To powinno być moje motto, kiedy czuję się radośnie. W każdej chwili można dowiedzieć się czegoś, co grozi upadkiem ducha. Nic to, trzeba się trzymać, żeby nie wiem, co.
W takich razach ratuje mnie muzka. Napisałam o tym na FB, napiszę i tu, bo już dawno chciałam. Nie o muzyce jako takiej, o moich fascynacjach, bo to musiałabym być książka, a zresztą kto chciałby taki post czytać, wiadomo, każdy ma inny gust.
Są takie piosenki, które w danym momencie, kiedy często puszczane w radio, niespodziewanie ładują mnie pozytywną energią i dodają optymizmu.
I taka jest ta piosenka
Kiedy tylko usłyszę pierwsze gwizdanie, od razu zaczynam kiwać głową jak piesek w tylnej szybie Syrenki. Zaraz zaczynam kręcić tyłkiem, a kiedy się kończy, już mi nie jest tak smutno, jak było przed.
Ot cuda.
A do tego wmówiłam sobie, że jeśli czegoś pragnę i usłyszę tę piosenkę, to mi się ziści. Takie zaczarowywanie rzeczywistości, które może nie ma nic wspólnego z logiką, ale są takie dni, że chrzanić logikę, odrobina czary mary, ege szege też potrzebna.
A na blogu Wiewióry znalazłam dzisiaj Poparzeni Kawą Trzy i mi się przypomniało, że też na mnie tak działają
Pozdrawiam was, to ja kiwaczek
Ja zaczynam żyć przy tej piosence. Słucham jej minimum 5 razy dziennie ; Jeszcze kilka razy i zamienię się w Jaggera. Taka magia jej. Z resztą nie dziwię się, skoro randkuję z Panem Magikiem ;P
OdpowiedzUsuńhaha..własnie niedawno słuchałam fragmentów autobiografii jednego z Rolling Stonesów, które dotyczyły Micka J. i jego ruchów - okazuje się, że na starość zaczął pobierac lekcje tańca i spiewu, chociaz przez całe zycie był ceniony własnie za indywidualny styl:)
OdpowiedzUsuńA co do muzyki - jako dumny przedstawiciel młodziezy lat 80-tych bez muzyki nie potrafię się nawet wysmarkać, potrafi mnie szarpnąc za warkoczyk i ustawić do pionu, jak nic innego. Idę sobie potańczyć pod prysznicem:)
Auroro - ja robię z siebie zupełnego połamańca, wyginam śmiało ciało, im głupiej tym fajniej. To mi zawsze poprawia humor. A kiedy w miejscu publicznym, to sobie tylko główką kiwam :-)
OdpowiedzUsuńCzarny Pieprzu - no to jest nas dwie, przedstawicielki młodzieży z lat 80tych znaczy, ja też wszystko okraszam muzyką.
OdpowiedzUsuńA pod prysznicem to ja się wydzieram (bo śpiewem tego nazwać nie można), tańczyć się boję, bo by mi się jeszcze nóżka poślizgnęła :-)
O Soldat:) Poparzeni kawą mają u mnie wielki plus za Soldata. Ja tak mam właśnie z Piatnicą (to ich numer). Jak tylko gdzieś usłyszę Chłopaków (a to rzadkie, no raz czy dwa w Trójce ich słyszałam), to mi się ciepło na sercu robi. Moje kochane dziabągi:)
OdpowiedzUsuńPapryczko - ja w ogóle nigdzie nie słyszę piosenek rosyjskich, a one takie fajne. szkoda.
OdpowiedzUsuń