poniedziałek, 28 listopada 2011

Nigdy nie wiesz, jak skończy się dzień

To powinno być moje motto, kiedy czuję się radośnie. W każdej chwili można dowiedzieć się czegoś, co grozi upadkiem ducha. Nic to, trzeba się trzymać, żeby nie wiem, co.
W takich razach ratuje mnie muzka. Napisałam o tym na FB, napiszę i tu, bo już dawno chciałam. Nie o muzyce jako takiej, o moich fascynacjach, bo to musiałabym być książka, a zresztą kto chciałby taki post czytać, wiadomo, każdy ma inny gust.
Są takie piosenki, które w danym momencie, kiedy często puszczane w radio, niespodziewanie ładują mnie pozytywną energią i dodają optymizmu.
I taka jest ta piosenka


Kiedy tylko usłyszę pierwsze gwizdanie, od razu zaczynam kiwać głową jak piesek w tylnej szybie Syrenki. Zaraz zaczynam kręcić tyłkiem, a kiedy się kończy, już mi nie jest tak smutno, jak było przed.
Ot cuda.
A do tego wmówiłam sobie, że jeśli czegoś pragnę i usłyszę tę piosenkę, to mi się ziści. Takie zaczarowywanie rzeczywistości, które może nie ma nic wspólnego z logiką, ale są takie dni, że chrzanić logikę, odrobina czary mary, ege szege też potrzebna. 
A na blogu Wiewióry znalazłam dzisiaj Poparzeni Kawą Trzy i mi się przypomniało, że też na mnie tak działają


Pozdrawiam was, to ja kiwaczek

6 komentarzy:

  1. Ja zaczynam żyć przy tej piosence. Słucham jej minimum 5 razy dziennie ; Jeszcze kilka razy i zamienię się w Jaggera. Taka magia jej. Z resztą nie dziwię się, skoro randkuję z Panem Magikiem ;P

    OdpowiedzUsuń
  2. haha..własnie niedawno słuchałam fragmentów autobiografii jednego z Rolling Stonesów, które dotyczyły Micka J. i jego ruchów - okazuje się, że na starość zaczął pobierac lekcje tańca i spiewu, chociaz przez całe zycie był ceniony własnie za indywidualny styl:)
    A co do muzyki - jako dumny przedstawiciel młodziezy lat 80-tych bez muzyki nie potrafię się nawet wysmarkać, potrafi mnie szarpnąc za warkoczyk i ustawić do pionu, jak nic innego. Idę sobie potańczyć pod prysznicem:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Auroro - ja robię z siebie zupełnego połamańca, wyginam śmiało ciało, im głupiej tym fajniej. To mi zawsze poprawia humor. A kiedy w miejscu publicznym, to sobie tylko główką kiwam :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czarny Pieprzu - no to jest nas dwie, przedstawicielki młodzieży z lat 80tych znaczy, ja też wszystko okraszam muzyką.
    A pod prysznicem to ja się wydzieram (bo śpiewem tego nazwać nie można), tańczyć się boję, bo by mi się jeszcze nóżka poślizgnęła :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. O Soldat:) Poparzeni kawą mają u mnie wielki plus za Soldata. Ja tak mam właśnie z Piatnicą (to ich numer). Jak tylko gdzieś usłyszę Chłopaków (a to rzadkie, no raz czy dwa w Trójce ich słyszałam), to mi się ciepło na sercu robi. Moje kochane dziabągi:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Papryczko - ja w ogóle nigdzie nie słyszę piosenek rosyjskich, a one takie fajne. szkoda.

    OdpowiedzUsuń

Musiałam wyłączyć komentowanie anonimowe, bo mnie zawalił spam. Przepraszam.