piątek, 9 sierpnia 2013

Każda potrzeba jest względna, kiedy w grę wchodzi twarda ekonomia



Powariowali w tych liniach lotniczych z ograniczeniem do jednej sztuki bagażu. Dziwię się, że sklepy wolnocłowe, co dla nas już nie takie ‘wolno’, nie protestują, bo jednak wcześniej można było nakupować u nich po odprawie, a teraz kicha, chyba, że ktoś ma wolne miejsce w podręcznym. Ja nigdy nie mam, bo do Polski wlokę prezenty, a z powrotem książki i różne takie ‘gorzkie’ dla jeszcze nie zięcia i ślubnego, bo zagustowali. To już nawet nie chodzi o to, że potrzebuję miejsca na zakupy, szczególnie ogniste, o nie, mam żal o to, że kobiety są pozbawione swojego podstawowego atrybutu – torebki. Ktoś tam chyba oczadział, żeby nam odbierać rzecz absolutnie podstawową, bez której tracę tożsamość, nie wiem, gdzie się podziać z tymi drobiazgami, które są niezbędne, muszą być pod ręką.
Paczka chusteczek zawsze. Do tego oczywiście klucze, komórka, portfel, na lotnisku też dokumenty i bilety. To pewnie miałaby w torebce normalna kobieta. Niestety ja normalna nie jestem, mąż mówi o mojej ‘granatnik’, bo taka ciężka i czasem grzechocze. Na co dzień można coś jeszcze wyjąć, ale w podróży musi być tam mała butelka wody, może jakieś jabłko czy kanapka, przecież w samolotach podają plastik udający jedzenie. Książka! Ale kto wie, na co będę miała ochotę, więc nie jedna, ale kilka możliwości – mp3 z wgranymi audiobookami, do tego Kindle, bo tam można mieć setki i zdecydować ad hoc. A może tablet lepiej? Film sobie obejrzeć w czasie lotu? Jakaś gazetka też by się przydała. Do tego kosmetyczka ze wszystkimi szaher macher upiększaczami, bo jak bez szminki, kredki, pudru, do tego jakieś tabletki przeciwbólowe ze 4, środki higieniczne różne, ja na przykład zawsze mam pojedyncze mokre chusteczki do rąk. Długopisów sto, bo lubię, bo ciągle komuś zabieram, poza tym ołówek automatyczny, zostało mi z czasów, kiedy zawsze miałam papierową książkę i trzeba było coś zakreślić natychmiast, już, zaraz. Ktoś mógłby rzec, że to chyba wszystko i aż nadto. O nie! A kalendarzyk? Kiedyś koniecznie ‘Domu Książki’. Byłam jego wielką fanką, moja kochana Joanna Chmielewska też, co mnie dodatkowo zachwycało. Niewielki był, a oprócz miejsca na notatki i telefony miał milion informacji - odległości z Warszawy do Kielc na przykład, albo zamiana wag i miar z jednego formatu na drugi, człowiek zajrzał i od razu wiedział ile to jest 6 stóp wzrostu. Smartfony teraz załatwiają sprawę, ale kiedyś trzeba było mieć w głowie. Albo w kalendarzyku DK. Dawno go już nie produkują, a i głód wiedzy u mnie chyba mniejszy, noszę więc w to miejsce Moleskine. Już trzeciego wykańczam.
Oprócz tych wszystkich najpotrzebniejszych na świecie rzeczy, mam też mniej ważkie, chociaż kto wie? Noszę jednorazową maskę do oddychania usta usta. Jakby co, ratować życie mogę. Wprawdzie już nie pamiętam, ile ucisków na klatkę, na dwa dmuchy, ale to szczegół, bo zawsze mi ktoś może w Smartfonie sprawdzić, a maski mi telefon nie zastąpi. Mam też torbę na zakupy, która zwija się do takiego malutkiego pakuneczku i wcale, a wcale nie zajmuje miejsca. A przydać się może. Okulary do czytania od biedy mogę wyjąć, bo Kindle ma ustawianą wielkość czcionki. Chociaż jakby gazetka, to już by były jednak potrzebne. Do lądowania i startu przydałyby się też cukierki do ssania, drzewiej, czego pewnie już nikt nie pamięta, stewardesy roznosiły je przed, na tacach. Ale teraz biegają ze zdrapkami i szykują taśmę z oklaskami, szans żadnych na cuksa nie ma. Grzebień by się też przydał, ale lepiej nie ryzykować, że go za broń wezmą, więc zostawiam.
No i jak tu bez torebki? Wszystko każą człowiekowi do podręcznego włożyć, ten idzie na półkę i zostajemy jak sieroty bez ręki, czyli bez torebki, niezbędnika naszego. Próbowałam przechytrzyć system, nawet mi się udaje, ale nie wiem, czy to litość stewardes, w końcu też kobiety, czy po prostu im wszystko jedno. A mianowicie pakuję, co mogę do kieszeni kurtki, a tę zawsze w podróż zabieram taką, żeby była nie tyle urodziwa, co pojemna. Jakby dwa w jednym, tym lepiej, ale trzeba przyznać szczerze, że duże kieszenie wykluczają elegancję jednak. Szczególnie jak się naładuje tam te wszystkie ‘przydasie’, każdy wtedy wygląda jak Cygan ze spalonego wozu. Albo jak szmugler z okupowanej Warszawy. Ta metoda w sumie sprawy nie załatwia, bo kurtkę trzeba sobie zwinąć, gdzieś wetknąć, a jak to zrobić, kiedy ona naładowana jak torba? A jak się powyciąga, to gdzie to wszystko trzymać? Wpadłam na pomysł zapakowania do kieszeni reklamówki złożonej w kostkę. Siadam i wszystko z kieszeni przekładam, kurtka idzie nad głowę, a ja siedzę z siatą. Jak przekupa. Mnie samą to razi, więc siedzę zła, tak nabzdyczona i zestresowana, że w rezultacie zasypiam i budzę się przed lądowaniem. Te wszystkie Kindle, tablety, gazety, okulary, woda i kanapki przydają mi się jak psu parowóz. Wywlekam się z podręcznym i siatą, a potem w domu, czy w hotelu (zależy, w którą stronę lecę), zastanawiam się, co zrobić z tymi kanapkami, których nie zjadłam, bo kiedy, skoro spałam? Za każdym razem obiecuję sobie wtedy, że to już ostatni raz tanimi-ciasnymi lecę. Aż do bukowania następnego biletu, cena ma jednak siłę przekonywania. Torebka? Po co torebka, wrzucę sobie do kieszeni.

45 komentarzy:

  1. Znam ten ból kurtka z plecami, paszport koniecznie w ręku i książka ... ból ...
    Pozdrawiam
    http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/

    http://kadrowane.bloog.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, ciągle problem paszportem, tym razem miałam Kindla w fajnym pokrowcu z kieszenią, tam go włożyłam

      Usuń
  2. Rozbawiłaś mnie, bo już myślałąm,że tylko ja mam obsesję torebkową.Bo do mojej to zawsze musi wejść zeszyt, taki normalny A5 , chyba. No i 3 długopisy, portfel, "kapownik",dokumenty, chusteczki, etui z okularami, składana siatka na zakupy, kilka tabletek, cukierki "na gardło", komórka, klucze od mieszkania. Już nawet pomyślałam,że może by uszyć sobie taki szeroki pas z odpowiednimi przegródkami,żeby to wszystko tam schować. A może ktoś zacznie produkować specjalne torebki "samolotowe" z przezroczystego plastiku, z duuuża ilością przegródek? Pewnie zrobiłyby furorę:)))))
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. anabell - też mówię 'kapownik', za moją mamą zresztą, ciekawe jaka jest etymologia tego wyrazu?
      A dlaczego torebki przezroczyste?

      Usuń
    2. zomowcy i milicjanci nosili przy pasku rodzaj torby, gdzie mieli notes do zapisywania raportów (kapowanie - donoszenie)

      Usuń
    3. Przezroczysta umożliwi obsłudze samolotu szybkie sprawdzenie zawartości i ewentualne usunięcie rzeczy podejrzanych. W pewnym momencie dawali na lotnisku takie przezroczyste woreczki śniadaniowe i prosili by włożyć w nie to, co ci niezbędne w samolocie a resztę wsadzić do bagażu. I człowiek wyglądał niczym bezdomny- chusteczka, paszport, kilka drobnych, mała butelka wody i biedził się jak to trzymać w garści.
      Ale gdy leciałam ostatnio do Niemiec to miałam przy sobie normalną torebkę, cyrków nie było, tyle tylko,że ją prześwietlali.
      Miłego, ;)

      Usuń
    4. Klara, faktycznie chyba to się wzięlo stad.

      Anabell - teraz dają woreczki tylko na kosmetyki, płyny do 100ml. Inne rzeczy mozna mieć przy przeswietlaniu, nawet 10 toreb nieprzezroczystych, tylko niektóre linie lotnicze, te tańsze, wymyśliły jedną sztukę bagażu podręcznego na osobę, czyli jak zrobisz zakupy na lotnisku, alkohol, papierosy, książki, wszystko musi wejść w podręczną jedną.

      Usuń
  3. hahah no tak kazdy chyba podrozujacy tanimi liniami lotniczymi wpadl w zasadzke upchniecia co sie da po kieszeniach, pod bluza, w bucie czy surducie. My natrafilismy kiedys na niemila pania stewardesse, ktora uznala, ze placaczek z misiem corki nadaje sie do nadania jako bagaz dodatkowy. Wpadlam w szal ale niestety pani zagrozila nam, ze do samolotu nie wpusci. Misia I plecaczek trzeba bylo nerwowo upychac. Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. KaBu, bo dzieci do jakiegoś wieku nie kwalifikują się do bagażu podręcznego, nie mogą go posiadać. Dziwne to wszystko, bo jak nie było ograniczeń, nie pamiętam, zeby był problem z upchaniem podręcznego do luków nad głową, a teraz jest po jednym na łeb i ciągle brakuje miejsca

      Usuń
  4. Też to znam, tylko, że ja torebkę jakoś w podręcznym upycham, a potem wyjmuję i tak się mi jakoś pod nogami telepie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ruda, ja niby też, ale czasem się nie uda, bo mam za dużo książek, gazet itp.

      Usuń
  5. Zjadlo mi komentarz, pewnie przez burze ;)
    Wydaje mi sie, ze pisalas ten post o mnie...mam zapasowa torbe skladana, mam cala reszte, ale zamiast tego do 1. pomocy mam zwoj plasterkow roznego kalibru (mam halluxa, 6 lat temu pan ortopeda powiedzial, ze jak bede dla niego dobra to jeszcze ze dwa lata bez operacji moge pochodzic. wiec dbam o niego jeszcze lepiej - w grubych misiowatych plasterkach wycinam dziure na halluxa i tak go w zlosliwych butach chronie). Ksiazek nie woze, bo wole w podrozy Kindla, wracam jedynie z ojczyzny z 1, moze dwiema -> w domu skonczylo sie miejsce na ksiazki, jak bedziemy dokupywac to zaraz zabraknie miejsca dla ludzi. ja jeszcze woze robotke i na lotnisku, czekajac juz u wyjscia kombinuje z tym bagazem...zakladam dodatkowy sweter, kieszenie obowiazkowe, w reku niewinnie wygladajaca robotka i Kindle ze niby WLASNIE robie i WLASNIE czytam. Dawniej upychalam drobiazgi z torebki luzem wszedzie - wlasnie w bucie i surducie (w buty duzo wchodzi w koncu!), teraz pakuje tak, z ejednak zostawiam sobie tak ledwo ledwo miejsca na wklad do torebki - niezalezne takie cus, co najpierw wydawalo sie przesada, bo jak to - ja? ja zorganizowana za pomoca organizera? NIGDY! Odszczekuje, a jeszcze dubeltowo w podrozy. jak to wywloke to splaszczam jak moge, w torebce zostaja klucze, karty kredytowe i cos tam, a wklad, co ma wlasne uszy i latwo wyrwac z torby, idzie luzem i torebka idzie luzem. Kiedys, w Doncaster, bylismy pierwsi w kolejce, WIDZIELI moje zabiegi i upchalam wszystko i ide pytac - widza, z emi wszystko wejdzie do walizy podrecznej czy zatem TERAZ moge wyjac torebke, zeby od razu po wejsciu do samolotu nei grzebac w walizie i zatrzymywac ruch. Odpowiedzieli...NIE. rece opadli i dalej grzechocza na glebie. Takze, w wizzairze pani zakazala mi robic na drutach, bo to potencjalnie narzedzie mordu i krzywdy pszelakiej. Nie dala mi dojsc do slowa (latam z drutami od zawsze, a ze jestem stara baba to to jest naprawde od zawsze. to co powiedziec na taki wlugopis na przyklad, ktory mozna wbic w mozg?? pudrem sypkim mozna pilotowi dmuchnac w oczy! maskara dzgnac oko.
    tez bez torebki czuje sie jak bez reki a reklamowka niestety czesto mi przyjaciolka, kieszenie tez mi obwisaja i nie widze wyjscia.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z ksiązkami mam to samo, miejsca już zero, chociaż mąż mówi, ze regały z gumy mamy, bo już dawno oświadczyłąm, że miejsca nie ma. Część wyniosłam do polskiej biblioteki, którą prowadzę, ale z innymi się nie rozstanę. TEż kupuję na Kindla, ale niektórych się nie da, na przykład biografie ze zdjęciami wolę papierowe. A te ważą i mierzą niestety, dlatego waliza była zapchana. Poza tym czasem wiozę leki, czasem kremy, ulubioną herbatę, różnie.
      Ja też kombinuję, wchodzę z prasą i kindlem pod pachą, że niby nie wiem, na co się zdecyduję, haha.

      Usuń
    2. Do samolotu wizyra wpuszczaja z tymi wolnoclowymi gratami, choc widzialam, jak gosciowi zabrali z duty free torby jakas wode do polewania czlowieka bo miala wiecej niz 100ml. Blady strach padl na nas wszystkich z ankoholem z duty free etc etc..i nic, kazdy inny czlowiek przeszedl bez problemu...wiec ja do tych toreb dokladam gazete, bo duzo wewnatrz zakrywa i wtedy dodaje rozne rzeczy, a NA to dokladam niedbale sweter zdjety na oczach personelu i sie ostentaycjnie wachluje...w sumie odwracam uwage od przemytu wewnetrznego, ze tak powiem.
      tez uwazam, ze nie wszystko na kindlu warto, wlasnie przez zdjecia i mapy, ale musze...MUSZE przeczytac przynajmniej 1/3 ksiazek, ktore mam, bo nie wiem czy je trzymac na zawsze czy nie....to sa ksiazki zbierane na emeryture, ze niby wtedy czlowiek ma czas. Podobno to bujda i nabieranie ludzi ;p

      Usuń
    3. Mam to samo, ale niestety zakup Kindla spowodwał przypływ książek, bo promocje ebooków są zabójcze, wczoraj kupiłam Gogol w czasach Google'a za 9.90 zł

      Usuń
  6. Ja kiedys torebke wlozylam pod kurtke i udawalam, ze jestem w ciazy :) Jak weszlam na poklad ciaza zniknela :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja mam garby i wystaje z boku dosc na zasadzie Twojej ciazy, tylko, chaliera, czasem biore za mala kurteczke i garb wystaje :/

      Usuń
    2. ja wyglądam, jakbym miała szerokie biodra, haha, bo po bokach w kieszenie pcham

      Usuń
  7. pees.
    a notesy midori znasz? ja kiedys latalam z mini filofaxem, ale dalej za gruby - na podroze, jesli krotkie, to nie woze rzeczy roznych w pelnym wymiarze (codzienny filo jest A5 pelen skarbow - podreczne biuro ;) ), teraz ten mini zmniejszylam do karteczki z datami zlecen jak wroce i drugiej karteczki z numerami telefonow; cala reszta wszystkiego miesci sie w midori, ktoren jest cienszy i lzejszy od moleskine'a.
    A wsada do torebki POLECAM -> http://www.ebay.co.uk/itm/Hot-New-Women-Removable-Handbag-Insert-Organiser-Large-Purse-Travel-Liner-Bags-A-/190872187666?pt=UK_Women_s_Handbags&var=&hash=item2c70de7312

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znam midori, muszę wejrzeć w sprawę. Filofax kiedyś był moim ulubionym notesem, ale odkąd mam w komórce przypominajki i notatki, już mniej. Ale Moleskine potrzebny i tak, bo ja notuję najdziwniejsze rzeczy, zasłyszane quoty, tytuły książek, przepisy

      Usuń
    2. ja tez, midori jest fajny, cienki papierek i sliczne kolorki.
      spisuje co slysze w radio badz widze - jezdze kolo hinduskiej restauracji czasem i z niej odpadaja literki - cafe blue cobra - contemporary indian cuisine. juz bylo temporary indian cuisine, cuisin, cafe c bra.
      w radio mam w zasadzie tylko radio 4 i mciagle cos jest do zapisania - szczegolnie woman's hour i desert island discs....

      Usuń
  8. a jakbyś sobie dała uszyć taką kamizelkę z dużymi kieszeniami? :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj nie, wygladalaby jak stary dziad...jak to jest, ze faceci powyzej pewnego wieku maja takie kamizelki a la wedkarskie ze 150 tysiacami kieszeni....choc na kobiecie wygladaloby t intrygujaca conajmniej!

      Usuń
    2. opakowana, futrzaku - NIE!!! Zgadzam się, od pewnego wieku Polska jest pelna facetów w tych kamizelkach, też się nad tym zastanawiałam. I wszyscy jacyś upoceni i z włochami w nosie

      Usuń
    3. i z BRZUCHEM! obowiazkowo ;P

      Usuń
  9. Staram sie podrozowac minimalistycznie, glownie dzieci to na mnie wymusily, bo jednak do niemowlecia to trzeba pewien opierunek do plecaka zmiescic wiec sie czlowiek ogranicza w towarach dla siebie.
    Przychodzi mi do glowy, ze mozna jedna boczna kieszen w plecaku podrecznym przeznaczyc torebkowo i nie upychac plecaka do gory, tylko pod nogi (znaczy pod to siedzenie z przodu). Ja zawsze tak robie. W razie czego latwiej wyjac.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hannah, z małym dzieckiem podróż to wyższa szkoła jazdy, ciesze się, ze mam to za sobą.
      Plecaków od jakiegoś czasu już nie nosze, jakoś mi już nie pasują

      Usuń
  10. Dobrze, ze nie latasz na druga polkule bo wtedy wielblada musialabys zabrac na siedzenie obok. Tak maja kobiety latajace raz na rok. Inne latajace czesciej nie marudza i nigdy nie przegapia (zaczytane, zapomadkowane, zanotesikowane, zaczesane) zadnej uwagi o tym co warto ze soba zabierac a czego nie, gdzie usiasc a gdzie nie (przy wspolpasazerze z wypchanymi kieszeniami jest ciasno), kiedy zapiac pasy (jak sie da je wyciagnac spod rozlozystych lokci podroznego wielblada zaladowanego jak do podrozy przez Sachare), kiedy siorbnac podany plyn (aby nie ochlapac przedmiotu do czytania sasiada), kiedy wreszcie wypuscic powietrze (cala podroz przebiegla na wdechu z braku miejsca nawet wkalkulowanego w bilet) i odetchnac z ulga, ze zaczytany, zasmarkany ale uczesany choc zzipany sasiad stoi w innej kolejce po bagaz wlasciwy... i moze nie da sie go znow zobaczyc z bliska - jego bagaz go przerosnie w drodze powrotnej. Powinno sie placic za wage podrozujacego w calosci a nie tylko za bagaz albo stworzyc loty specjalne dla 'kieszeniastych' (roznego kalibru).

    OdpowiedzUsuń
  11. u mnie zamiast torebki plecaczek, ale ostatnim razem jak leciałam ( dawno to było) to wpadłam na genialny pomysł: to co mi potrzebne mogło być w czasie lotu zapakowałam do torebki-plecaczka a torebkę plecaczek do bagażu podręcznego. Potem, już wsiadając po prostu wyjęłam plecaczek z plecaka...
    Ale latać nie znoszę, tanimi liniami to już kompletnie, bo one wcale nie tanie, a warunki pożal się boże.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. provincial, jednak chyba są tanie, bo jeśli nie musisz nagle kupić biletu, to można sobie promocję wypatrzeć. Ja do stolicy poleciałam z 77 euro

      Usuń
  12. Haha, pisane chyba o mnie. Kasiu, też bez torebki to jak bez nogi. Ale mam sposób. Kiedyś, w dawnych studenckich czasach, byłam konsultantką Avonu i z tych czasów została mi torba. Torba ma wymiary wystarczające dla bagażu podręcznego, ale prócz tego ma mnóstwo malutkich schowków na kredki do oczu, chuteczki, szminki, plasterki itp. Jeszcze mam z nią miłe-niemiłe wspomnienie. Kiedyś (w tych studenckich czasach) dwóch panów próbowało tę moją torbę okraść, gdy wsiadałam do autobusu. Nie dali rady z tymi schowkami ;)Pozdrawiam - Dagmara

    OdpowiedzUsuń
  13. Dagmaro - do Polski, tez ze względów finansowych, ale bywa, że ogranicenia czasu, bo odbiór bagażu wyklucza zdążenie na autobus (wiesz, że Dublin to nie jest nasz ostateczny przystanek przy powrotach), jeżdżę z walizką tzw. kabinówką. Wyklucza to używanie plecaka, bo ciuchy w nim wyglądałyby jak zmięte szmaty. Inne torby też wykluczone, za to potrzebna torebka w Polsce, bo jak nosić portfel itp. W przeciwnym razie maiałabym plecak albo cos w tym rodzaju

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu, to nie wiem, co jeszcze mogłabym Ci poradzić :) Zawsze latam z wielką walizą, wygląda jak babcina, bo pokryta jest tkaniną, która wygląda jak obicie starej kanapy ;) Tam też chowam torebki (kilka!), ale w Polsce u mamy mam dodatkowe torebki, buty, jakiś sweter itp. Ewentualnie pożyczam coś od siostry na czas pobytu w kraju. W drugą stronę jest tak samo - gdy mama lub siostra przylatują do mnie zawsze moga liczyć na pomoc w takich sprawach jak odpowiednia torebka, apaszka, parasol ;) Pozdrawiam serdecznie - Dagmara

      Usuń
    2. Dagmaro - niestety nie mam tak normalnych warunków, jak Ty. W Polsce nic na mnie nie czeka, jak nie mam ze sobą, to nie mam wcale. Od majtek, po kurtkę i buty, torebki i reszta ciuchów, wszystko muszę mieć ze sobą. Chyba, że kupię, ale nie lubię kupować jak muszę, w ogóle zakupów nie lubię

      Usuń
  14. a ja tam nawet już nie narzekam, nauczyłam się podróżować z małą torebeczką a w niej polityka albo dodatek do irish times i słuchawki do telefonu i to mi wystarcza. Z Dublina do Polski nie ma za bardzo juz wyboru, aer lingus lata juz tylko do warszawy. (kiedys jeszcze latal do krakowa)
    PS. Lecąc z wysp kanaryjskich mozna robić zakupy na lotnisku do woli i jako dodatkowy podreczny je wniesc na pokład. Nawet wszędzie wiszą plakaty informujące o tym.

    OdpowiedzUsuń
  15. Mikasiu - a ja jednak ceniłabym sobie możliwość wniesienia niewielkiej torebki oddzielnie.
    A propos dodatku do IT, nie masz przypadkiem tego suplementu o Maeve Binchy? Byłam wyjechana, kiedy się ukazał, a że nie wiedziałam o nim, nie dałam znaku rodzinie, żeby mi kupili i teraz żal

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam ten dodatek ;) Z oryginałem się nie rozstanę, ale mogę zeskanować i wysłać Ci e-mailem :) Pozdrawiam, Dagmara.

      Usuń
    2. Dagmaro, złota kobieto, proszę zeskanuj i poślij. Nie było mnie w kraju, kiedy się ukazał, nie wiedziałam o nim i zotałam z niczym.
      A wiesz, że ukazała się biografia Maeve Binchy? Na Daily Mail w sieci pisali, Amazon to ma

      Usuń
    3. dobrze że Dagmara ma bo ja nie składuję dłużej niż dwa tygodnie :)

      Usuń
  16. Ja też bez torebki czuję się jak bez ręki,dlatego musiałam znaleźć jakiś sposób na wiadome linie lotnicze.Torebka listonoszka okazała się strzałem w dziesiątkę!Na to rozpięty płaszczyk lub jakaś dłuższa kurtka plus malowniczo zarzucony długi szal.Zawsze tym właśnie sposobem "przemycam"torebkę na pokład samolotu :).I jakoś do tej pory nie zostałam zdemaskowana(a latam sporo).A że czasem wyglądam trochę grubo lub nieforemnie???no cóż-nikt nie jest doskonały ;)!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. beasisley - córka ma taki sposób i też działa. Miałam kiedyś torbę tego typu, skończyła mi się i zapomniałam, że powinnam kupić nową.

      Usuń
  17. to ja chyba na innej planecie latam:) wszystko co mi potrzebne podczas calej podrozy do bagazu,odprawione i nie musze sie z tym paletac po lotnisku. Torebka ( pojemna co prawda bo innych nie lubie ) na ramie, zmiesci sie i ksiazka i tablet i gazeta i kanapka.
    Zakupy duty free w reklamowkach oryginalnych i nigdy przenigdy nie mialam z tym problemu, a latam sporo..:) polecam
    zabieranie calego dobytku do kabiny samalotu bardzo skutecznie "umila innym podroz".... :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. toya - nie zabieram całego dobytku, tylko moje przepisowe 10 kg podręcznego. Wolałabym jednak, zeby to mogło być na przykład 7 kabinówka i torebka podręczna, a nie jest. Musiałam kilka razy polecieć do Polski z powodu choroby mamy i nie miałam pieniędzy na główny bagaż, bo to za każdym razem 50 w plecy, tak więc muszę się pałętać, jak to napisałaś, z całym dobytkiem. Zakupy duty free w reklamówkach oryginalnych na Ryanair nie działają i każą wszystko pchać do jednej sztuki bagażu, a jak nie, to wyrzucić albo płacić duże pieniądze, tak więc nic nie kupuję. Do mnie nic poza Ryainair nie lata, więc nawet nie mam opcji British Airways czy Aerlingus czy LOT, a natet jakbym miała, to nie byłoby mnie pewnie stać. Tak czy tak, nie na innej planecie latasz,a po prostu masz lepsze możliwości portfela.
      A jeśli idzie o umilanie komuś życia małym bagażem, mam to gdzieś. Mnie nikt nie pyta, czy mi sie podoba wrzask dzieci i kupy w gaciach

      Usuń
    2. masz racje:) oprocz tego portfela niestety...:( tez mnie nie stac na BI czy lot, latam Wizzairem

      Usuń

Musiałam wyłączyć komentowanie anonimowe, bo mnie zawalił spam. Przepraszam.