Nie wiedziałam o tym wcześniej, dowiedziałam się dzisiaj z okazji imprezy organizowanej przez jeden z pubów tutaj i strasznie mnie to zaintrygowało.
Otóż 6 stycznia zwyczajowo jest uznany tutaj za Women's Christmas czasem z dodatkiem Little, czyli (Małe) Boże Narodzenie Kobiet. Wywodzi się to z czasów, kiedy kobiety nie bywały w pubach, w ogóle nie bywały, jeśli tak, to na niedzielnych obiadach gdzieś w bistro, z całą rodziną. A i to wyłącznie najbogatsze, bo tym średniozamożnym nie starczało na cotygodniowe wyjścia.
Po okresie wzmożonej pracy dla gospodyń domowych, kiedy cały dom musiał lśnić, trzeba było przygotować święta, nierzadko coś uszyć, pracować charytatywnie i posprzątać po - w ten jeden dzień panowie nie wychodzili na swoją zwyczajową pint of guiness, zostawali w domu, a kobiety wychodziły do pubów i różnych innych miejsc. Córka wyszukała więcej informacji i okazało się, że panowie tego dnia nawet wykonywali wszelkie prace domowe.
Ja wiem, że feministki miałyby teraz używanie na temat, jak to jest sprawiedliwe i tak dalej, ale kobiety tutaj przyjmują swoją rolę 'domową' z radością, świetnie się czują jako matki i władczynie w domu, a jeśli nie, idą do pracy. Wcześniej nie było to takie oczywiste, ale dostęp do edukacji to zmienił i panie powoli zdobyły wszystkie przyczółki.
Wcześniej kobieta w domu była najważniejsza, mężczyzna zarabiał na rodzinę, miał więcej swobody i zupełnie nie pomagał żonie (co było według nich fair, bo ona nie pracowała zarobkowo), stąd ten dzień i wielkie wyjście. Złośliwi mówili na to 'wychodne', ale to teraz, kiedyś nic nie zakłócało tego dnia, żaden sarkazm.
Nie jestem za powrotem do tamtych czasów, ale miło mi pomyśleć o tym dniu i tych wszystkich paniach, ufryzowanych, ubranych w najlepsze kiecki, wychodzących na zabawę.
bardzo interesujące święto, na pewno najbardziej dla tych kobiet które tylko w domu pracują i nie mają okazji na takie wyjścia.
OdpowiedzUsuńsympatyczna tradycja.
futrzaku, oczywiście teraz to bardziej symbol, dawno temu było istotne, dzisiaj to bardziej okazja do wyjścia i upajania się faktem, że już tak nie jest
UsuńJa niby moge sobie wyjść kiedy chcę, ale...
OdpowiedzUsuńNo właśnie - pracuję, bo muszę, w domu też stale coś do zrobienia bo mąż ciągle w pracy, nawet jak mam chwilę czasu na wychodne to i tak mi się nie chce albo kasa na coś innego potrzebna. Nieraz myślę, jak to było zanim życie zmusiło nas do zarabiania na dom razem z mężczyznami i chyba jednak nie zamieniłabym się.
Zresztą chyba najbardziej lubię wychodzić z mężem :-)
Socjo - wyjścia z mężem to jedno, a z samymi babkami to drugie, jedno te babski same muszą być jakieś fajowe, bo jak nie, to po co z nimi wychodzić?
UsuńA ja bardzo, ale to bardzo lubię wychodzić sama...najbardziej wtedy odpoczywam...ale oczywiście nie idę wtedy do pub'u...
UsuńNie byłabym przeciw takiemu wspólnemu wychodzeniu.Tylko, że dzisiaj w zasadzie już żadnych kontaktów z kobietami się nie ma nawet tymi z sąsiedztwa.Wszystkie zalatane, nie mają czasu na babskie spotkania.)
OdpowiedzUsuńnatanno - tutaj właśnie nie zalatane, więc organizują sobie takie jajcarskie imprezy pt. wychodne
UsuńJa myślę Kasiu, że 'wyzwolenie' kobiet to głównie zawdzięczamy 'pigułce' a edukację bym stawiała na drugim miejscu.
OdpowiedzUsuńpimposhka, pigułka pewnie też, ale ja miałam raczej na myśli edukację ponadgimnazjalną, najpierw nie zostawały w domu, a robiły maturę, a potem zostawały nauczycielkami, pielęgniarkami, lekarzami itd. po studiach. Wyszły z domu i już nie chciały tam zostać, taka aksamitna rewolucja
UsuńJakbym nie znał trochę Irlandczyków to skojarzyłoby mi się ze służbą jedzącą w kuchni, podczas gdy państwo już zostało oporządzone. Dla pań miła okazja.
OdpowiedzUsuńPiotrze, ale znasz, to wiesz, że to tylko takie żarty
UsuńPani Katarzyno, prosze 'strzelic' nastepny wpis o 'bistro w Irlandii' z perspektywy historycznej to bedzie mozna umiescic w czasie to o czym Pani pisze tutaj. Inaczej sie nie da tego czytac.
OdpowiedzUsuńZe stuletniej :D (byc moze) perpektywy pozdrowienia babom w pubach sle Sulek.
A mnie tam zastanawiaja te 'inne miejsca':) cytuje: "...w ten jeden dzień panowie nie wychodzili na swoją zwyczajową pint of guiness, zostawali w domu, a kobiety wychodziły do pubów i różnych innych miejsc." Czy ida do sasiada, ktory akurat zostal w domu? Fajnie maja te Irlandki. Polki to by do ksiedza polecialy... za kolede podziekowac.
Usuńooo:) nie wiedziałam o czymś takim :P zawsze się to człowiek czegoś nowego nauczy w najmniej oczekiwanym momencie ;)
OdpowiedzUsuńmeredith - e tam od razu nauczy, dziewczyny sobie urządzają wyjścia z byle powodu, a to akurat taki żart
Usuńjaki żart :D toć to historia jest :P zawsze można zaszpanować w towarzystwie taką ciekawostką z przeszłości ^^
UsuńA ten zapach papierosow i uryny im, Women's nie przeszkadza?
OdpowiedzUsuńfajne święto :) mi by się przydało. Choć dobrze mi w domu marze o wychodnym :)
OdpowiedzUsuńWiewióra, kiedy dzieci były małe, moje wychodne to był każdy piątek z zaprzyjaźnionymi babkami do równie zaprzyjaźnionej (z czasem taka się stała) herbaciarni. Piekłam ciasto i zabierałam ze sobą, bo tam nie podawali. Mąż pracował zwykle do późna, ale piątki wieczór był mój.
UsuńMyślę, że takie babskie swięto jest własnie teraz fajne, bo oznacza, że kobitki się bawią, bo tak chcą, a nie, ze im łaskawie pozwolono. Moje znajome, choc przeważnie dosć zajęte, na hasło "damski wieczór" lecą niczym odrzutowce :)
OdpowiedzUsuńtutaj tez kobiety uwielbiają spędzać czas razem
UsuńBardzo ciekawe to Babskie Święto.
OdpowiedzUsuńMonika, nieobecne od dziesiątek lat, wraca teraz ale to dla jaj
UsuńJa mam dzisiaj swoje babskie Christmas :) Polecam...
OdpowiedzUsuńAniu, ba, świetna sprawa, nie ma dwóch zdań
UsuńCiekawe :D Nigdy o tym nie słyszałam. Ja za mocno po bubach nie biegam, więc nawet będąc kurą domową chyba bym z tego święta nie korzystała... ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Sol/Monique