wtorek, 11 grudnia 2012

Niecierpliwość tyłka mi sie włączyła

Ten blog jest dla mnie ważny, a wizyty u Was, to jak zajrzenie do znajomych, przyjaciół nawet, na kawę. Coś mnie jednak ostatnio odstręcza od internetu i komputera. Jakaś niecierpliwość tyłka mi się włącza, jak tylko siadam przy komputerze. Wiercę się i nie mogę skupić się na wpisach, przebiegam oczami, ale jakoś tak nieuważnie, nie przyswajam treści. Dziwne, bo zwykle sprawia mi to wiele przyjemności.
Na czytanie prasy i książek cierpliwość jest.
Ale w ciągu dnia za to, kiedy coś fajnego się zdarzy albo jakaś myśl wpadnie, dzielę się nią z Wami w mojej głowie, całe wpisy układam, dowcipne puenty mam, przychodzę do domu i to wszystko jest już wspomnieniem. Ba, żeby wspomnieniem, nie pamiętam, co to ja chciałam?
Do tego mam wrażenie, ze to moje życie strasznie nieciekawe dla innych, więc po co pisać?
A przecież wiem, że magia tkwi w szczegółach dnia codziennego, sama lubię u Was o tym czytać.

Poza tym wpadłam w panikę świąteczną. Zakupów nie zrobiłam, a u nas mrozi, może sypnąć i co ja wtedy biedna zrobię, do sklepu polskiego saniami pojadę? Muszę się zebrać do kupy. Kartki miałam w weekend wypisać, zasiadłam z kawą, długopis ukochany, bo mnie nie jest wszystko jedno, czym i na czym, mam wrażenie, ze wręcz mój charakter pisma zależy od pisadła, idę do sekretarzyka po pudełko z kartkami, a tam jedna w środku. A byłam przekonana, że prawie pełne było. Pomroczność jasna. Kartki kupić muszę, a u nas jak na złość nie ma ciekawych. 
Niby taka zorganizowana jestem, a robi się gorąco z terminami.
Toteż kręcę się po domu jak owsik w tyłku i robię dym, ale jak narazie nic z tego nie wynika. Panika tylko. Panny tego nie lubią. Potrzebny mi sukces organizacyjny, notatki i mocne trzymanie się planu, bo inaczej nerwy mnie zjedzą i będę nie do wytrzymania.
Już jestem. Zrzęda ze mnie ostatnimi dniami okropna.
Notes, królestwo za notes!



29 komentarzy:

  1. Z czytaniem blogowych opowieści ostatnio też mnie tak czasem dopada, jeszcze takie codzienne notki jakoś przyswajam, ale kiedy wymagany jest jakikolwiek wysiłek intelektualny, to dupa blada, że tak powiem.
    W tle też mnie dopada muzyczka świąteczna, pracy ciągle mam w bród, a po całym dniu przy komputerze po prostu mam dość.
    Może to zwyczajne zmęczenie i przesilenie jakieś.
    Ale wierzę, że będzie lepiej :)
    pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przesilenie i zmęczenie tak. Dużo ostatnio jeździłam, bo tłumaczeń było, ale to się skończyło i pewnie mi teraz napięcie opada.

      Usuń
  2. Ja co roku wpadam w histerę przedświąteczną, chociaż głównie psychiczną, gdyż cała reszta jakoś się układa, gdyż nie należę do osób przesadzających w tym zamieszaniu przedświątecznym. Czyli nie stroję, wystrojem świątecznym zawsze jest żywa choinka i błogosławię fakt, że mieszkam niby w mieście, a na wsi co sprawia, że nie widzę tych przewalających się tłumów i po ulicach, i po sklepach, których im starsza jestem tym chroniczniej unikam, nie mogę uniknąć tylko spożywczego i ewentualnie z chemią.
    A pewne zniechęcenie to chyba efekt aury grudniowej i przesilenia jesienno-zimowego.)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. natanno - ja się staram nie wpadać, ale jak widzę, że coś tam nie zrobione, to zaczynam w panice zapiski robić i próbować ogarnąć, bo się boję zapomnieć. starość czy co?

      Usuń
    2. A sklepów i tłumów też nie znoszę, dzięki Bogu za internetowe zakupy

      Usuń
    3. Nie starość tylko stres wynikający z tego, że boimy się by nam coś nie wyszło.Znam to z autopsji, ale ostatnio coraz mniej sobie z tego robię, a niech tam, niech nie wyjdzie. )

      Usuń
  3. Jeszcze sie u mnie histeria nie zaczela bo i dzieci goszcze na czas remontu i chora jestem wiec leze....
    Ale mam podobne wrazenie jak Ty, ze pisanie o takich tam sprawach bardzo przyziemnych, moze byc nieinteresujace... dla innych, a jednak sama chetnie zagladam i czytam innych wiec cos w tym jest!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wildrose - czyli dzieci u Ciebie na święta? Czasem myślę, głupio wiem, że też bym chciała jakiejś tepmaratury dostać czy co i leżeć.

      Usuń
  4. W końcu doczekałam się tego, że ktoś tak ma jak ja hehehe Kręci mi w d..., za dnia układam w głowie co też ja mogłabym zrobić, zapisać, opisać, odpisać... kurcze, siadam przy laptopie i cisza...
    Dobrze, może ja trochę kombinuję jak mogę i robię jakieś tam dekoracje świąteczne, ale o kartkach zapomnij, nie ma bata, już od lat mnie nie zaciągniesz do ich wypisywania... I trzymam na wodzy swoje rozbujane wyobrażenia o tym co mogłabym jeszcze upiec, ugotować, zrobić... Nie wariuję i dobrze mi z tym.
    Pozdrawiam Cię serdecznie, jesteś dla mnie rozweselaczem i ukojeniem na me skołatane nerwy hehehe

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mamurdo - ależ Twoje laleczki zwierzakowe są piękne i Tobie wybacza się brak pierników na rzecz tych cudeniek. A moim wytłumaczeniem co najwyżej może być arcyciekawa książka, to co.
      Za miłe słowa dziękuję

      Usuń
  5. Ale czemu my mamy takie skołatane nerwy w tym czasie? Czy to wpływ tego dziedzictwa narodowego, że absolutnie każdy kąt w domu ma błyszczeć a my przystrojone w promienny uśmiech mamy produkować świąteczne delicje? Zrelaksujmy się - nikt w czasie świąt nie będzie sprawdzał czy mamy czysto w szafkach kuchennych...mam nadzieję ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu - to nawet nie skołatane nerwy i zapewniam, ze absolutnie mam gdzieś czy ktoś mi w szafki, po prostu tak bym chciała, zeby wszystko było pięknie, a ja zrelaksowana. Ale zanim relaks, trzeba zorganizować, apotem sama przyjemność

      Usuń
  6. heheheh to do sklepu gdzie wszystko za 2e albo do easona i juz notes bedzie :) albo czekac az sie znajdzie pod choinka.
    a swoja droga to ciekawe ze kiedys pisalas cos o kartkach swiatecznych a dalej wysylasz tradycyjne...jakas magia jest w otrzymywaniu papierowych zyczen. bardziej sie docenia tych co zadadza sobie trud przeslania poczta swoich swiatecznych zyczen, prawda?
    Pozdrawiam i dobrej nocy zycze
    Lol

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lol, a jak jeszcze ludzie robią, to dopiero jest niespodzianka. Lubię kartki

      Usuń
  7. Oddychaj, spokojnie i równo. Wszystko bedzie dobrze, wiesz, że bedzie!
    Pozdrawiam z zimnej Wyspy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, już się wziełam w garść, do 1.30 wczoraj wspominałam stan wojenny, słuchałam swiątecznego radia i wypisywałam kartki. Coś już mogę z listy wykreślić

      Usuń
  8. O, no popatrz, mogłam Ci notes wysłać :-)
    Pierwsza połowa tekstu - wyjęłaś mi to z ust! I co ja teraz u siebie napiszę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. batumi - notes się znalazł, u mnie ci ich dostatek, bo ja dlugopisowo-notesowa panienka jestem :-)

      Usuń
  9. Przed świętami chyba kazdego nosi:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja co roku kupuje kartki. Gorzej z wysłaniem:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. miałam tak dwa lata pod rząd, kartki zalegały w szufladzie, a ja ani jednej nie posłałam. Ale źle mi z tym było

      Usuń
  11. Z wiekiem, na pewno wiele rzeczy rozkłada się w czasie, wiem po sobie:-) Nie mam już tyle werwy i pałera, co kiedyś. Wiadomo praca, jakieś zajęcia fites pod wieczór i nic już się nie chce. Więc mam już galaretę i bigos w słoikach, uszka w sobotę poklejone i zamrożone. Wczoraj pierogi ugotowane i też zamrożone. Na koniec zostaną jakieś ze dwa ciacha, sałatka i będzie na luzie.
    Kasiu, Ania świetnie to ujęła :-D
    Mariola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. galereta w słoikach, koniecznie mi to wytłumacz, nie znam tego. My lepimy pierogi i uszka w tym tygodniu, bo zapomniałam kupić mąki i sera

      Usuń
  12. No galareta, taka wieprzowa lub z kurczaka , jak kto woli:-)Niektórzy mówią zylc lub zimne nóżki.
    Mięsko ugotowane pokrojone do słoika i zalewasz wywarem w którym się gotowało( czyli rosolini), potem pasteryzacja w słoikach jakiej pragniesz wielkości i po ostygnięciu, jak znalazł na wszelakie okazje lub na śniadanko do pracy mały słoiczek(dietetyczne danie)
    Do tej z kurczaka trzeba dodać żelatynę, bo do wieprzowej nie.
    Na imprezę tylko rozgrzać w garnku i powlewać np. do małych filiżanek lub innych jakichkolwiek pojemniczków, schłodzić , a potem na półmisek powywalać na sałatę lub inne ustrojstwo.
    A pewnie pierogi robisz z serem? Ja z kapustą i grzybami, a uszka z grzybami suszonymi i cebulką.
    Miłego klejenia, pewnie masz pomocników ;-))
    Mariola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w życiu nie słyszałam o takim sposobie przechowywania galarety. U nas zawsze się robiło i zaraz zjadało. Dobry jest.
      U nas uszka tak jak u Ciebie, pierogi ruskie i z kapustą i grzybami, albo na drugi dzień świąt z kapustą i mięsem.

      Usuń
    2. Kasiu jeszcze tak robię galaretkę z ryby. Fajny to sposób, bo wcześniej masz gotowe tylko rozgrzać. A w szczególności, jak np. zostanie rosół i mięsiwko i nikt nie chce jeść. Wtedy tylko żelatyna i do słoiczka, zapasteryzować i jest w lodówce jak znalazł
      pozdrawiam( u nas pada deszcz:-(
      Mariola

      Usuń

Musiałam wyłączyć komentowanie anonimowe, bo mnie zawalił spam. Przepraszam.