sobota, 20 kwietnia 2013

Chcieli wybrać rodzaj śmierci*

Nie jestem pochodzenia żydowskiego, nie miałam tam nawet znajomych moich rodziców, ale często o tym myślę, jak to możliwe, że w centrum miasta była wydzielona dzielnica, gdzie trzymano ludzi, którzy mieli jeszcze gorzej niż ci w okupowanej Warszawie. I tak było w Łodzi i innych miastach też.
No dobra, wiem, dlaczego, wiem o co chodzi, ale myślę o tym często, o tym wykluczeniu wśród wykluczonych, odmowie prawa do życia wśród tych, którzy też byli traktowani jak podludzie. Polakiem było być źle, ale Żydem jeszcze gorzej.Bardziej to skomplikowane niż po prost 'ci dobrzy, a ci źli'.

Wczoraj w nocy wiedziałam już, że dzisiaj jest rocznica powstaniu w getcie warszawskim. Co roku o tym zawsze opowiadał Marek Edelman, ale go już między nami nie ma. Odłożyłam więc książkę, którą czytałam i sięgnęłam po Biografię Edelmana. Naczytałam się o nim przed snem, jeszcze chwilę pomyślałam o tych strasznych czasach, o tym, że trudno to wszystko rozumiem objąć i zasnęłam.
Cała noc śniła mi się wojna i getto, pewnie to, czego się w filmach naoglądałam. Próbowałam się wyrwać z tego snu, budziłam się, starałam się strząsnąć go z siebie, ale po zaśnięciu wracałam dokładnie do tego momentu, w którym przerwałam.

Po raz kolejny, bo wojna śni mi się co jakiś czas - po przebudzeniu doceniłam, że teraz żyjemy w takich czasach.

*słowa Kazika Ratajzera

40 komentarzy:

  1. Kasiu, ale to my żyjemy w innych czasach...
    A Ruanda,Palestyna albo nawet nie tak dawno Jugosławia?
    A jak słucha się panów z Sejmu: myślę, że niejeden wysłałby przeciwników politycznych do getta...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, oczywiście wiem, ale my w innych. Pamiętam też o tamtych miejscach, ostatnio nawet film o Jugosławii oglądałam. Tym bardziej we mnie wielka wdzięczność za pokój. Mam w pamięci genów strach wojenny, czasem wychodzi w snach, czasem po obejrzeniu filmu.

      Usuń
  2. Uwierz mi lub nie ale jeszcze niedawno wojna snila mi sie bardzo często. To byly straszne sny, myślę ze spowodowane filmami wojennymi ogladanymi w dziecinstwie w ilosciach hurtowych (wyboru nie bylo).
    Edelman byl ważną postacia w Łodzi - ale wielu oskarzalo go o rożne przewinienia. Ot, polskie piekielko...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Socjo - z tego, co wiem, Edelman był w getcie warszawskim, ale specjalistką nie jestem, biografię dopiero zaczęłam.
      Mówisz, różnie o nim mówią - nie obchodzi mnie to, co mówią ci, którzy nie musieli takich wyborów jak tam wtedy dokonywać. Naszym zadaniem jest się dowiedzieć, poczytać, ale oceniać? Jakżebym śmiała

      Usuń
  3. Mam podobne przemyślenia. Miłego!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeden z moich kuzynow jest zawodowym zolnierzem. Bylam w szoku kiedy sie dowiedzialam, ze jedzie do Afganistanu. Ale jak to - do Afganistanu?? Przeciez jeszcze niedawno moj tata go do chrztu trzymal! To takie calkiem idiotyczne myslenie, ze wojna to gdzies daleko, wdziecznosc, szczera oczywiscie, ze nas nie dotyczy. Ta wdziecznosc zreszta pozostala, nawet stala sie silniejsza. Ten strach taki - calkiem realny przeciez - ze moj kuzyn moze nie wrocic. A my nawet nie jestesmy jakos specjalnie blisko, zycie nas rozrzucilo. Nie probuje sobie nawet wyobrazac co jego matka przezywala. I wszystkie inne matki w takiej sytuacji. Nie wiem. Mam tylko nadzieje, ze moje dzieci tez unikna takiego losu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hannah - nie jestem w stanie sobie wyobrazić, to trzeba być z kamienia, żeby serce nie pękło, kiedy mąż czy syn jadą na wojnę. Nigdy nie chciałabym tego przechodzić. Jak również nie wyobrażam sobie, co czuły matki w czasie wojny, same w zagrożeniu, do tego drżące jeszcze o swoje dzieci. ówczesne wybory nie były czarno-białe, o tym człowiek zapomina, kiedy teraz, z wygodnego fotela, ocenia ludzi wtedy

      Usuń
  5. Jakies matactwo historyczno-patriotyczne na wiosne padlo na mnie po przeczytaniu notki. Nie to, to nie twoja wina ale tamtych czasow, tych Zydow, gett... eh!

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem wdzięczna Losowi, że mieszkam tu i teraz...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewa, to jest niesamowite po okresie takich niepokojów Europie, wiedząc, że nic nie jest dane ot tak, bo jednak Jugosławia nas tego nauczyła, że mamy tyle lat pokoju i dobrobytu.

      Usuń
  7. Sorry, pewnie Ci zburzę nieco obraz bohatera, ale ten Edelman to zaprzysięgły komunista był. I kłamca, który wziął udział w powojennym kompletnym zafałszowaniu obrazu powstania w gettcie. To nie Edelman wywiesił w czasie powstania dwie flagi, polską i żydowską, a jego oponenci z ŻZB. W Samym Izraelu tez chyba za bardzo go nie lubili. I nie wiem co sądzić o tym, że na obchody 70 rocznicy powstania przysłali do towarzystwa prezydentowi BK i premierowi DT aż ministra edukacji, którego nazwiska nikt nie pamięta?

    A chwilowym pokojem w Europie raczej się nie przejmujmy za bardzo. Ma bardzo kruche podstawy, szczególnie na Bałkanach.

    OdpowiedzUsuń
  8. slaveck - obraz bohatera to ja dopiero będę miała. Miałam okazję wysłuchać kilku wypowiedzi Edelmana kiedyś i bardzo mi zaimponował tym, co mówił, to fakt, ale o nim wiem tyle co nic. Nie oceniam ludzi, którzy żyli wtedy i walczyli, a już na pewno nie szafuję zdaniem na ich temat, jak to ma miejsce u Ciebie. Po prostu uważam, że jak się tego horroru nie przeżyło, to się ma marne pojęcie. I wszystko mi jedno, kto tę flagę wywiesił. Izrael to inna sprawa, Edelman nie był syjonistą i to im w gardle kością stało. Nawet w kwestii języka im się buntowała, bo używał jidisz, a oni hebrajski preferowali.
    Nie jestem wyznawczynią jedynego słusznego powstania, teraz w getcie, innym razem warszawskie, innym razem co innego, wojna mnie przeraża ogólnie.
    O pokoju miałam na myśli miejsca, gdzie mieszkam i jeżdżę, wszędzie indziej ciągle coś się dzieje
    I faktycznie Edelman był lewicowcem (nie wiem, czy można to znazwać komunistą).

    OdpowiedzUsuń
  9. Ale dlaczego ich nie oceniać? Wszyscy podlegamy ocenie, cokolwiek kiedykolwiek zrobimy. Nie oceniam, bo mieli ciężko, nie oceniam bo były inne czasy... bzdury. Unikanie lub brak oceny skutkuje niepoznaniem prawdy. Można,owszem, próbować zrozumieć, ale nie kiedy ktoś bezczelnie kłamie. Niczym nie szafuję, opieram się na faktach. Edelman kłamał (inna wersja - nie mówił prawdy) o powstaniu po wojnie, więc jego opowieści o powstaniu nie są wiele warte. Ot, kolejny "autorytet" potrzebny, stworzony i wykorzystany na potrzeby chwili. Myślę, że całkiem świadomie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Slavku, po prostu uważam, że ocena sytego na temat głodu jest niemiarodajna. Oczywiście dochodzić prawdy, punktować, jeśli jest ona zafałszowana, jeśli tylko chcesz. Ja po prostu poczytam i pomyślę o tym potem

      Usuń
  10. Tyle o sobie wiemy, na ile doświadczają nas okoliczności, ...przez tyle dekad, charakter ludzki za wiele się nie zmienił, ludzie "uwielbiają" oceniać, szufladkować, stygmatyzować w celu osiągnięcia "jakiś tam" korzyści, ignorancji itp itd...Nie jestem historykiem z wykształcenia ani z zamiłowania, mam ogólną wiedzę na temat historii, ale czasem myślę, że to co nam przekazują, nie jest do końca prawdą, bo prawda była zbyt okrutna, zbyt ciężka do uniesienia...pozdrawiam Ewe

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja myślę, że każdą prawdę człowiek jest w stanie znieść, nawet najbardziej okrutną, ale wetdy właśnie, kiedy brak jest zakłamania

      Usuń
    2. Wiesz bliższy mi jest relatywizm niż absolutyzm, i dlatego nie zgodzę się z Tobą, nie ma czegoś takiego jak prawda, prawda jest zmienna, i wiele zależny od tego przez kogo i jak jest ustalana, od okoliczności w których znajduje się człowiek lub/i grupa. Co zaś się tyczy zakłamania, to nie oszukujmy się, każdy z nas jest zakłamany, kwestia tego czego owo zakłamanie dotyczy. To były czasy kiedy najgorsze demony z człowieka wyszły, i ludzie dali na to przyzwolenie, nie było sytuacji O - 1, o których wspominała Kaska, a granice człowieczeństwa, moralności, etyki zostały przesunięte do ekstremum, za które przyszło płacić kolejnym pokoleniom wychodzenia z traumy. Dlatego daleka pozostanę od oceniania Edelmana, a ludzi którzy widzą świat czarno biało, zabrałabym na wycieczkę do Oświęcimia, może trochę otworzyłyby im się oczy, do czego prowadzi ksenofobia, rasizm, obojętność itp itd.Pozdrawiam E

      Usuń
    3. Tak jest, prawda nie istnieje, w piątki 2+2=3.14 a przez resztę tygodnia 7, tego bloga z całą pewnością nie ma, zapałki kosztują 6 mln euro, sporo osób twierdzi, że żadnego obozu w Oświęcimu nie było więc go nie było - a jak przyjda ci co mowią, że był,to będzie. Wisła względnie przepływa przez Warszawę i relatywnie w kierunku od Gdańska do Babiej Góry, ziemia ma ksztł gruszki i stoi w miejscu (kreci sie jedynie ogonek), deszcz pada z ziemi do nieba, a kto twierdzi inaczej ten ksenofob i rasista. I faszysta, o!

      Usuń
    4. ... i tylko 'pepek ziemi' moze decydowac o prawdzie, moze dyktowac czy w danej chwili jest cieplo, bo 'pepkowi ziemi' jest cieplo czy jest zimno bo jemu nie jest zimno....

      Usuń
    5. Nikt nie może decydować o prawdzie. Ona po prostu jest. Jest zupełnie nieważne, co my sądzimy bo nasz osąd jej nie zmieni. Jak nie zmienisz tego, że 2+2 jest cztery. Możesz o tym nie wiedzieć, możesz być nie przekonany/na i pomimo twojej niewiedzy, nieprzekonania lub błędu to nadal jest 4.
      Aha, jeszcze jedno, nigdy nie pytaj daltonisty, czy jego względnym subiektywnym zdaniem można już przejść bezpiecznie przez ulicę. Gdyby jednak - jakims cudem - przejeżdżała akurat wielka ciężarówka, wstań, otrzep spodnie i twierdź stanowczo, że żyjesz.

      Usuń
    6. ...a niby kto ustala kiedy prawda jest zakłamana, czym sie kieruja ustalając jej zakłamanie,posłuyze sie trywialnym przykładem, ale zapomniałeś, ze kiedyś wierzono, ze ziemia jest płaska.Co zaś się tyczy osobnika Echo, to naprawde współczuje Ci, że czerpiesz energie z obrażania innych...przykre to, ...musisz być bardzo zfrustrowany/a...ech może idz pobiegać, albo zjedz dobre ciacho lub lody

      Usuń
    7. A to na tym blogu 'anonimow' sie juz nie usuwa jak dawniej?
      Prosze pamietac, ze do obrazy potrzebne sa dwa 'pepki swiata' jeden niby obraza a drugi obraza sie naPRAWDE :D

      Usuń
    8. @Anonimowy Nie wiem jak daleko siega Twoje kiedyś, ale że ziemia jest kulą wiedział już na pewno Ptolemeusz, a zył w II wieku n.e. Ale w sumie nieistotne. Istotne jest to , że w momencie kiedy wierzono, że ziemia jest np. płaska, to była... kulą, a osąd ówczesnych ludzi, wynikał z ich niewiedzy a nie z chęci zakłamania rzeczywistości. Taka drobna różnica.

      Usuń
  11. Ewo - prawda jest zawsze subiektywna, inni szukają prawdy, żeby się dowiedzieć, bo mają taki imperatyw, żeby albo zrozumieć, albo ocenić właściwie. Ja lubię być słuchaczem wspomnień, raz mnie coś kurza, raz zastanawia, ale już od dawna nie ulegam wielkim ekscytacjom, nie muszę ludzie demaskować, żeby się dobrze czuć

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co to znaczy, że prawda jest subiektywna? Prawda jest, albo jej nie ma i nie zależy od czyjegoś widzimisię. Tak samo jak nie "leży pośrodku", bo leży dokładnie tam, gdzie leży. Prawda nigdy nie jest subiektywna, bo ogóle nie posiada takiej własności. Coś jest prawdą lub nie, tertium non datur.

      Usuń
    2. slaveck, a właśnie, że jest trzecia możliwość - każdy z uczestników wydarzenia widzi sprawy subiektywnie i tak je przekazuje. I to nie tak, że leży po środku, chociaż to powiedzenie jest po to, żeby pokazać właśnie, że jeden ma wrażenia takie, drugi inne, a wina nigdy nie jest taka oczywista, jeśli się przyjrzeć sprawom dokładniej, po prostu dla każdego inaczej się przedstawia. Nie zgadzam się z Tobą. Prawda jest niesubiektywna tylko wtedy, kiedy nie uczestnik zdarzeń ją objawia, a ktoś stojący całkiem z boku. Chociaż i to nie, bo ten z boku wszystko widzi przez pryzmat - swoich doświadczeń, uprzedzeń, nielubień, preferencji itp.
      Tertium non datur to demagogia

      Usuń
    3. w tym kontekście użyte taką ma wymowę

      Usuń
  12. Tertium non datur to logika, a nie demagogia. Dwa przeciwstawne zdania nie mogą być jednocześnie prawdziwe. Prawdy nie obchodzą czyjeś uczucia,odczucia,wrażenia i pryzmaty, tylko fakty rzeczywiste. Jeśli jedna osoba mówi że teraz w Dublinie po szpicą pada deszcz, a druga twierdzi że nie, to jedna z nich kłamie. Tertium non datur. Jaka w tym jest demagogia? Płaszcze przeciwdeszczowe, kalosze i parasole, a także ubrane dla niepoznaki okulary przeciwsłoneczne albo schowanie się pod arkady GPO nic tu nie pomogą. Albo pada, albo nie. Demagogią jest wręcz stwierdzenie, że istnieje jakaś trzecia możliwość. Deszcz pada albo nie, zupełnie niezależnie od naszej opinii na ten temat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dopisałam na dole, że w tym kontekście użyte to demagogia. Prawda prosta, namacalna - pada nie pada, jest oczywista. Ale już stwierdzenie, że jest zimno takie nie jest, bo mnie na przykład rzadko kiedy jest zimno, a innym wokół mnie dużo wcześniej zaczynają zęby latać. I co? Która prawda jest mojsza?
      Jeśli mówimy o odczuciach (bo przeciez nie o tej nieszczęsnej fladze cały czas) to jeden widzi to tak, inny inaczej i to jest ten subiektywizm. Jeden się zgadza, bo miał ojca w Wermahcie wcielonego na siłę, drugi krzyczy zbrodnia! - bo mu ojca ci z Wermahtu zabili. A wypędzeni, ludność niemiecka cywilna? Ja jestem ciekawa, bo moja rodzina osiedliła się na ziemiach odzyskanych, rodzice męża prawie całe życie spędzili w strachu, że im gospodarkę Niemcy zabiorą - więc chcę poczytac. Inna koleżanka mówi - odmawiam Niemcom prawa do skargi, tak zostałam wychowana, moja rodzina wycierpiała. Kto ma rację? Przecież żadna z nas bardziej.
      Tu nie chodzi o trzecią rację, prawdę, tylko o tę samą widzianą subiektywnie, inaczej przez każdego.

      Usuń
    2. Not przecież mówię, że Twoje odczucie zimna, jak najbardziej subiektywne, jest wyłącznie Twoim odczuciem i ma sie nijak do faktu. Aby stwierdzić, czy jest zimno, czy nie, musielibyśmy wpierw ustalić, od jakiej temperatury zimno się zaczyna i na jakiej sie kończy. To jak ty je odczuwasz nie ma znaczenia. Np. wiemy, że woda w normalnych warunkach wrze w 100 stopniach celsjusza, nie w 90, 95, ale w 100. I to jest prawda. Ale zarówno w 90, 95 i 100 jest gorąca. To kiedy ktoś to gorąco zacznie odczuwać, to juz zupełnie inna sprawa. Woda nadal wrze w 100 celsjusza.

      Usuń
    3. A kto miałby niby ustalić, kiedy to już jest zimno, a kiedy jeszcze nie?
      Sławku, po prostu musimy się umówić, że się nie zgodzimy nigdy czyli jak tutaj mawiają od wieków w przypadku takich dysput - we agree to disagree.

      Usuń
    4. Nie kto, tylko co. Termometr. Tak samo jak przekonujesz się, czy masz temperaturę czy nie, zanim weźmiesz lek na zbicie.

      Usuń
    5. Sławku, teraz to widzę wyraźnie, że masz mnie za głupka i ta dyskusja zmierza donikąd. Co to za odpowiedź? Termometr wskaże tylko ile jest stopni. Ale tu nie o temperaturę idzie, a o to, czy jest ciepło czy zimno i według czego podjąć taką ocenę. U mnie w domu jest średnia temperatura 17 stopni, czasem nawet 15. Mnie nie jest wtedy zimno. Goście niektórzy uważają, że to lodówka i muszę im ogrzewanie włączać, bo język zębami przycinają. I co, mówią nieprawdę?
      Zapędziłeś się.
      Wybacz, ale na tym kończę dyskusję.

      Usuń
    6. Nie, sama sie teraz zapędziłaś. Mam Cie za osobę, która nie chce zrozumieć, że opowiada o swoim własnym subiektywnym odczuciu, a nie o stanie faktycznym, w którym jednoczesnie nie może byc ciepło i zimno, nie może jednocześnie padać i nie padać, nie może być jedncześnie dzień i noc, nic nie może być jednocześnie suche i mokre, nie mozna jednocześnie stać i iść, czytac i nie czytać, pisac i nie pisać, zyć i nie żyć. Do ustalenia pozostaje stan faktyczny za pomoca narzędzi, np. termometru, i stwierdzenie kto ma rację, pomijając wrażenia subiektywne. Wyobrażasz sobie dwie prezenterki pogody na ekranie telewizora, kłócące się czy jutro będzie ciepło, czy zimno? Innymi słowy zdanie powinno brzmieć: Jest zimno, ale ja tego zimna nie odczuwam.

      Usuń
  13. Pięknie wysłuchać takiej dyskusji! Nie mam pewności kto i czy mnie przekonał. Wiem tylko, że nie ma rzeczy świętych, ani nic pewnego na tym świecie... A to wcale nie wesołe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale właśnie o to chodzi, że są rzeczy święte i są rzeczy pewne, tylko z jakiegoś powodu nie checemy ich uznac za takie, stosując uniki i pozory prawdy subiektywnej, trzeciej prawdy czy jak tam sobie ktoś to nazwie. Ale tak naprawdę, to nie ma żadnego wpływu na rzeczywistość. Żeby nie wiem co robić i wymyślać, te rzeczy (świetości i pewniki) nadal istnieją. Chyba często nam się myli prawda, która naszej ocenie nie podlega, z naszą wiedzą o niej, którą już oceniać musimy (a przynjamniej mamy taką możliwość). Przecież, trzymając się tego deszczu, nie da się powiedzieć "może pada, a może nie". I od razu robi się człowiekowi weselej bo nie pada. Albo żabie - na wypadek gdyby jednak padało :)

      Usuń
    2. ...bo prawda jest obiektywna, subiektywnie odbierana i ta widziana z 'babskiej perspektywy' :D
      "Wczoraj w nocy wiedziałam już, że dzisiaj jest rocznica powstaniu w getcie warszawskim." - takie lekkie zdanie moze zaczynac tylko subiektywne odczucie zblizajacej sie miesiecznej monstruacji albo z babskiej perspektywy widziane roczniece historyczne.
      Co tu dyskutowac, nigdy nie wiadomo na jakim poziomie znajduje sie w danej chwili dyskutant.

      Usuń
  14. Też sporo myślałam o tym, gdy dowiedziałam się, gdzie w moim mieście znajdowała się taka dzielnica...

    OdpowiedzUsuń

Musiałam wyłączyć komentowanie anonimowe, bo mnie zawalił spam. Przepraszam.