Trzeba było złożyć papiery o paszport, bo się skończył mojemu synu. Wiadomo, jak się żyje na emigracji, trzeba jechać z tym do ambasady. Umówić się i stawić określonego dnia. Trzeba, żeby był ojciec i matka, więc taki wyjazd to już nie tylko problem logistyczny, ale i kosztowny niestety. A jak tak, to i mąż postanowił wymienić swój, chociaż jeszcze 10 miesięcy jego stary jest ważny. Cuzamen do kupy, same paszporty 160 euro. Zabolało.
Do tego wyjazd, wiadomo od nas daleko, a benzyna nie za śliwki. A jak już taki kawał, to może wpadniemy do Ikei, bo szklanki wytłukłam, bo pościel potrzebna, przecież nic nie trwa wiecznie.
Niedawno śmiałam się, że jak będę chciała wymienić zastawę, będę musiała tłuc specjalnie, bo incydentalnie niczego nigdy nie tłukę. To się niedawno zmieniło, dziwne. A to mąż coś obtłukł, a to Wojtek upuścił, a i ja dołożyłam swoją cegiełkę do spustoszenia w naszym szkle.
W Ikei, jeśli się nie bywa zbyt często, a w naszym przypadku można powiedzieć, że nie bywamy wcale, można stracić głowę. Ale ja trzymałam się dzielnie. Straciłam ją tylko w dziale z bielizną pościelową, w kuchennym, ale też umiarkowanie. Kupiłam tylko to, co potrzebne. Ciężko mi było nie patrzeć w kierunku wielu fajnych rzeczy, nie zauważać, nie widzieć wygodnego fotela idealnego do czytania, koszyczków i pojemniczków do łazienki, sztućców i filiżanek, patelni i łopatek itp. Wiecie jak to jest. Do tego kwiaty, do tego meble, a na koniec dział spożywczy. Jeżu, jakie te bułeczki cynamonowe są pyszne. Pasty rybne super, mrożone tarty też. Skrętu szyi dostałam od odwracania głowy i niepatrzenia.
Powrót to była straszna mordęga, bo się nachodzilismy dużo, do tego rano przejazd kilka godzin. Starałam się nie spać, ale normalnie zwidy miałam, że ktoś obok mnie siedzi (tam gdzie szyba, a nie kierowca). Jakieś dźwięki słyszałam, a nic nie grało. Starałam się nie spać, ale pomocna zbyt nie byłam, a maż też widziałam, że zaczyna nosem kierownicę podpierać. Dojechaliśmy, ale do d... taki wyjazd z jednej strony wyspy na drugą.
Od kilku dni czuję się tak, jakbym żyła i kontaktowała tylko w połowie. Jakby mi głowa w słoiku utknęła. Robić cokolwiek ciężko i do tego tylko część bodźców do mnie dociera. I bardzo mi smutno. Bardzo.
Jestem w ciągłej panice, że cokolwiek mam zrobić, nie zdążę. Aż czasem mi taki strach siada na piersiach i dusi. Wiem, że to głupie, bo co niby by się stało, gdybym nie sprzątnęła jednego dnia, gdybym nie zrobiła obiadu albo nie wiem, co tam jeszcze ważnego naj na świecie.
Mam nawet powracający sen, że zaczynam jakieś zadanie i im więcej pracuję, im bardziej się staram, tym dalej jestem do tyłu w robocie. Na przykład śniło mi się, że mama miała pensjonat i piętro domu (w rzeczywistości nasze sypialnie i nigdy ich nie wynajmowaliśmy) było hotelem. Jedni ludzie wyjeżdżali i mama powiedziała, że mam wszystko posprzątać i przygotować dla kolejnych gości. Sprzątałam, przesuwałam meble, ścieliłam łóżka, prałam, ale gdzie nie zajrzałam, nic nie było gotowe. Nikt mi nie chciał pomóc, przecież to takie proste i robota dla jednej osoby, a ja w lesie i nie zanosiło się na to, że zdążę. Przyjechali ludzie i oczywiście wielki wstyd i awantura, bo nie udźwignęłam zadania.
Ten sen mi się powtarza, inna sceneria, ale wynik ten sam. Okropnie mnie to stresuje.
Nic nie jest tak, jak powinno. Nic.
No coś ty? Co jest nie tak, poza tym, że stresujesz się niemożliwie? Czy ktoś cię tam pogania albo rozlicza z wykonanych zadan? Może potrzebny ci porządny odpoczynek i relaks, z dala od codziennych obowiązków i rutyny.
OdpowiedzUsuńWiem, że łatwo powiedzieć, wykonać trudniej, ale martwię się o ciebie, bo to do ciebie niepodobne. Co cię gryzie, kochana? Może można temu zaradzić?
Ściskam serdecznie : )
Socjo - bezrobotni nie mają prawa odpoczywać, zawsze trzeba byc na baczność i wszystko musi być zrobione, bo inaczej jesteś leń, obibok i bezużyteczny nikt. Więc się spinam.
UsuńOdpoczywają tylko ci, co pracują, jak ja im zazdroszczę.
Bo bezrobotny to oczywiście ma pozałatwiać wszystko, co robotny nie, bo nie może, ale potem i tak wychodzi, że się jest darmozjadem.
Ja tak sie czuję w każdym razie. Okropnie mi z tym
oj kochana, musisz sobie "poluznic wiazadla nieco", bo na dluzej to ani Tobie ani Reszcie dobrze to nie zrobi....
Usuńpamietaj ze czasem wystarczy cos stracic zeby ...docenic...czyli nie rozpieszcaj ich za bardzo przez chwile:)
Toya, w tym rzecz, że ja ich tak znowu nie rozpieszczam, a jak się rozejdę w szwach, to bywa, że mają ze mną ciężko, bo taka rozedrgana baba do niczego nie podobna. I nawet nie ma jak wytłumaczyć, o co chodzi, bo to głupie się wydaje
UsuńMasz męża, dzieci,w domu nie próżnujesz i takie myśli? Bezrobotna jesteś, czy przy mężu? To naprawdę dwa różne stany. Pozdrawiam serdeczne
UsuńHalina
Halina - przy mężu, zapomniałam, że tak można to określać, cóż za piękne, staromodne określenie.
UsuńChyba kazdy człowiek ma w zyciu takie chwile, ze odnosi wrazenie, iz cokolwiek by nie zrobił, to nie widac efektow tejze pracy. Nie martw sie Kasiu, to mija.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam goraco
Olu, mam nadzieję, że mi przejdzie, bo jak na razie to mam ataki paniki na początku każdego zadania. I poczucie, że już na starcie przegrywam
UsuńSmutno mi się zrobiło... nie dlatego, ze Ty byłaś w Ikei a ja nie ale dlatego, że znam to uczucie nie zrobienia jak trzeba, nie zrobienia do końca. Ciągle tak żyję. Codziennie spisuję w punktach i odhaczam, żeby mieć czarno na białym, że jednak zrobione. A wieczny chaos, wiecznie zapominam o czymś, kartki, karteluszki... Paranoja? może i tak. W końcu jak nie dostać paranoi siedząc ciągle w domu, udzieciona, z Małżonem od wieczora do rana, z nie wychodzeniem do ludzi innych niż mamy koleżanek moich dzieci. Nawet nie wybieram tych z którymi rozmawiam tylko rozmawiam byle rozmawiać.
OdpowiedzUsuńKochana trzymaj się! ja mam nadzieję, że takie stany to przez tę wiosnę co się spóźniła.
Wiewióro - oj znam to doskonale. Miałam dwójkę dzieci, pięć lat różnicy, każde inne potrzeby i męża pracującego do późna, czasem też w weekendy. Do tego zmieniliśmy miejsce zamieszkanie z jednego końca Polski na drugi. Jedyni znajomi to inne mamy, przyjaźnie ciężko zawierać, bo nigdzie nie chodziliśmy, masakra. Nie mieliśmy żadnej pomocy, do kina zawsze oddzielnie, jeśli w ogóle, wszędzie oddzielnie. Jedyne co sobie 'wywalczyłam', to wyjścia w piątki do herbaciarni z dwiema koleżankami. Piekłam coś dobrego, tam zamawiałyśmy dwa dzbanki herbaty i gadałyśmy o tym, co się zdarzyło w tygodniu, co czytałyśmy, co widziałyśmy dobrego itp. Teraz to miło wspominam, ale wtedy (jak zdrapię ten lukier wspomnieniowy to widzę to wyraźnie) byłam ukiszona dokumentnie.
UsuńInternetu nie było wtedy, może dlatego :-)
Bardzo, ale to bardzo dobrze ze piszesz o tym. Bo razem zawsze razniej...:)
OdpowiedzUsuńtoya - ten blog, takie pogaduchy to wentyl bezpieczeństwa dla takich stanów. Przyznaję, że najpierw się biłam z myślami, czy w ogóle to pisać, nawet inaczej zaczęłam jak widzisz, ale jednak nie umiem ukrywać tego, jak jest naprawdę. Przecież w niczyim życiu nie jest zawsze wspaniale, bywają cienie na słońcu
UsuńKasku Kochana! To moze zdziebko sie usmiechniesz, jak Ci powiem, ze dzis( i nie tylko dzis) znowu o Tobie mysle - tym razem przy okazji wyprzedazy w bibliotece - i wypatrzylam dwie Maeve Binchy, kazda za 50 centow. Oczoplasu bys dostala. Nie poradze Ci nic na Twoje smutki - oprocz napisania tego, co dziewczyny wyzej...jak teraz probuje sobie przypomniec, czym sie zamartwialam jak byla praca to nic mi nie przychodzi do glowy...no ale ja to zawsze pesymistka bylam.
OdpowiedzUsuńSciskam Cie najmocniej i wierze, ze bedzie lepiej.
M, wiesz, to takie bóle egzystencjalne, jak się człowiek rozejrzy i mu się nie podoba, co widzi, to albo wkruw, albo łzy bezsilności
UsuńWydaje mi się że wiem co czujesz...Miałam okresy w życiu gdy byłam bez pracy i też czułam się taka bezużyteczna i bezwartościowa, choć nikt nie dawał mi tego odczuć..
OdpowiedzUsuńWiem że wciąż walczysz o swoją przyszłość, swoje poczucie własnej wartości i głęboko w to wierzę że los się odmieni! Grunt to się nie poddawać! Szkoda że jestem tak daleko i nie mogę Ci pomóc. Ja znajdywałam pracę dzięki swojej determinacji i wytrwałości, a tego Ci nie brakuje:)
Popłacz chwilkę, a potem znów uderzaj, także tam gdzie już byłaś!!
Trzymaj się, kochana!
Grazyna A
Grażyno - po prostu ciężko jest stawać wciąż w obliczu odmowy. Jakbym zaklęta w kamień była i każdy go kopie od siebie byle dalej
UsuńKasiu, wysyłam Ci z daleka moje słowa pociechy i wsparcia.
OdpowiedzUsuńMoże powinnaś jednak spotkać się z lekarzem w sprawie ataków paniki? może hormony nie-halo?
W każdym razie ściskam Cię mocno i myślę serdecznie.
Trzymam kciuki
K.B.
Karina, będę musiała zrobic testy. Prosiłam rodzinnego, ale mnie wyśmiał, mówi, że jeszcze nie czas i on być coś tam w tych testach, co robił, widział
UsuńKasia, może jakaś infekcja Cię rozbiera. I wiesz, nigdy nie jest tak zle, żeby nie mogło być gorzej. Wez kartkę, podziel ją na pół, na środku napisz datę. Nad lewą stroną napisz tytuł "ZŁE" , nad prawą "DOBRE". I gdy zostaniesz sama w domu usiadz w ciszy i spokoju i napisz analizując w trakcie, co jest złe a co dobre.
OdpowiedzUsuńKartkę złóż, wyciągnij ją za tydzień i wtedy się nad tym, co napisałaś zastanów. Z reguły nie jest tak zle, jak się nam wydaje.
Głowa do góry, poprawi się
Miłego,;)
anabell - to nie jest tak,że jest bardzo źle, tylko to, co zaplanowałam sobie zmienić, jest niezmienialne na tę chwilę i to mnie po prostu frustruje
UsuńKasia, ale przecież wiesz, że czas płynie, nic nie stoi w miejscu (choć nam się tak zdaje) i wszystko w pewnej chwili się zmieni.Trzeba tylko zmienić nieco swe nastawienie - czasem trzeba polubić nawet to, co nas doprowadza do wściekłości lub łez.
UsuńMiłego, ;)
Wspolczuje.
OdpowiedzUsuńNiestety to normalne obnizenie wiary w swoje mozliwosci, jeden z nastepstw przedluzajacego sie bezrobocia.
Sily nalezy szukac w sobie i bliskich.
Cena paszportu osoby zdecydowanej na przyjecie 'paszportu' kraju, w ktorym mieszka jest o wiele tansza i nie wymaga dalekich podrozy.
Zazdroszcze pobytu w Ikei i w Dublinie.
Mam wyrzuty sumnienia, ze czasem Ci towarzysze myslami (przewidzenia i poglosy sa wylacznie Twoim wytworem).
Pozdrawiam - Echo ('osobnik' :D)
A ja Kasiu, mimo,że znam Cię krótko, ale powiem Ci;
OdpowiedzUsuńweź się zbierz do kupy, bo nie w Twoim charakterze takie użalanie :-) Pełnia minęła i hajda ! Kasiu! Jesteś cudowną kobietą i do tego odważnie mówisz o wszystkim co Ci w duszy gra i kocham Cię za to, ale; wkurzaj się, tylko nie jęcz!!!
Aniu, przepraszam, jeśliś urażona moim jęczeniem, ale cóż poradzę - niepostrzeżenie uklękłam na kolanko i jakoś się podnieść nie mogę. Trudny ten tydzień dla mnie strasznie i nawet we śnie nie znajduję odpoczynku. Wczoraj na przykład śniło mi się, że w moim domu gniją fundamenty, a ściany na dole, przy podłodze zrobiły się miękkie, że mi dłoń do samej nasady w nie wchodzi. Dom się wali. Nic nie mogę na to poradzić. Budzę się i zastanaiwm, jak to wszystko poskładać?
UsuńAbsolutnie nie jestem urażona Kasiu! Sądziłam ,że kopa trzeba Ci dać i tyle. A może to rzeczywiście ten czas, żeby głaskać, a nie bić :-)
UsuńCo do snów to dopiero co u mnie, na babskiej gadałyśmy jakie okropności różne śnią się nam w ostatnich dniach, a raczej nocach... Jest coś na rzeczy, jeśli ma się wiele spraw na głowie to i w nocy spokoju nie ma. Trzymaj się Kasiu i przepraszam jeśli za ostro.
Aniu, muszę przyznać, że kopy nic tym razem nie dadzą, hehe. Nie ten stan.
UsuńAle nie napisałam tego też po to, żeby mnie żałować, inni mają gorzej. Po prostu nie umiem ściemniać, a tak się czułam i trochę nadal czuję.
Nie wiem czy to szczescie , czy wprost przeciwnie- miec sny. Ja mam . Czasami sie smieje, ze w ten sposob prowadze podwojne zycie. Moja mordega jest sen o egzaminach, o ktorych zapomnialam. Siedze nad kartka i nie wiem NIC !
OdpowiedzUsuńAgni - kiedyś miałam sny dobre i złe, na zmianę. Od jakiegoś czasu tylko złe, trudne,męczące. To mnie dobija
UsuńKasia, nikt nie ma prawa wmawiać Ci jakichś bzdur typu leń czy bezużyteczny nikt, z Tobą włącznie i nawet przez sen czy w przenośni czy metaforze. Każda najdrobniejsza rzecz jaką w życiu zrobimy, każde słowo, zdanie, każda czynność, ma jakieś znaczenie, czasem malutkie, ale ma. Ogarniasz chałupę, rodzinę, psa, bloga i nie wiem co tam jeszcze, jesteś trochę takim mini centrum jakiegoś wszechświata. Jakie bezrobocie, bezrobocie jest jak leżysz w łóżku i inni muszą wkoło Ciebie zasuwać. Wyjdź na ten wiatr nad ten ocean i wywiej to z siebie. Każdy ma doły i dołki i wilcze doły, raz dwa trzy, teraz Ty, tylko niech Ci szybciutko minie, proszę. Włącz sobie Chór Armii Czerwonej :)
OdpowiedzUsuńxbw - o to to, chór Armi Czerwonej by się przydal. Co mi przypomina, że nie mam nic a nic, muszę poszukać jakiejś płyty do kupienia. A na razie Lube (znasz ten kawałek z MichałkoweM)
UsuńTo mozna tak wczesnie wymieniac paszport, az na 10 miesiecy przed formalnym jego 'przeterminowaniem sie' ? Dobrze wiedziec!
OdpowiedzUsuńDvt - chyba dlatego, że biometryczne robią teraz, a wcześniej nie było. Niektóre kraje nie wpuszczają bez tego bio, więc bez szemrania wymieniają. Poza tym dla nas to jest duży koszt przyjazdu i powrotu, a z synem muszą byc dwie osoby przy składaniu, oboje rodzice znaczy, to i tak. Zresztą dla nich to lepiej, wcześniej kasę dotają, przecież to my tracimy te 10 miesięcy opłacone/
UsuńRozumiem, sprawdze sobie jak jest z tymi biometrycznymi bo ja nadal na starym. Dzieki za pozyteczne info!
UsuńTak sobie myślę, że życie to nie pasmo słonecznych dni, są i takie, a są i deszczowe. Trafił Ci się deszczowy tydzień. Rozumiem Cię bardzo dobrze. Trzymam kciuki, by ten stan przeszedł.
OdpowiedzUsuńAgnes, dlatego na blogach powinno być i to, i to, bo jakby to było podpadziaszcze, gdyby pisać tylko o słonecznych dniach?
UsuńKasiu kochana, nie trzeba ci mowic, ze masz sie wziac w garsc, bo na pewno robisz to przez cale zycie:-)Ataki paniki i problemy ze snem sa znakiem ze moze czas sie zatrzymac i dac sobie czas na poszukanie sie siebie. Tej prawdziwej, nie tylko tej,ktora od siebie wymaga. A i emigracja dolozyla swoje trzy grosze.... Pomysl tez o zbadaniu hormonow tarczycy. ich brak plata brzydkie zarty. trzymaj sie. emigrata vel renny
OdpowiedzUsuńU nas hormony tarczycy są badane z okazji robienia kompletu badań krwi, więc na pewno by wykryli. Też o tym myślałam. Mama ma z tym problem, to i ja jestem w grupie ryzyka.
UsuńBędzie dobrze...pewnie już jest. Jesteśmy ludźmi, każdy z nas miewa spadek formy. Nie wymagaj od siebie zbyt wiele..nikt nie jest ze stali :)I jak to mawiał Wilqu "rysa na twarzy bohatera dodaje mu wiarygodności" czy jakoś tak to szło...
OdpowiedzUsuńmikasiu - jestem tak porysowana gdzie nie gdzie, żem wiarygodna jak cholera, haha
UsuńDzięki
jeśli sama nie będziesz wierzyć w to, ze zrobisz coś dobrze i że sobie poradzisz, to tym bardziej nikt w to nie uwierzy. Przed każdą czynnością powiedz sobie: zrobię dobrze, jestem zdolna i dam sobie radę, na pewno mi się uda. To bardzo ważne, z jakim nastawieniem podchodzisz do siebie i wykonywanych czynności. Nie bój się ich. Skoro inni potrafią, Ty też sobie poradzisz
OdpowiedzUsuńEwo, wiem, wiem
UsuńZnam te napady paniki, rozedrgania I smutku co to zalewa czlowieka po uszy I nawet oddychac nie ma jak. Bo pracy nie ma, a jak jest to zatruwa, albo ktos powiedzial cos niemilego, albo dzieci, albo bez dzieci...itd ...te powody prawdziwe czy nie wbijaja sie czasem w leb I wija jak robaki. Za szlag nie da sie ich stamtad wyciagnac.Hormony czy nastroje, cy spadek formy...wrazliwi maja pod gorke...po prostu.
OdpowiedzUsuń