czwartek, 4 lipca 2013

Pewne rzeczy nigdy się nie zmienią

Siedzę i oglądam sobie Kobrę z Cybulskim. Czarno-biała, wszystko dzieje się w jednym pomieszczeniu, uwielbiam. Zestarzała się z wyglądu, ale poza tym to nie. Nadal ciekawa i napięcie trzyma. Aż dziw.
Moje dzieci są nad morzem u rodziny. Na plażę pojechali do Darłówka. Po wylegiwaniu się na słońcu zamarzyli sobie o rybie z frytkami i surówką, tak jak dawniej rodzinnie jadaliśmy. Ryba nad morzem smakuje zupełnie inaczej. Poszli więc, zamówili, ceny oczywiście podane za 100g, dopiero po zważeniu wiadomo, ile człowiek zapłaci. Jakie było ich zdziwienie, kiedy za dwie porcje zapłacili 75zł. Córka mówi, że najgorsze to, że ani standard tej smażalni, ani sama ryba, nawet frytki, które trudno spieprzyć, sami przyznacie, nie były dobre, nawet do średnich było hen hen. W każdym razie nie było warto tyle zapłacić w takich warunkach i za to, co dostali do jedzenia. Szkoda mi ich, bo dla nas takie rzeczy to spełnienie marzeń letnich, czekali długo na taki wypad po wspomnienia.
Muszę spytać, czy jedli lody maczane w gorącej czekoladzie, zawsze lubili. Ta czekolada na lodach zastyga w cieniutką skorupkę, pyszne są.

Właśnie dostałam wiadomość, że córka z synem pojechali na rowerach do sklepu, syn nagle zahamował i córka wpadła na niego, rozwaliła kolano. To już taka nasza rodzinna tradycja, że dzieci mają jakieś wpadki-wypadki na wakacjach, hyhy. Jak nie jedno, to drugie. Pewne rzeczy są u nas niezmienne :-)

21 komentarzy:

  1. Grunt to, ze sie usmiecha, przez lzy. (bo ze zbitym kolanem)
    Grunt to, ze nie placze ze smiechu. (posiadacz hamulcow)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zastanawiałam się właśnie, czy w Darłówku jadłyśmy coś dobrego, ale przypomniało mi się, że stołowałyśmy się w Darłowie przy zamku, a potem dopiero w Jarosławcu i Jarosławiec polecam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ruda, oni są u rodziny, tam im pasuje dojechać, a do innych miejsc nie. Poza tym wiesz jak to jest, gonią za wspomnieniami z dzieciństwa, a Darłówek im się włąsnie kojarzy

      Usuń
  3. Też się spotykałam z niezjadliwymi rybami na wybrzeżu, niektórym się nie chce po prostu opanować podstawowych zasad, bo wiedzą, że klientów w sezonie dużo, to i tak zjedzą. Czasem lepiej pójść do lepszej restauracji, zapłaci się tyle samo, a jakość lepsza.
    Mam nadzieję, że się ranki szybko zagoją :)!
    pozdowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. iw - dokładnie tak. Byłam na obiedzie z przyjacielem, zapłaciliśmy 34 zł za osobę za przepyszną polędwicę wieprzową na warzywach na parze, pieczone ziemniaczki i do tego sos borowikowy z grzybami prawdziwymi. Nie mogłam się nadziwić jakie to pyszne, kosztowało tyle, co ta ryba nawet nie tak dobra

      Usuń
  4. a ja przekonałam się, że najlepiej kupić sobie rybkę w przydomowej wędzarni - pychota i wcale nie tak drogo!!!!!!
    i polecam rybę co zwie się TREWAL!!
    palce lizać, moje dzieci pochłaniały w niezliczonych ilościach!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, wędzona ryba, jak ja dawno nie jadłam wędzonego węgorza, mój ulubiony. Trewal nie znam, ale muszę wygooglować

      Usuń
  5. I hope the knee is OK. Regarding the ice cream, I'm a big fan of chocolate ice cream dipped in cherry. Yum!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lois B - first I thought it was spam and wanted to delete it, but I acknowledged the word 'knee' somehow and went back to read your comment. I am glad I didn't remove it :-)
      Chocolate ice creat dipped in cherry, do you mean sauce or alkohol? Interesting.
      Knee is ok, but sore, thanks for asking

      Usuń
  6. 75 zł to mniej niż 20 euro na dwie osoby za pełną rybę (wielkości nieznanej) i frytki czyli poniżej 10 euro na osobę w szczytowym sezonie, w miejscu uczęszczanym. O ile pamiętam na plażach, wakacyjną porą, żarełko było zawsze drogie, rownież w latach tych 80 jak i tych 90. Kupują ci, których na to stać. Tu się nie zmienia: tak było, tak jest i będzie jeszcze długo bo 'bysnes is bysnes'.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za 10 euro zjadłam przewspaniały lunch w niezwykle popularnym bistro, w najbardziej uczęszczanej przez turystów i miejscowych części Dublina, gdzie czeka się na stoliki, a nie stoliki na klientów. Tutaj jest recesja i niezwykle szanuje się każde 10 euro i każdego klienta, za te pieniądze, z wdzięcznością, że chciał je ktoś wydać, serwuje się przepyszne dania. Ryba i frytki, też przepyszne i w ilości nie do przejedzenia (właściwie porcja dla dwóch osób), kosztują 5 euro z groszami. A u nas podobno drogo.
      To, że się mieszka poza granicami kraju, nie oznacza, że się rozrzuca eurasami na lewo i prawo. A poza tym Polacy w euro nie zarabiają.
      Zresztą te dysonanse widać też w Polsce. Przyjaciel zaprosił mnie na obiad i za 34zł zjedliśmy fantastyczne polędwiczki wieprzowe w sosie z prawdziwych borowików z dodatkami przepysznymi, furą warzyw i złocistych, smażonych ziemniaczków. W sezonie szczytowym, w miejscu uczęszczanym - dodam

      Usuń
    2. Może w Darłówku tak jak w bistro w Dublinie jest ta sama cena za rybę ale w Darłówku jest jeszcze plaża, morze, towarzystwo, urlop i turystyka i turyści, którzy płacą złotymi bo je mają. Jak im szkoda wydać w Pl to jadą do Dublina ale płacą dodatkowo przejazd i inne koszty pobytu i to też w euro. Taniej to? Inni "biedni" jadą do Egiptu, Hiszpani lub tam gdzie taniej lub do sezonowej roboty i o darłówkowej rybie nie myślą nawet.

      Usuń
  7. Wycofała się pani z odpowiedzią :)o cenach w bistro :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O wrocila pani odpowiedz powyzej. Bajerowo.
      No to policzmy jeszcze raz: 34 zl plus 34 rowna sie 68 zlotych co oznacza smacznie, wrecz fantastycznie i tanio. 75 zlotych jest jednak strasznie drogo i wcale nie smacznie jak powinno byc. Roznica 7 zlotych, za ktore zakupiono sol, ktora z kolei przyprawiono rachunek. Przesolono? Przesadzono? Ulegnieto modzie czy reklamie?

      Usuń
  8. Kasiu , z rybą to jest tak, że trzeba przy zamawianiu prosić mniejszą porcję. Jak tego nie powiesz zamawiając, zawsze wrzucą duży kawałek :-) A ceny niestety takie są. Jak jedziemy do Stegny lub Sopotu na rybkę to 60 zł za całe danie trzeba liczyć dla dwóch osób.
    Pozdrówka
    Mariola
    A rzeczywiście, chyba u Was w Irlandii za 20 euro dwie osoby się nie najedzą:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mariolu, teraz już będą wiedzieli. U nas w takim miejscu jak smażalnia, ryba i frytki, porcja wielka, z mężem jemy na spółkę, dwa kawałki ryby dają - 5.65 euro kosztuje

      Usuń
    2. Brrr... z jednego talerza jecie? Te ryby? Czy ze swiezej gazety, drukarska farba pachnacej? Ale macie drogo i niehigienicznie choc kalorycznie bogato. Ja tam frytek nie jadam a i rybe wole podana inaczej :D. Taka wybreda ze mnie od czasu otrzymanej kindersztuby posilkowej.
      Dlaczego dzieci nie otrzymaly porcji dzieciecych lub mogly sie dolaczyc do doroslej porcji. Byloby taniej albo nawet bezplatnie jak w kolejce po chleb wspomagajacych potrzebujacych glodnych.
      Puszcza oko - matka dzieciom dbajaca o podstawy arytmetyki pociech i podstawy gospodarkowana zasobami pienieznymi nie tylko na wakacjach. Buziaki tez dalaczam znad morza.

      Usuń
    3. Halo,halo!!! Anonimie po co tu jesteś??? NIE MUSISZ!!
      Mariola

      Usuń
    4. Kasiu to zazdraszam tych cen, bo u nas nad morzem to niestety większy wydatek. W moim Tczewie też zjem za 13-18 zł (ok. 5 euro)wielgachny obiad, ale wiadomo, że to nie nadmorskie klimaty tylko Kociewskie.
      Super, że dzieciaki mają piękną pogodę :-))
      buziaki
      Mariola

      Usuń
  9. Darłówek bardzo mi się podoba :-) Kocham morze
    buziaki
    Mariola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja wychowana niedaleko Mielna, ale mąż znowu zaraz pod Darłowem, więc tam najbliżej

      Usuń

Musiałam wyłączyć komentowanie anonimowe, bo mnie zawalił spam. Przepraszam.