Całkiem nie wiem, co się ze mną dzieje? Czuję się tak przepełniona żalem, smutkiem, agresją, jakby mnie to zaraz miało wysadzić od środka. Wielkie bum i przestanę istnieć. Wszystko mnie denerwuje - to, że nie mogę znaleźć konfitury żurawinowej w lodówce, to, że przegrywam w Osadników, że mi internet nie działa, że nic mi się nie układa (a to nic to też przesada, to wcale nie takie ważne nic, ale wkurza jednakowo), jeden wielki wściek. Mam wrażenie, że jednej iskry brakuje, żebym wyrwała drzwi lodówki i wywaliła je przez okno. Albo pieprznęła komputerem o ścianę. Albo sama wyskoczyła z parteru na głowę. Nie daję sobie zupełnie rady.
Małżon mówi - witaj w klubie przekwitających.
Ale nie mam żadnych uderzeń gorąca i innych symptomów.
Wcale mi nie zależy, żeby być zakwitniętą, mogę sobie i 'prze', ale żeby to takich nastrojów nie generowało, bo czuję się, jakbym miała ześwirować.
Dobrze, że Franiuszek się do mnie przytulił i śpi, uspokaja mnie to. Chociaż on też był jakiś dzisiaj nerwowy, obszczekał koleżankę Misi, chociaż ją zna i wcześniej nie było problemu. Albo jemu się ode mnie udzieliło, albo coś w powietrzu.
Przetrwasz,mnie już przeszło.
OdpowiedzUsuńPomyślności w nowym roku.)
pewnie, że tak, tylko czy ja sobie nosa w tym czasie nie odgryzę?
Usuńmoże jogę?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
futrzaku, ja bym nawet chciała, ale nigdy tego nie robiłam i nie umiem, a jedyna w mieście babka, która robi krótkie kursy, tak mnie jakoś wkurza, że nie dam rady. Ale pomysł świetny
UsuńTwój małżonek może ma racje ;), nie trza mieć uderzeń, a nerwy puszczają w tej fazie. Choć nie do końca, może masz nerwicę, zdarza się ludziom i niekoniecznie w klimaksie. Zażyj meliski :)
OdpowiedzUsuńCesiu, może i mam, ale nie umiem tego zdignozować, a mój lekarz zawsze mówi - dobra para butów do chodzenia i wszelkie wapory pójdą precz. A u nas leje, leje, leje...
UsuńMatko i córko, że też ja na to nie wpadłam, toż mnie przeważnie buciska uwierają i czynią krzywdę!
UsuńKasiu, dziękuję za dobre słowa i w Nowym Roku życzę Ci wielu powodów do radości i ukojenia nerwa, ściskam mocno!
haha, ale on miał na myśli chodzenie sportowe, żeby kupić adidasy jak to u nas mówią, psa na smycz w moim przypadku, i w drogę.
UsuńKlimakterium można opanować, przejdz się do specjalisty.Mnie dowalało "przypływami" gorąca kilkadziesiąt razy na dobę, za to nie miałam dolegliwości z gatunku tego co Ty. Brałam HTZ i pomogło (plastry). Można też brać tabletki ziołowe.I zacznij je brać nim wszystkim bliskim i dalszym zajdziesz mocno za skórę.
OdpowiedzUsuńLepszego Nowego Roku Ci życzę.
Miłego, ;)
anabell - pewnie, wiem, że można i jak już zrozumiem, że to czas, na pewno wezmę tabletki. Prosiłam o profil hormonów, ale powiedzieli, że jeszcze nie, poza tym mam Mirenę, która w razie czego łagodzi objawy, nawet jest zakładana w tym celu też
UsuńKasiu,życzę w tym nadchodzącym Nowym Roku. Mniej nerwów.
OdpowiedzUsuńMoniko, dziękuję, ale czy to się da?
UsuńA dawno Cię to tak trzyma? Bo ja bym stawiała na pełnie, jeśli to tak od kilku dni masz, choć niewykluczone, że spadłaś z drzewka już jako jabłko dojrzałe:)
OdpowiedzUsuńWalcz z tym, bo szkoda życia.
Buziaki i ściskam cieplutko.
papryczko - a wiesz, że mąż też zauważył, że jest pełnia? Ja nie. Możliwe, bo ja jestem niezwykle wrażliwa na cykle
Usuńsą bardzo dobre tabletki sojowe - dwa rodzaje, dla początku klimakterium i już nasilonego. Spokojnie możesz zacząć dla początkujących :)))
OdpowiedzUsuńA poza tym pogoda nie przysparza dobrego nastroju
Wszystkiego spokojnego w Nowym Roku :)))
Ewo, pogoda nie i pełnia też nie, o czym nie wiedziałam, ze jest. O tabletkach poczytam, poszukam, dzięki
UsuńU mnie w pracy też dużo dziewczyn się piekli - i one wcale nie są w twoim wieku, ale znacznie młodsze.
OdpowiedzUsuńMoże to jakieś zmęczenie, znużenie i jak odpoczniesz to samo minie.
No nie wiem, ja tak mam "przed" od zawsze a teraz jest jeszcze gorzej, bo jakoś dokoła nerwowo i depresyjnie.
spytałam lekarza, powiedział, ze jeszcze nie, bo jakieś tam hormony w krwi oznaczali, ale wiesz, nigdy nie wiadomo, to pół roku temu bylo.
UsuńWydaje mi się, że to kwestia tej pełni i niedawnego przebiegunowania czy czego tam
Och, gdy początki są takie dramatyczne to w bliskiej przyszłości można się spodziewać tylko gorszego :D Biada Frankowi, bo za szczekanie włascicielka nagrodzi go milczeniem (opisem na blogu) zamiast zwykłą, psią kością :D
OdpowiedzUsuńklimakterium czy nie nie istotne może to zwyczajny dół który jak wszystkie przejdzie i znów będziesz cudowną kobietą a nie złośliwą jędzą czego Ci życzę w NOWYM ROKU!!!!!!
OdpowiedzUsuńfiszko - dzięki. Jędzom mówimy nie
UsuńPoświąteczne przesilenie ;)
OdpowiedzUsuńRadości i spokoju w Nowym Roku!
Chyba tak. Tobie też wszystkiego naj
Usuń