Od dawien dawna lubię gry planszowe. Tak jak lubię pasjansa układanego na stole. Po prostu urodziłam się w czasie, kiedy o komputerowych grach nikt nie słyszał, ba, nawet nie przeczuwano ich powstania, toteż wybór był tylko jeden. Natomiast Chińczyka, warcaby i inne gry znali wszyscy. Grali w nie rodzice z dziećmi, dzieci z dziećmi, młodzież też, bo zaczęły się pojawiać też takie dla dorosłych. Nie wiem, czy Wam wspominałam, że po obiedzie graliśmy - tata, mama i ja - w karty, w tysiąca, o to, kto zmywa naczynia. Ech, to były czasy.
Ucieszyłam się, że rusza portal Lubimy Planszówki, będzie można się więcej dowiedzieć o nowościach na rynku. Niedawno koleżanka dała mi namiar na fajny sklep, gdzie można je kupić i nawet wysyłają za granicę - nazywa się Panszóweczka.pl
Nie myślcie, że ja tu coś reklamuję, nie, po prostu cieszę się, że moja miłość do gier planszowych wchodzi w nowy etap, nowe gry, kolejne godziny spędzone z rodziną przy stole z dobrym drinkiem w ręku i z głową zaprzątniętą nową zagadką. Nie tylko ja lubię, ale i syn, córka, jeszcze-nie-zięć, małżon, a co się przy tym naśmiejemy !!! Oj, mówię Wam czasami trzeba przerywać grę.
Moje dzieciaki dorastają, mają swoje życie, lubię te nieliczne momenty, kiedy mamy czas tylko dla siebie.
A kiedy przyjdą wnuki, będę z nimi grać w gry dla małych dzieci. Już się nie mogę doczekać.
A tę grę kupię sobie wkrótce, już o niej kiedyś słyszałam i za sprawą koleżanki przypomniałam sobie, że chcę ją mieć
Widziałam na targach te cudeńka. To już inny świat niż "Chińczyku - nie irytuj się!". Oczy i ręce się wyrywają. Miłego, rodzinnego czasu:)
OdpowiedzUsuńksiążkowcu - ja nie widziałam, ale słyszałam gdzie nie gdzie i koleżanka, dając mi adres strony internetowej, narobiła mi smaku.
OdpowiedzUsuńKochana - od dwóch lat jesteśmy fanami planszówek. Ta gra, którą masz na fotce to Carcassonne. Jest fajna, ale mogę polecić Ci fajniejsze, zarówno do grania we dwoje, jak i w troje i czworo :)Daj tylko znać! To rewelacyjny sposób nie tylko na wieczory rodzinne, ale tez na spotkania w gronie przyjaciół :)
OdpowiedzUsuńBarbapapa - dawaj polecanki, bardzo będę wdzięczna. Wypadłam z rynku i nic nie wiem o nowościach. Najchętniej takie, co 4 i 5 osób może grać, ale właściwie i na dwie też dobrze, z mężem sobie pogram albo z synem.
OdpowiedzUsuńZajrzyj na @ :)
OdpowiedzUsuńU mnie w rodzinie nikt w karty nie grał, ja sama nie cierpie kart w ogóle. Próbowałam, niestety ziew, nuda.
OdpowiedzUsuńZ gier planszowych graliśmy z rodzicamiw Monopol- wtedy kiedy wchodził, to był szał.
No ale i tak najbardziej kochałam ''NA ZAKUPY''- oj jak ja miło to wspominam...tak bym chciała zdobyć ten model again:)))
Takie gry są też świetnym sposobem na spędzanie czasu we dwoje. A nie tylko każde nos w swoim komputerze :)))
OdpowiedzUsuńMonika - szukaj Allegro, ebay, na pewno ktoś ma
OdpowiedzUsuńKen.G - też do takie wniosku doszłam
Gry planszowe- jestem na TAK! To świetna forma spędzania wspólnie wolnego czasu. My akurat wpadliśmy w puzzlomanię :))
OdpowiedzUsuńOj, my też lubimy rodzinne granie :)
OdpowiedzUsuńAl - na puzzle jakoś nie choruję, ale nigdy nie mów nigdy
OdpowiedzUsuńKalina - ja się do Twojego bloga dostać nie mogę od dwóch tygodni chyba, a dzisiaj weszłam z Twojego nicka tutaj, ale komentować nie mogę, o so chodzi?
Bardzo lubię gry planszowe. W komputerowe nie umiem grać (nie dorastałam z komputerem), albo mnie nudzą, albo nie mam cierpliwości o w ogóle - nie nawykłam. Planszowe- to co innego, choć specjalnych wspomnień to raczej nie mam.
OdpowiedzUsuńO, "Lis i gęsi", fajne było. I nieraz w pisemkach dla dzieci były gry, a kiedyś z siostrą narysowałysmy własną planszę i opracowałysmy zasady.
A "Chińczyka" nie miałam. Kupię dla Elwirki, będziemy grywac , jak podrośnie na tyle.
Pozdrawiam.
Carcassone jest świetne. Kupiliśmy z mężem zestaw podstawowy a następnego dnia dokupiliśmy dodatki, bo tak nam się gra spodobała.
OdpowiedzUsuńAgnesto - ja też nie bardzo mam zacięcie do komputerowych, pewnie już się do nich nie przekonam
OdpowiedzUsuńAgnieszko - dobra wskazówka dla mnie, jak będę zamawiać, może od razu dodatki. Czy one się jakoś nazywają? Jak poznać, że to dodatki?
Wpisz w allegro carcassonne - wyskoczą Ci gry podstawowe i dodatki. Najczęściej już w tytule jest napisane, że to dodatek, ale w opisie znajdziesz wszystko :)
OdpowiedzUsuńO, ja przy okazji szukania prezentów też trochę spędziłam czasu na nowościach w planszówkach i zastanawiałam się nad tym Carcasonne. Daj znać, czy rzeczywiście warto. I jakbyś mogła przesłać mi na maila zestawienie Barbapapy (o ile się nie obrazi Barbapapa) to też byłabym wdzięczna!
OdpowiedzUsuńJa kupiłam Deedee "Pędzące żółwie" i jest fajna, jeśli się liczy na kilkuminutową i nie wymagającą wiele myślenia rozgrywkę.
Sorki, ten komentarz powyżej to mój - mąż nie wylogował się ze swojego konta google...
OdpowiedzUsuńOczywiście, że się zgadzam :)
Co do carcassonne - to dość fajna gra, ale osobom, które poznały fajniejsze planszówki, bardziej złożone może wydawać się trochę nudna po jakimś czasie.
"Pędzące żółwie" też mamy, choć kupiliśmy ja raczej dla córci. Przyznam się jednak, że po dwóch lampkach wina zaśmiewaliśmy się przy niej do łez ze znajomymi :D
Pamietasz gre w bierki...tak chyba to byly bierki. Pamietam, ze jak pogubilismy patyki bierkowe, gralismy z Tata w zapalki. Zasady te same, ale ubaw byl po pachy. Ech te czasy...to se ne wrati:)
OdpowiedzUsuńBatumi - już przesłałam maila, skoro Barbapapa nie ma nic przeciwko
OdpowiedzUsuńBarbapapa - dzięki za wszystkie nieocenione informacje, będą spożytkowane
Antyczko - bierki pamiętam, ale nie grałam w nie za wiele. Sama nie wiem, dlaczego?
OdpowiedzUsuńWitam :) Gry grami, ale karty rulezz! Chińczyk i warcaby były, ale jak trochę podrośliśmy, to rżnęliśmy w karty nieustannie! Na wakacjach i nie tylko, w tysiąca, 3-5-8, kierki, no a potem przyszła pora na brydża :) Teraz w gry planszowe (czy Monopoly i Scrabble się liczy?) gram tu z przyjaciółmi, ale w każde wakacje w PL obowiązkowo brydżyk z rodzicami i bratem :))) Nic tak nie zbliża, jak naleweczka, gra i dobra kłótnia ;) Pzdr
OdpowiedzUsuńIrolko - liczą się wszystkie, które płasko na stole się układają, haha
OdpowiedzUsuńBrydż to moje największe marzenie, nikt ze znajomych i rodziny, poza moim tatą, który zmarł, kiedy miałam 14 lat, nie grał w niego i sie nie nauczyłam. Poszłam nawet do jakiegoś klubu poprosić o lekcje, powiedzieli, że mogę przyjść i popielniczki czyścić podglądając i się ucząc przy okazji. Podziękowałam. Nie lubię dymu papierosowego.
Ale kierki, remik, tysiąc i inne proszę bardzo. Uwielbiam
Kasiu, mają nazwy:) Wieża, karczma. Na merlinie też można zobaczyć jakie są dokładnie te dodatki:)
OdpowiedzUsuńAle warto zainwestować, bo gra się w nią świetnie.
Dzięki Agnieszko za info, wszystko dokładnie zapamiętuję i już szykuję zakupy
Usuń:) Cieszę się niezmiernie:)
OdpowiedzUsuń