała w ogóle nie jeść. Chyba na tą stołówkę Kosmosu przejdę.
Zeby jakoś się na duchu podnieść, ukroiłam sobie plasterek brie niskotłuszczowego i dwie truskawki do tego. Jadłam powoli, smakowało jak nigdy.
I tylko sie zastanawiam - kiedy ja znajdę nową drogę w tym kulinarnym życiu i nauczę się gotować tak, żeby zupełnie z tej rozpaczy nie oczadzieć?

19 komentarzy:

  1. o, ból odstawienia słodyczy znam doskonale. I jak tylko pomyślę, że muszę przestać. No - krótko mówiąc mam tak samo.
    Tyle, że ja gotować nie znoszę i nie potrafię. Gotuję w sumie 10 potraw na krzyż, z czego połowę zajmują gofry, placki różnej maści oraz babka ziemniaczana.
    Wspieram Cię zatem myślą. I usiłuję uczynkiem w tym co ja wiem a Ty rozumiesz ;)) - nie można mówić głośno bo nałóg usłyszy.
    Donoś czasem jak na tym froncie - będziemy się wspierać, co ?

    OdpowiedzUsuń
  2. provincial - nie ma to jak dobra grupa wsparcia. Będę donosić, inaczej przez to nie przejdę o suchej stopie

    OdpowiedzUsuń
  3. odchudzanie to ZŁO
    ale trzymam kciuki

    OdpowiedzUsuń
  4. Kasia, ja to całe życie na dietach, więc spoko, dasz radę! Byłam na Ducanie, ale musiałam odstawić ze względu na oczy, teraz po prostu jestem na normalnej diecie, wpieprzam warzywa, owoce, jogurty. o, jak Ci słodkiego brakuje, to sobie jogurciki podjadaj :) Trzymam kciuki.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mag - ja w diety ukierunkowane na jeden składnik nie wierzę, muszę nauczyc się jeść chudo, bez cukru i zmienić wizję 'karmienia' siebie i rodziny diametralnie. To jest strasznie trudne

    OdpowiedzUsuń
  6. Powiem, że też chcę odrobinę spaść i też odstawiłam słodycze, na początku koszmar, widok czekoladki to tortura, teraz już nie, na szczęście. Kupuję owoce i wcinam. I próbuję kawę coraz mniej słodzić, może uda mi się całkowicie cukier wyeliminować?
    Trzymam kciuki, Kasia!

    OdpowiedzUsuń
  7. Agnes - owoce ratują sprawę, to fakt

    OdpowiedzUsuń
  8. zapewniam Cię że idzie się przyzwyczaić ja od roku zmieniłam kuchnię i żyję, dzięki zmianie sposobu jedzenia schudłam 10 kg ...... ale po zakończonej diecie przytyłam 4 kg. przyczyną jest to, że jestem łasuch i nie potrafię sobie odmówić słodyczy a SŁODYCZE TO ZGUBA... wiem o tym ale to nie zmienia faktu że żrę słodkie chociaż wiem że to buuubuuubuuuu

    OdpowiedzUsuń
  9. szpilko - wiem, że da się przyzwyczaić, ale pojęczeć muszę

    OdpowiedzUsuń
  10. Trzymam kciuki za powodzenie diety, zdaje sobie sprawe, ze to bardzo trudne wyzwanie.
    Ja na szczescie nie mam problemu slodyczowego, jadam bardzo rzadko i przez to cierpi moja rodzina, bo nie kupuje. Od czasu do czasu lituje sie nad moimi chlopami i kupuje im cos slodkiego. Ja ze slodyczy to najbardziej lubie sledzie:)))

    OdpowiedzUsuń
  11. Podziwiam Cię, moja droga i kibicuję! Dasz rady! Swoją drogą rozumiem... ech, podobno najgorsze początki...

    OdpowiedzUsuń
  12. Ataner - ty szcześciaro, ja też bym tak chciała, ale ze śledzi to ja najbardziej lubię sernik :-)

    OdpowiedzUsuń
  13. Auroro - jeszcze nie ma co podziwiac, mam natomiast nadzieję, że będzie :-)

    OdpowiedzUsuń
  14. Jecz kochana ile wlezie i tak Was bedziemy wspierac,kijaszki w dłon :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Kasia, bratnia duszo!!!
    Też sie wzięłam za odchudzanie, ale powiem ci, zę znalazłam metodę , na której nie cierpię. Inna spara, zę ja nie jestem słodyczożerna, podobnie jak Ataner najbardziej lubie śledzie i ogórki kiszone.
    Ale tę moja Vitalię sobie chwalę, bo moge jeść mnóstwo różnych rzeczy (takich, kórych w życiu bym sie nie psodziewała w diecie) i nie jestem głodna...
    Od początku grudnia poleciało 5 kg - ze świętami, sylwestrem, urodzinami moimi i babci i jednym spotkaniem towarzyskim. A przy żadnej z tych okazji nie siedziałam smętnie nad liściem sałaty :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agra poproszę o szczegóły tej metody czy też co to jest?

      Usuń
  16. wejdź na www.odwazsie.pl.
    Tam możęsz wybrać sobie abonament - dieta, fitness, lub jedno i drugie. Diet wybierasz sposród kilku, ćwiczenia dopasowują do ciebie. W ramach abonamentu masz możliwość nieograniczonego zadawania mailem pytań dietetykowi/trenerowi, ćwiczenia przed kompem w domu (ja wolę, nie chce mi sie nigdzie chodzić), rozpiskę diety dosstarczaną co tydzień, bardzo pięknie rozpisane postępy i pomiary.
    Jakbys chciała wykupywać, to daj znać - jak kupisz przez polecenie, to masz dwa dni darmowe dodatkowo, a ja też :)
    Ja sobie na początek wzięłam na 1 miesiąc - zprawdzić, czy to działa, czy robię te ćwiczenia i tp. potem przedłuzyłam o pół roku. Przy okazji - jak przedłużasz dietę, to dostajesz 20 % czasu gratis - przedłużałam o pół roku, dostałam prawie półtora miesiąca jeszcze dodatkowo :).. Jak będziesz miała więej pytań szczegółowych, to pisz na priv, chętnie sie podzielę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za informację. Jak się zdecyduję wykupić, dam ci znać

      Usuń

Musiałam wyłączyć komentowanie anonimowe, bo mnie zawalił spam. Przepraszam.