środa, 12 grudnia 2012

Nigdy chyba nie przesłuchałam tej płyty do końca.

W Polsce jest teraz trzynaście po północy. Siedzę przy internetowej audycji świątecznej i wypisuję kartki, ale moje myśli krążą wokół nocy z 12 na 13tego grudnia - 31 lat temu. Słuchałam płyty Bee Gees w radio, nagrywałam na kasetę, nagle przerwało i zupełnie nie wiedziałam, dlaczego, bo światło przecież było. Bezskutecznie próbowałam naprawić. Wreszcie dałam za wygraną, zeszłam do piwnicy, bardzo się bałam, bo byłam sama w domu, a lat miałam 14, mama pojechała do taty do Szczecina, leżał tam na onkologii, właśnie wykryto u niego raka. Do piwnicy musiałam iść dorzucić do pieca. I tak wygaśnie przez noc, ale chociaż na czas zasypiania niech będzie ciepło. Za oknem siarczysty mróz i hałas straszny, cały dzień i noc jadą czołgi naszą ulicą, która jest przelotową na Gdańska. Uparli się teraz, kiedy ludzie chcą spać.
Rano włączyłam TV, ale nie działał. Byłam umówiona na sanki z koleżanką, po śniadaniu poszlyśmy na górę Chełmską, ale zatrzymało nas wojsko i kazali szybko biec do domu i nie wychodzić.
W domu w telewizji nadawali komunikat, jedyne co zrozumiałam to fakt, że jest wojna i mogą wejść ci do domu, bo jest specjalne prawo na ten czas. Zastanawiałam się, czy nie zabarykadować drzwi. Przestraszyłam się nie na żarty. A mamy nie było.
Wróciła późną nocą, po awanturze, jaką urządziła w Szczecinie na dworcu, wsadzili ją w jakiś wóz wojskowy i przywieźli do domu.
Potem Wigilia, smutna i biedna, chociaż niczego nie brakowało, albo było nam wszystko jedno.
Nie byłam internowana, nie byłam działaczem podziemia, ale też miałam swój stan wojenny. W marcu odszedł tata. Już nic nie było takie samo. Polska też nie.
Chociaż nie mogę powiedzieć, ze ludzie tylko i wyłącznie rozpaczali. Były i prywatki, były jazdy wozem mleczarza po godzinie policyjnej, bezpieczne powroty z zajęć w domu kultury do domu, bo milicji i wojska tyle, że nic się stać nie mogło. Nic na to nie poradzę, że nie walczyłam wtedy o wolną Polskę. Ale jestem wdzięczna tym, którzy to robili. Aż dziw, że to się udało. Jak łatwo o tym zapomnieć teraz, kiedy jesteśmy wolni.

30 komentarzy:

  1. A ja pamietam, ze nie dzialaly telefony, nie bylo normalnej telewizji tylko jakis prezenter w mudurze czytal ciagle to samo. Chyba jednak bylam gluptasem w tamtym czasie (choc odrobine starszym od ciebie), bo jedyne co mi utkwilo w pamieci z tamtego dnia to fakt, ze w poniedzialek nie ma byc szkoly i ominie mnie klasowka z niecierpianej fizyki.
    Inne refleksje przyszly dopiero potem....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nika - ależ ja miałam dokładnie takie same refleksje, radość z powodu zamkniętej szkoły, całe dnie spędzałam na lodowisku, a wieczorami czytałam kolejne książki. Laba. Byłam za młoda, zeby rozumieć

      Usuń
  2. 31 lat temu? nieprawdopodobne.. Ja pamietam, ze telewizja nie dzialala, a przede wszystkim telefony - a mialam zadzwonic i sie umowic! denerwowalam sie tym strasznie - dopiero pozniej w ciagu dnia jak zaczelo sie wyjasniac co sie stalo to wszyscy zamarli. Pamietam jak wygladalam przez okno mojego pokoju i widzialam zolnierzy stojacych na "patrolach" na przystanku tramwajowym. Zimno i bialo
    tak bylo w Szczecinie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas czołgi tak zryły nawierzchnię drogi, że jeszcze długo potem były koleiny na asfalcie.

      Usuń
  3. Brzmi jak odlegla historia...ktora az tak daleka nie jest a takie ogromne zmiany pociagnela. Mi juz przyszlo sie urodzic w nowej rzeczywistosci i tamten okres to znam tylko z opowiadan rodzinki.
    Bardzo refelsyjnie sie tu zrobilo na blogu, ale w koncu to wspomnienia to czesc nas wiec milo poczytac i takie posty.
    Przykro mi z powodu smierci Twego Taty i ze w taka noc (i poranek) bylas zupelnie sama w domu...Masz racje tym ostatnim zadaniem- latwo zapomniec bedac wolnym. Tez sie ciesze, ze byli tacy ktorzy walczyli za wolna Polske, i ze dane mi bylo urodzic sie w demokratycznym kraju...szkoda tylko, ze aby godnie zyc w naszym kraju trzeba z niego wyjechac. Bo walczyc teraz to chyba mozna juz tylko na odleglosc i wierzyc, ze cos sie zmieni w polityce pro-rodzinnej. Moze jak wszyscy mlodzi wyemigruja to wtedy nasz obecny rzad zacznie cos aktywie dzialac. Bo na razie to marnie widze nasza przyszlosc jako narodu.
    Ech koncze bo popadam w patetyczny nastroj. Milego pisania kartek i obys otrzymala tyle samo kartek swiatecznych co wysylasz (albo i wiecej;)
    Pozdrawiam serdecznie
    Lol

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W każdym kraju obywatele skarżą się na rząd, na służbę zdrowia, na wszystko. Uważam, że dopóki nie ma biedy i jesteśmy wolni, trzeba się cieszyć tym, co się ma. Oczywiście ludzie młodzi są bez pracy, ale nie tylko w Polsce, przerabiamy to również tutaj, w Irlandii.

      Usuń
    2. Tak tak wiem i doceniam ze jestesmy wolni. Jednak mimo wszysko i tak Polsce daleko do pograzonej w kryzysie Irlandii. A mam porownanie bo mieszkam tu juz na tyle dlugo zeby wyrobic sobie swoje zdanie (nawet na 'slawna' sluzbe zdrowia i niesmiertelny paracetamol)
      Pozdrawiam
      Lol

      Usuń
  4. Jak zwykle nic dodać, nic ująć.. Podziwiawm Cię Kasiu za dar obserwacji i umiejętność ubrania tego w słowa.
    Serdecznie pozdrawiam i ściskam:)
    Grażyna A

    OdpowiedzUsuń
  5. I jakie długie mieliśmy wtedy ferie... Śniegu napadało, można było na sankach jeździć do woli.
    Tylko tato chodził nerwowy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj tak, lodowisko, książki, spotkania z koleżankami, to był dla nas dobry czas

      Usuń
  6. Pamiętam,, jak czołgi cała noc i dzień jechały w stronę Gdańska. Okno z mojej pracy wychodziło na drogę krajową nr 1 kiedyś, teraz nr 91. Mój chłopak(wtedy) teraz mąż był w wojsku i jego brat! Nie zapomnę co przeżywała teściowa mając dwóch synów w wojsku, nikt nie wiedział co będzie. M wspoina jak zwołali ich i każdemu wręczyli magazynki do broni z ostrą amunicją, sami nie wiedzieli z kim będą walczyć.
    Byłam u niego z wałówką w wigilię, z przepustką i duszą na ramieniu jechałam pociągiem.
    Nie chciałabym,aby dawne czasy wróciły(kolejki-zdobywanie wszystkiego,brak wyjazdów zagranicznych i.t.p)Ale, czy to coś nas nauczyło? Fakt, niby jesteśmy demokratycznym państwem, ale brak pracy dla młodych i taka niepewność, co do przyszłości, nie jest dobra.
    Kasiu, a w słowa to Ty potrafisz ubierać barwnie:-)Masz talent!!
    pozdrawiam przedświątecznie
    Mariola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla tych, którzy mieli dzieci w wojsku, czy walczącyh rodziców, to był straszny czas i wiele łez. Pamiętam, jak w Wigilę nieśliśmy potrawy żołnierzom na ulicy, Wzruszające to było

      Usuń
  7. Bałam się tylko na początku, kiedy w tą niedzielę szłam z tatą na pieszo do kościoła a ulicami jeździły czołgi - i to nie tak, że jeden obok mnie przejechał, ale kilka lub kilkanaście. Potem to już było fajnie - przecież wtedy dostaliśmy tyle czasu wolnego od szkoły !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też tylko tego jednego dnia, potem dla nas to zimowe wakacje

      Usuń
  8. Ja bylam bardzo malym dzieckiem, wiec glownie to bylam rozgoryczona ze Teleranka zabraklo.
    Nic nie rozumialam. Wszyscy mowili jakies dziwne slowa, ktorych nie znalam, ale jedno mi sie nawet spodobalo i w kalendarzyku mamy wpisywalam pod kolejnymi dniami "strajk" STRAJK Strajk itp strasznymi kulfonami. Mama zlapala sie za glowe jak to zobaczyla. Mieszkalam w malej miejscowosci wiec te czolgi na ulicach nas ominely.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hannah, jeszcze by cię zamknęli za te strajki, haha

      Usuń
  9. A my szykowaliśmy się do ślubu,który miał się odbyc 19 grudnia.Gdy 13 generał ogłosił stan wojenny to pomyśleliśmy,że wszystkie nasze plany wezmą w łeb i ślubu nie będzie!
    Ale udało się,co prawda musieliśmy załatwic "milion dwieście"zezwoleń i połowa gości nie dojechała ale za to ci,którzy byli musieli się bawic do 6 rano ze względu na godzine milicyjną:-)
    Pozdrawiam Jola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jolu, czyli ci łatwo liczyć ile po ślubie, albo ile po ogłoszeniu stanu wojennego

      Usuń
  10. Dziękuję za ten wpis.

    OdpowiedzUsuń
  11. Teleranka nie było, ba! w ogóle nic nie było w tv!
    Nie czułam strachu, przecież nic złego nie mogło nas spotkać - do tego wieczora, gdy biegłyśmy z mamą do domu bojąc się, że nas aresztują po godzinie milicyjnej.
    Nie mam traumy, miałam swój świat, koleżanki, szkołę, a rodzice - chyba z braku tv "zmajstrowali" sobie moją siostrę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Socjo - ja też traumy nie mam, ale wspomnienie silne i bardzo żywe. Z tego jednego dnia, bo potem to jak piszesz - własny świat, koleżanki, książki, dużo ksiażek

      Usuń
  12. Moze warto juz zmienic te 'płytę' i podawac lapidarnie tylko link do podobnego wpisu iles tam lat temu popelnionego. Przeciez nic wiecej dodac ani ujac nie mozna.... choc płyta o biedzie nadal sie kreci czarnym punktem w wszechswiecie blogowym - kraj i wiek tylko sie zmienia w jakims stopniu. O bieda nam czytelnikom... i odczytywaczom.
    Pan Sulek sie klania :)

    OdpowiedzUsuń
  13. ja byłam wtedy trochę starsza ale nie na tyle aby pojąć co się dzieje - komunikat w telewizji "OGŁASZAM STAN WOJENNY" kojarzył się z wojną .... i ten czas spędziłam właśnie w Szczecinie bo tutaj się urodziłam i mieszkam do dziś..... nie było fajnie było strasznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dla mnie było strasznie tylko tego dnia, potem stan wojenny przysłoniła choroba taty i to było straszne. Wszystko inne minęło, a tata zniknął z naszego życia bezpowrotnie, to było dla mnie straszne

      Usuń
  14. U nas było jeszcze inaczej, ale nie jakoś dramatycznie.
    Ale najbardziej Ci współczuję, że jako dziecko w końcu zostałaś wtedy sama w domu.
    My tego dnia trzymaliśmy się razem. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. iw - no właśnie, sama, nikogo, żeby mi wytłumaczyć, co się dzieje i to ziąb. Okropne to było

      Usuń
  15. Miałam 9 lat... byłam za mała by rozumieć co się dzieje ... ale pamiętam strach następnego dnia , bo mama poszła do pracy , bo wszyscy poszli choć autobusy nie jeździły ... pamiętam jak stałam w oknie i czekałam na jej powrót ... dziecięce wyobrażenie o wojnie ... dziecięcy strach ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ankawell, dla mnie ten strach jest do tej pory lekko traumatyczny. Siedziałam w oknie, u nas wyjątkowo wielkim, patrzyłam w te czołgi, wojsko na rogatkach i po prostu umierałam z niepokoju

      Usuń

Musiałam wyłączyć komentowanie anonimowe, bo mnie zawalił spam. Przepraszam.