czwartek, 21 lipca 2011

Ślimak, ślimak pokaż nogi


Tak się pławiłam w zachwytach, ochach i achach jak to fajnie jest, kiedy dzieci już duże, aż do przeczytania wywiadu w lutowym Twoim Stylu (bo ja zapóźniona jestem w prasówce) ze słynną trendsetterką Li Edelkoort. Od trzydziestu lat przepowiada nie tylko, co zmieni się w modzie, designerze, ale przy okazji też, jakie zmiany zajdą w społeczeństwach, w zachowaniach ludzkich. Ma jakiś siódmy zmysł, bo już wiadomo, że nawet najbardziej nieprawdopodobne jej wizje, jednak się urzeczywistniały. Jak ta o światowym kryzysie, o nad-konsumpcjoniźmie, który między innymi doprowadził do tego. Tym razem ‘wieszczy’ o roku 2050 – „…średni wiek ludzi żyjących w krajach wysoko rozwiniętych przesunie się z 26 lat do ponad czterdziestu. Ludzkość starzeje się w nieznanym dotąd tempie. Wpłynie to oczywiście na kształt kultury. Zaniknie wszechobecny dziś kult młodości. Znów ceniona będzie dojrzałość, zmieni się nasze wyobrażenie o pięknie. Kwestię „jak się nie zestarzeć” zastąpi pytanie „jak zestarzeć się dobrze”, czyli twórczo i aktywnie. Dojrzałość stanie się cechą pożądaną w kulturze. Rynek dzisiaj zorientowany przede wszystkim na potrzeby młodych ludzi, dostrzeże gigantyczną grupę docelową, jaką będą ludzie w wieku 50+, 60+, 70+”.
Najpierw się ucieszyłam – ale fajnie, to ja będę w tej grupie docelowej. Ale zaraz przyszła świadomość, że jednak nie bardzo, że wielce prawdopodobne jest, że ja w ogóle tego roku nie dożyję, że tu jest mowa raczej o moich dzieciach, które najbardziej skorzystają, a ich mama najzwyczajniej będzie już w piachu. To się stropiłam. Po raz pierwszy w życiu okazało się coś poza zasięgiem mojej długości życia. Przedtem wszystko było możliwe. Kiedy w latach siedemdziesiątych mówiło się o roku 2000, dla jednych science –fiction,  dla mnie to była moja po prostu przyszłość, której co najwyżej mogłam być ciekawa i dążyć do jak najlepszego spełnienia marzeń. Do dziś cały czas mi to wrażenie towarzyszyło – tyle jeszcze przede mną, sky is the limit. Otworzyłam Twój Styl przy śniadaniu i między jedną kanapką, a drugą dowiedziałam się, że limit owszem ma związek z niebem, ale w tym kontekście, że pewnie już tam będę (mam nadzieję), kiedy przepowiednie Li Edelkoort będą się się ziszczać. O żesz kurna, normalnie śmierć zajrzała mi w oczy.  Okropne to jest wrażenie, takie nagłe przejście z ‘wiecznie młody’ na ‘wkrótce martwy’, bo dla mnie 40 lat, to wkrótce, żeby nie powiedzieć ‘nigdy’. Jakoś dziwnie czas przyspieszył, rok wydaje się miesiącem, miesiąc dniem, pstryk i już jest lato, za drugim pstryknięciem już będzie Boże Narodzenie. Ledwo rozbiorę choinkę, już będę malować jajka, a zaraz potem płot w lecie, ledwo się obrócę już będę chować skrzynki z okien na jesień. Kiedyś koleżanka, która była za mną tutaj w Donegalu, przyznała mi rację -  mimo, że powinien czas tu płynąć wolniej, płynie błyskawicznie, myk myk, gnają dni jak rącze konie. I pomyśleć, że kiedyś kolejne daty przychodziły wolno jak ślimaki. A może to było tylko wrażenie? Bo przecież ślimaki też nie są takie powolne, jak nam się wydaje.

18 komentarzy:

  1. Kasiu, ja już nawet książkę na ten temat kupiłam i nie jestem wcale mądrzejsza (D.Draaisma "Dlaczego życie płynie szybciej, gdy się starzejemy"). Ostatnio też słyszałam powiedzenie, chyba W.Hugo: Dla młodego starość zaczyna się po 40-tce, a dla starego młodość po 50-tce. I tego się trzymajmy.:)))

    OdpowiedzUsuń
  2. książkowcu - Ty to potrafisz trafnie skomentować :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tom się sfrustrowała w samo południe... :) Co by to szkodziło, żeby tak nauka i medycyna trochę szybciej wynalazły antidotum na różne choróbska i przedłużenie życia... Ja bym się nie obraziła :)
    A swoją drogą - o ile medycynie nie uda się zapanować nad chorobami cywilizacyjnymi, to nie wiem czy ta wizja ma szansę się ziścić...

    OdpowiedzUsuń
  4. Matko, Kasiu, mi też już czas ucieka przez palce, lecą te dni i miesiące na złamanie karku, choć jakby sobie ten kark złamały,to może by trochę przystopowały ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj pomimo tego, żem troszkę młodsza to w kwestii przyśpieszenia czasu nie ma różnicy. Też mi dni uciekają przez palce a, że jestem na, że polecę Jandą proszę pana/i na zakręcie, to przede mną niebo przekrzywione...ehhh dni mi uciekają bezwiednie i bez sensu. Żeby mi chociaż dni uciekały takie spełnione to jeszcze pół biedy, a tu one takie myk myk...takie sobie:( A jeszcze jak mnie najdzie refleksja na temat tego, cóż ja takiego do tej pory osiągnęłam, to dochodzę do wniosku, że zaiste niewiele! Czuję się trochę poza grupą społeczną, bo już po 30 jestem i żoną, więc czas na dzieci (takie jest społeczne oczekiwanie), a tu kwestia posiadania potomstwa się oddala, bo jakże to tak bez pracy (czytaj stabilna sytuacja zawodowa, świadczenia, macierzyńskie itp), i domku własnego brak, a i ja (co też ważne) jakoś tak niekoniecznie czuję się dorosła ehh. No ale nie ma co się nad sobą roztkliwiać zawsze może być gorzej:) Oj to mi się ulało, wybaczcie. Taki czas parszywy i jakaś taka apokalipsa pogodowa za oknem...Ściskam:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Aż drżę ze strachu, co będzie jaki mi stuknie 30. a ja dzieci to, co najwyżej cudze nadal niańczyć będę... ahahaha ale podobno liczy się to, na ile się czujemy, a metryki, ktoś słyszał, co to metryki?!

    OdpowiedzUsuń
  7. Mi też czas pędzi,jak pociąg ekspresowy, szybko, pędem ale uważam że chyba to lepiej, niż żeby stał w miejscu- nudno by było, no ale biegnie coraz szybciej, to fakt....Papryczka, oj tam, poza jaką ty grupą społęczną jesteś? Mnóstwo ludzi do 30 roku nie ma dzieci,nawet ich nie planuje przed. Się nie stresuj!!A co do ''niekoniecznie dorosła się czuję''- rozumiem cię:D to przyzwyczajenie , papryczka, do stylu życia bez dzieci- obawiam się :D znam to, znam.. u mnie też pogoda okropna za oknem,brrrr a czas pędzi..staram się nie myśleć o tym co będzie za dwadzieścia lat. pozdr. Kasia, zawsze masz super tytuły postów:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Skoro nie mozna go wrocic, ani zatrzymac, to trzeba przestac o tym za duzo myslec! Badz szczesliwa, rob co Ci sprawia przyjemnsc, zrob tez jakas glupote od czasu do czasu, drink i cos niezdrowego na zab tez jest wskazanego! Zyj, no bo kto wie co bedzie jutro ? Bedzie ? Pa- czterdziestolatka Ag

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja tez jestem za korzystaniem z tego co "tu i teraz" bez glebszego zastanawiania sie czy i ile dozyje. Powtorze za "Music Man":
    "You pile up enough tomorrows and you will find you have nothing but a bunch of empty yesterdays. I don't know about you, but I'd like to make today worth remembering."

    OdpowiedzUsuń
  10. Barbapapa - teraz ludzie i tak żyją duuuużo dłużej niż kiedyś. Problem tylko w tym, że wraz z przedłużeniem życia nie poprawiła się kondycja starszych ludzi, którzy wprawdzie dożywają słusznego wieku, ale w jakich warunkach? Ostatnio dowiedziałam sie, ze lekarz nie leczy już 90latki bo już się nie opłaca.

    OdpowiedzUsuń
  11. Mag - niech już sobie nikt a nic karku nie łamie, wstrzymaj konie po prostu

    OdpowiedzUsuń
  12. papryczko - powiem tak, do diabła z oczekiwaniami społecznymi, jeśli jesteś nie gotowa na dziecko, rób jak uważasz Ty, a nie inni. Ale jeśli jesteś gotowa, a idzie tylko o finanse, to do diabła z finansami, jeszcze nigdy tak nie bylo, żeby się pieniądze nie znalazły, kiedy potrzebne, czyż nie? Ja miałam drugie dziecko w najtrudniejszej dla nas finansowej zapaści i wszystko ułożylo się dobrze, bo inaczej być nie mogło. Jeśli w ogóle dzieci chcesz mieć, to się decyduj teraz, kiedy zawodowo słabo, bo potem kariera i co?

    OdpowiedzUsuń
  13. Auroro - ja się zupełnie na swój wiek nie czuję i nie desperuję z tego powodu, że już 40+. Natomiast sobie nie wyobrażam co ja bym zrobiła, gdybym dzieci nie miała. Strasznie beznadziejne byłoby moje życie bez nich

    OdpowiedzUsuń
  14. Moniko - nie raz o tym rozmawiałyśmy, o dzieciach znaczy, więc już się nie będę tutaj mądrzyc

    OdpowiedzUsuń
  15. Ag - alez ja się cieszę z życia i nie myślę o przemijaniu i umieraniu w tym sensie, żeby mi to radość jakąkolwiek odbierało, ale nie jestem pantofelkiem i czasem mam takie egzystencjalne przemyślenia, tym bardziej, że to peirwszy raz kiedy pomyślałam, że nie dożyję, a przecież jestem jeszcze młoda.

    OdpowiedzUsuń
  16. Edi - jestem, ale też nie przeszkadzają mi czasem momenty zadumy nad upływem czasu, w końcu jesteś świadomą kobietą, a nie jakimś glonem, któremu wszystko jedno

    OdpowiedzUsuń
  17. Ciekaw jestem co Ona jeszcze tam wróży!

    Co do czasu - kiedyś oglądałem program o niemieckiej wyprawie w Andy. Niemcy robili program o indianach. Reprterzy jechali do przodu wyszukiwali miejsce ustawiali kamery i filmowali i tak w koło.
    Aż skończyła sie droga dla samochodu. Sprzęt trzeba było wziąć na plecy i maszerować razem z indianami.
    Reporter mówi- nagle czas zatrzymał się!!! Indianie nigdzie się nie spieszyli więc i oni musieli podążać tym tempem!I okazało się że ma tak dużo czasu!!!
    Zastanowiłem się: jak to? czas to czas! Godzinsa to godzina!O czy On mówi !

    Mineło kilka lat! Nagle spostrzegłem się że miesiąc trwa u mnie tylko 3 tygodnie!!! Przypomniał mi się tamten program i zacząłem się zastanawiać ; co robię nie tak, że tak szybko czas mi leci?!
    Tak się zatrwożyłem że aż głośno powiedziałem:,, Jezu, to mi życie zleci że ani się spostrzegę!"
    Zacząłem zwracać uwagę na błedy i znalazłem je!!!
    Po wyeliminowaniu ich miesiąc teraz trwa u mnie 6 tygodni!!!

    OdpowiedzUsuń
  18. Zbigniewie - to niezwykle ciekawa osoba, artykuł był długi, spróbuj go wygooglować albo wejdz na stronę Twojego Stylu, może mają go online też
    Ciekawe, co zrobiłeś, że ci się tak miesiąc wydłużył?

    OdpowiedzUsuń

Musiałam wyłączyć komentowanie anonimowe, bo mnie zawalił spam. Przepraszam.