Trochę lepiej, lub trochę gorzej, a ja niestety...nie mam talentu do tego. Ale kto by się tym przejmował w domu? Kto mi zabroni? Kiedy jestem sama, śpiewam tańczę, wyginam śmiało ciało.
Od wczoraj, to już wiecie, z Miką Urbaniak mi czas muzyczny leci. Przyczepiło się do mnie to Follow you i śpiewam w kuchni, pod prysznicem, w ogrodzie przechadzając się między kwiatami, ręką małżona ku uciesze żony sadzonymi - wszędzie. Fajnie mi z tą piosenką.
Rano odebrałam niepokojącego maila, od razu mi mina zrzedła. Musiałam jechać do urzędu pracy, jeszcze bardziej mi zrzedła. A potem zakupy. Nie lubię, więc zrzedła do cna.
Chodzę między ogórkami i słoikami i myślę - Kaśka ratuj się, nie dawaj się smutkowi.
Tak się w sobie zapadłam w tych myślach, że straciłam poczucie miejsca i czasu. Łatwo było, bo mało ludzi w sklepie się kręciło w tym czasie.
Wpadłam na pomysł, żeby dzisiaj zrobić naleśniki z mąki pełnoziarnistej z nadzieniem z chudego twarogu, grillowanej cukinii, cebuli i czegoś tam jeszcze, nie określiłam do końca. Do tego zupa krem pomidorowo-selerowo-paprykowa. Tak się zapaliłam do pomysłu kulinarnego, że wybierając warzywa, (przypominam nie pamiętam, gdzie jestem), zaczęłam śpiewać w głos, kręcąc do rytmu kuprem.
How in the sky, with no wings for me to fly, I will follow youuuuuuuu
or in the see with no air for me to breath I will follow youuuuuuuu...
A ponieważ nigdzie nie ma słów tej piosenki w sieci, albo nie miałam wystarczająco dużo cierpliwości, żeby je znaleźć, bo wiadomo, milion stron by trzeba było przelecieć, część znam, część nucę i dodaję jakieś 'łubadu, tralala, mmmm'
I zaraz mi się przypomina kawałek z książki Urszuli Dudziak, gdzie wspomina o zapisywaniu fonetycznym tekstów piosenek i do tego śpiewu i tańca dodatkowo zaczynam szczerzyć zęby w uśmiechu.
A jeszcze jest na tej płycie inna fajna piosenka na poprawę humoru - Don't speak too loud. Tyż pikna i skoczna. Tyż nie znam tekstu, co nie przeszkadza mi śpiewać
no no no, nanana, I just want to feel your tender kiss, don't make a sound, lalala.
O dziwo pamiętam melodię do jednej i drugiej.
I tak chodze po sklepie, jaja do kosza -
szupada, szupadu I will follow youuuuuu, how can I (tu już nie pamiętam, czyli lalala, nanana).
I w pewnym momencie zauważyłam zdziwiony wzrok kobiety rozkładającej towar na półki i drugiej, stojącej obok półki z chlebem, która zamarła w pół ruchu, z ciastkiem nadzianym jabłkami, zawieszonym nad brązowa torebką. Tylko dziecko nie dziwiło się niczemu i podrygiwało w rytm (może za dużo powiedziane :-) melodii.
Nie ma to jak zrobić z siebie widowisko. Od razu mi się humor poprawił, śmiejąc się w głos, udając, że nic się nie stało i ja tak przecież codziennie o tej porze (a wy nie? mówił mój udający zdziwnienie wzrok), pognałam do kasy.
Teraz siedzę przy komputerze, ze słuchawkami na uszach, małżon drzemie przed telewizorem, znużyły go potyczki dziennikarzy z Grzegorzem Lato. A ja oczywiście mam Mikę w odtwarzaczu i słuchawki wi-fi.
Przestraszyłam się, bo nagle wpadł do pokoju z gałami na wierzchu, pomyślałam, że coś się stało. Zrywam słuchawki z głowy, a on - Jezu, tak strasznie jęczałaś, że się aż obudziłem.
Nikt nie docenia mojego talentu wokalnego. No nikt.
Jutro polski big beat - Ania Rusowicz. Na zakupy nie idę.
Też się zapominam czasami w miejscach z ludziami i sobie podśpiewuję jak się coś do mnie przyczepi :) a co se będziemy, nie?
OdpowiedzUsuńAnia Rusowicz? Jakoś nie mogę się do niej przekonać, ale może kiedyś dojrzeję. udanych zakupów :)
Ja nie pamiętam za bardzo czasów polskiego big beatu, bo byłam za mała, może Czerwone Gitary jedynie. Ania mi pasuje, najbardziej lubię na nią patrzeć
UsuńRozbawiłaś:)
OdpowiedzUsuńMi się zdarza, z Żoną śpiewać, w naszym wiejskim sklepie. zaprzyjaźnione panie tylko się uśmiechają z politowaniem, przyjezdni są lekko oburzeni.
Rozśpiewanych zakupów:)
już dawno miałam zapytać, kto to jest Żona, a nawet dwie?
UsuńŻony to Moje dwie kobiety:) Najwspanialsze.
UsuńIch mężowie z zazdrości nazwali je Moimi Zonami, bo wolą spędzać czas ze mną niż z nimi:P
Kocham platonicznie. Czasami myślę- szkoda że tylko platonicznie.
kochana, bo ludzie dzielą się na tych, którzy śpiewać potrafią i tych którzy śpiewać lubią jak mawia moja koleżanka, a ona sama z gatunku, co to muzyka im w tańcu nie przeszkadza:)
OdpowiedzUsuńja muzykę słyszę, ale głosu nie mam, za to lubię sobie pośpiewać w sprzyjających okolicznościach przyrody, hehe
Usuńfanzona to nowy twór językowy oznaczający strefę kibica, czyli wielki ekran i kupa ludzi z piwskiem
OdpowiedzUsuńA co do książki - właśnie Gutowską jej kupiłam :-)
nie skojarzyłam. Dzięki. Strasznie śmieszne słowo
UsuńNo cóż ja mogę rzec: uwielbiam Cię babo!:)
OdpowiedzUsuńPapryczko :-)
Usuńi Anię, i Adę Rusowicz uwielbiam słuchać:))
OdpowiedzUsuńIva, Adę tak, ale ją to już znam 'na wylot', a Anię dopiero pozanję
Usuń”Śpiewać każdy może. Trochę lepiej, lub trochę gorzej, a ja niestety...nie mam talentu do tego.”
OdpowiedzUsuńNo Kasiu, można gwizdać lub pisać :D choć: .... Pisać nie każdy musi, chyba, ze Go wena dusi.... Antybiotyk więc On bierze, by nie zadusiła Go w ‘dobrej wierze’ :D A najlepiej to wenę zadusić w zarodku, żeby nawet w śpiewie się nie ujawniła... ani na sklepu środku. Refren: ”Śpiewać każdy może. Trochę lepiej, lub trochę gorzej, a ja niestety” ...mam talentów wiele :D Wiem, że wiesz :D
Kogoś dziwi, że ktoś inny jest po prostu zadowolony - z siebie, z otoczenia, z czegokolwiek. A niech się gapią, a co! ;)))
OdpowiedzUsuńMnie jednak głupio było. Ale tylko chwile, bo to w sumie śmieszne było i wesołość zwyciężyła
UsuńNie wiedziałam, że Mika wydała nową płytę a dzięki Tobie dziś mogę sobie jej posłuchać (God bless iTunes). Dzięki :))))
OdpowiedzUsuńI jak ci się podoba?
UsuńBaaardzo! Nawet bardziej niż jej pierwsza płyta. Mam tylko jedno ale, cała płyta to zaledwie pół godziny muzyki, chcę więcej.
Usuńtak, to jest minus, za krótka zdecydowanie
UsuńOj, ja też ostatnio coś śpiewam i mamroczępod nosem, efekty bywają dziwaczne, zwłaszcza jak zaczynam wyć "Kocham cię życie" Edyty Geppert;)
OdpowiedzUsuńJa raczej takich patetycznych piosenek nie nucę, nie umiem jakoś, ona jest trochę ekshibicjonistyczna i jakby bardziej zaklinała rzeczywistość niż ją ukazywała. Może dlatego, że EGeppert dla mnie zawsze jawiła się raczej jako osoba depresyjna
UsuńRodzina to jednak naprawdę potrafi człowieka zdemotywować...
OdpowiedzUsuńJa śpiewam z radiem, a jak idę w dłuższą drogę po mieście to z telefonem (specjalnie taki kupiłam, żeby mi muzykę grał). Jak mijam człowieka to zazwyczaj przycicham, ale czasem ktoś mnie wymija i się odwraca.
To mówisz, że warto tej Miki posłuchać ?
Moim zdaniem tak, ale wiesz, gusta są różne
UsuńI znowu PS. w temacie diety.
OdpowiedzUsuńKasia, a ta "twoja" Makarowska to dietę opiera na mięsie ? Bo jak dotąd każda dieta jaką spotkałam kazała jeść mięso i to w dodatku to najbardziej mi nienawistne - kurczaka i indyka, ble!
w 30 dniowym programie jest kurczak i ryba, potem chyba inne mięso, nie pamiętam, ale raz czy dwa razy i to pod sam koniec. Ale nie mogę powiedzieć, że opiera się na mięsie, raczej nie
Usuń