sobota, 23 lutego 2013

O dyskontynuacjach i miśkowych pracach

Czy Was też wkurza, jak sobie coś fajnego znajdziecie w sklepie - krem do twarzy, tusz do rzęs, kawę czy ser żółty i jak się już do tego przyzwyczaicie, polubicie, ba, jak już bez tego trudno żyć (odrobina przesadyzacji nie zaszkodzi), to produkt jest wycofywany na rzecz innego, podobno lepszego, z jakimś omega 3, albo innym g... co nic nie daje, nic nie znaczy, tylko jest kolejnym chwytem marketingowym.
Jeżu, ale się wkurzyłam. Nigdzie nie ma mojej ukochanej kawy. Wędlina, do której się przyzwyczaję, przestaje przychodzić do sklepu (czyli jej nie zamawiają), polecą jakiś ser, a potem tygodniami jak głupek jakiś o niego pytam. Aż okazuje się, że mam powalone we łbie, bo przecież tyle innych serów.
A najgorzej z kosmetykami. Pomadka fajna, kolor jakiego szukałam lata, przecież nie kupię trzech, bo mi się zepsuje zanim zdążę użyć. Tusz, wreszcie mi oczy nie łzawią, skończył się - dis-continued - znienawidzone słowo.
Najszybciej zmieniają się kremy Dax Cosmetics, seria Perfecta. Każdy uwielbiam, ale jedne mniej, inne bardziej, co się przyzwyczaję, nie uda mi się już nigdy kupić drugiego takiego samego. Chociaż przyznam, ze niedawno kupiłam na noc z aktywną soją na mój wiek i jest cudny, jak puchaty miękki plusz kładziony na skórę twarzy. Otula mnie, wręcz kołysze do snu. Uwielbiam go nakładać, a potem wieczorem przed snem nosić. Ale założę się, że jak będę go chciała kupić, czyli poproszę kogoś, żeby go przywiózł, bo ja rzadko bywam, albo akurat będę w kraju - nie kupię na pewno, będzie już z aktywną fasolą, soja już będzie de mode.
Wiem, że świat się zmienia, komponenty też, smaki itp, ale ostatnio wydaje mi się, że coś szybciej niż kiedyś. Gdyby nie szukali nowych smaków, nowych technologii, nowych składników, to byśmy nadal mieli magnetofony szpulowe, krem Nivea w blaszanym pudełku i kawę Nesca jak z komisów na Rutkowskiego (wiem, że to teraz z powrotem Chmielna, ale nie mogłam się oprzeć).
A propos kremu Nivea, czy ja Wam opowiadałam, jak kiedyś spałam u koleżanki i użyłam po ablucjach wieczornych kremu Nivea, bo już nie chciałam jej głowy zawracać, a akurat stał. Taki najzwyklejszy niebieski, ten, co się tak długo wchłania, nawilżający. Rano wstaję, a buzia jak u niemowlaka, co w moim wieku może i ryzykowne stwierdzenie, ale cholera tak było. Daje mi to do myślenia, czy te wszystkie fiku miku kosmetyczne to nie jest przypadkiem jakiś bałach?

Córka skończyła pierwszy tydzień w nowej pracy, jest zachwycona. To jest to, o czym marzyła, atmosfera świetna, wiele ma planów i pomysłów, jak na razie faceci z IT Dpt czyli informatycy w firmie, siwieją przez nią i chyba codziennie po pracy piją. Ona nic nie może sama w komputerze instalować, jej stanowisko jest nowe, teraz dopiero przychodzą programy graficzne, które ona potrzebuje, do tego czcionki itp. Panowie co chwila są przez nią 'niepokojeni'. Ostatnio poprosiła o zainstalowanie folderu ze 100 czcionkami. Nie wiadomo dlaczego pan siedział godzinę i tego nie zrobił. Za kilka dni córka do nich dzwoni i pyta, czy mogą zainstalować jakieś 4, których potrzebowała na już. A facet do niej
- 4? Nie ma sprawy, uwierzyłabyś, że są tacy, co chcą ich 100?
A to była też ona z tą setką.
Do tej pory się z tego śmiejemy.
Poniżej scenka z jednego z moich ulubionych seriali komediowych IT Crowd. Czyż nie jest dokładnie tak, kiedy dzwonicie do technical support?


24 komentarze:

  1. Z kremami to bałach i trelemorele. Ważne, że lubisz zapach:) To już aromatarapia i tyle wystarczy.
    Za córkę trzymamy kciuki, a IT Crowd uwielbiamy:)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja tez tak mam, kosmetyków używam generalnie niewiele, za to się farbuję i tu jest problem, co trafie na taki kolor, który mi odpowiada i mnie nie uczula to go wycofują, ostatnio jestem więc zmuszona do korzystania z usług pani fryzjerki w tej dziedzinie co grozi niechybnie bankructwem ale za to kolor całkiem całkiem rudy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiewióro - o to to, kolory mi też wycofują. Też jestem ruda i wcale nie jest łatwo taki, jak się chce, znaleźć. Chociaż one innym wydają się takie same

      Usuń
  3. Od tygodnia nie uzywam kremów zamieniłam na olej zimnotłoczony lniany .moja sucha skora jest zadowolona,zakupiłam takze olej kokosowy,oliwke dla dzieci do ciała,w planach mam zakup olejek arganowy i migdałowy.Na razie stosuje jeszcze tylko płyn micelarny ale kto wie czy nie bedę oczyszczac metodą OCM
    mam 40 lat i nie wierze w zadne kremy,balsamy ..wydałam fortune
    napisze o efektach pozniej

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja uwielbiam kremy, mleczka i balsamy! Na szczęście nie przywiązuję się do żadnej marki i nie mam problemu z zamianą na inny.
    A IT Crowd to mój ulubiony serial, nieraz płakaliśmy z mężem ze śmiechu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Socjo - do mleczek i baslamów też się nie przywiązuję, ale do kremów trochę tak.
      IT Crowd wymiata, szkoda, że go w Polsce nie pokazywali, bo nie moge quotów z tego używać w rozmowie ze znajomymi

      Usuń
  5. Ja też lubię "dobre rzeczy". Trochę rozpusty co jakiś czas. Droższe, lepsze, ciekawsze. Na szczęście nie mam problemu ze zmianą marki:)
    Zapraszam serdecznie na http://coolturalny-tygodnik.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alex, a ja czasem mam, doskonale dobrany kolor pudru ciężko zastąpić, albo wyjątkowo nieuczulającą kredkę do oczu. Ale co robić, trzeba cierpliwie szukać nowych

      Usuń
  6. Z pierwszym miesiacem w pracy to tak jak z miodowym miesiacem: nawet nie zloto a sie blyszczy. Po 3-4 miesiacach probnych zaczyna sie codziennosc. Do przezycia :)
    ... a
    A Omega 3 pomaga w rownaniu dolow zwanych 'wkurzem' :) (podobno, po dluzszym uzywaniu). Mozna tez spozywac ja w kremach z ryb. :) Doustnie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Na szczescie do kosmetykow mam wiecej szczescia, ale rozmuliem dobrze desperacje, jak cos juz wycofuja.
    IT chyba w kazdym kraju jest czyms specyficznym. Ja ich drecze nie tylko od swieta. W kolko zmieniaja prcedury na inne, nowsze (jak te kremy) , a potem te cholerstwa nie dzialaja i po pieciu dniach przysylaja maila, ze trzeba jakos inaczej...
    Ostatni wyslalam do nich maila zaczynajacego sie od slow "Rece mi opadaja, gdy po pieciu dniach otrzymuje tak beznadziejna odpowiedz od waszego dzialu...."
    Nie bede tu opisywac, bo padniecie, ale chyba cos ich tknelo, bo szef przyslam mi maila z przeprosinami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. napisanie takiego maila do współpracowników to by tu nie przeszło :)

      Usuń
    2. Nika, każdy ma swojego szefa, każdy ma nowe dyrektywy, niekoniecznie one się zgadzają, więc trzeba jakoś znaleźć platformę porozumienia, ale co przy tym śmiechu ...

      Usuń
  8. Kasiu IT HelpDesk u mnie w pracy jest właśnie jak IT crowd serial. Na każdy niemalże problem proponują aby zresetować komputer :)
    Na szczęście, żyję z nimi wszystkimi dobrze (bo muszę a z częścią nawet lubię) więc jak jest naprawdę emergency to ruszą się i zrobią co należy.
    PS. Podejrzewam, że ten kolo z pracy Twojej córy dobrze wiedział, że to jedna i ta sama osoba i powiedział tak specjalnie żartobliwie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mikasia, też tak myślałam, ze wiedział, ale powiedziała, że to był inny facet, a ona zupełnie nowa, więc mogą jej jeszcze nie kojarzyć. Ale się z tego śmiałyśmy. Ona jest fajna, ta moja córka, umie żyć z ludźmi, na pewno znajdzie na nich sposób, a i oni się przyzwyczają. Cóż zrobić, w firmie nie tak, jak ze swoim komputerem, że sobie instalujesz, co chcesz. Muszą się trochę przy jej komputerze naprawcować, bo grafik już dawno ołówkiem nie macha, tylko programy potrzebne

      Usuń
  9. Ja tęsknie strasznie za pomadką ochronną Chpstick od której byłam uzależniona. Na szczęście po wielu próbach udało mi się znaleźć substytut, który mnie zaspakaja :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamma Mia, szczęściaro, mnie się w kilku przypadkach nie udało znaleźć zastępstwa, musiałam szukać czegoś innego

      Usuń
    2. Mamma Mia, a poza tym, albo inaczej - przede wszystkim witaj u mnie na blogu. Zapraszam też na Notatki Coolturalne, jeśli lubisz czytać.

      Usuń
  10. coś w tym jest faktycznie trudno być wiernym jednemu lubianemu produktowi, bo wciąż ukazują się nowe, lepsze a te które zdążyłam polubić są już nieosiągalne i zupełnie nie na czasie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale chcą od ludzi lojalności do marki, pytam po co, skoro ciągle coś nowego, niekoniecznie nam pasującego?

      Usuń
  11. :)) z tą nivejką jest coś takiego, że daje dobre efekty, tylko tak długo się tłuści :))))
    mnie kiedyś szlag jasny trafił w Ikei, kiedy to skończyli produkować szafki w konkretnym kolorze, które z załozenia były do kompletowania.
    A córce gratuluję i trzymam kciuki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewo, ano tłuści się, tak sterczy na gębie długi czas, ale jak już się wchłonie to miło skóry dotknąć

      Usuń

Musiałam wyłączyć komentowanie anonimowe, bo mnie zawalił spam. Przepraszam.