niedziela, 29 września 2013

Wszystkie pędzle baczność! A duch Anioła unosi się nad nową salą biblioteczną

W piątek przyjechała córka, z miesiąc się nie widziałyśmy. Mimo wielkiej zajętości udało mi się upiec drożdżówkę z rabarbarem i kruszonką. Małżon przygotował rabarbar jak na tartę, czyli go podsmażył z karmelizowanym cukrem, bo on taki ostatni w tym roku, łykowaty, nie nadawał się żywcem do ciasta pójść. Córka zamarzyła o cieście drożdżowym, pomyślałam, może się uda z tak przygotowanym owocem? Kruszonka jeszcze była i mi to wszystko wpadło do środka, a ciasto wyrosło nad tym. Śmiesznie wyszło.
Na urodziny dostałam dodatek do Osadników z Catanu, tym razem Kupców i Barbarzyńców, jak zobaczyłam wielość elementów, to się załamałam, ale okazało się, że tam bardzo wiele jest scenariuszy, więc spoko, wszystkiego na raz używać nie trzeba.
Urządziłyśmy sobie poranek makijażowy, szykując się do wyjazdu do biblioteki, przeszłam szybki kurs nowych trendów, nowym produktów w kosmetyce upiększającej, od podkładu i korektora pod oczy, do różnych kredek zastępujących pomadki itp. Jestem stara gwardia, szminka, puder, fluid tymi ręcami i git. A tu pędzle do podkładu, rozświetlacze, nawilżacze, to robi tak, a tamto tylko pozornie jest ciemne, a tak naprawdę to jasne, haha. Jak byłam w jej wieku, też poszukiwałam, zmieniałam i ciągle coś nowego miałam na tapecie, a teraz kupuję ten sam puder, bo jak dobry, to po co zmieniać? Mam ulubioną pomadkę, taką jak za króla Ćwieczka, czyli tłusty sztyft wykręcany z plastikowej lub metalowej oprawki. A tu kredki, nawet już nie błyszczyki. I to jeszcze naprawia usta, do tego lekko 'wydyma', smak ma też. Ja pierdziu.
Dobrze mieć córkę, co matkę zapozna z nowościami, da pomacać, popróbować, zanim kupię.
Na koniec pokazała mi, jak się pięknie czyści pędzle, koleżanka makijażystka jej patent sprzedała. Szampon dla dzieci potrzebny, na dłoń trochę nalać i mazać, płukać, mazać, płukać. No dobra, przyznam się, nigdy mi nie przyszło do łba pędzle myć. Po prostu co jakiś czas kupowałam nowy. A to i do różu potrzebny, i do pudru sypkiego, malutkie do cieni. Jak umyłam, a szampon dla dzieci pozwala zachować miękkość włosa, to uwierzyć nie mogę, że to ten sam zestaw.
Długą drogę człowiek przeszedł od jugosłowiańskiego fluidu w szklanym słoiku nakładanego szpatułką (z jakiś przyczyn można go było kupić jedynie w sklepie Jablonexu w Al.Jerozolimskich i był to ówczesny Dior wśród kosmetyków, jakże on się nazywał?), tuszu do rzęs w pudełku z wieczkiem, nakładanego taką małą szczoteczką luzem (pluło się na nią, hehe) do kosmetyków nowej generacji, co się czasem na oczach ze skórą 'zrastają'.
I jak to cholera trzeba być cały czas na bieżąco.
A z dobrych wiadomości, będziemy mieli wreszcie regały w jednej z sal, dostaniemy materiały do małego remontu, a panowie ze szkoły, rodzice płci męskiej znaczy, zgodzili się pomalować salę w czynie społecznym (niech duch gospodarza Anioła będzie z nimi). Będą też panele, nowe stoliki, a regał robiony na wymiar. O jeżu, doczekać się już nie mogę, kiedy to wszystko poustawiamy :-) Wreszcie biblioteka będzie przypominać bibliotekę.

14 komentarzy:

  1. Zazdroszczę poranka makijażowego, bo ja tak samo - fluid z tubki, tusz w spiralce, szminka wykręcana, i zrobione - szkoda mi czasu i zachodu na większe zabiegi. Teraz czekam aż mi córka podrośnie na tyle, żeby nauczyć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mdl2 MIchalina tchnęla nowego ducha w mój makijażowy rytuał, kupię sobie dzis nowy puder, który u niej wypróbowalam, o!

      Usuń
  2. Niech żyją córki z kosmetykami i nieśmiertelne czyny społeczne! Jak dobrzze, że ludziom się jeszcze czasami chce coś zrobić bezinteresowanie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ruda, są tacy, którzy niezależnie od ustroju, chcę coś dla innych uczynić, ale są tacy, którzy w ogóle nie widzą tego, że korzystają, ale jak coś od siebie, to nie ma bata. Tak było i będzie zawsze

      Usuń
  3. Czyżby ten fluid to był Dermacol ? Ale o ile dobrze pamiętam, było on produkcji czechosłowackiej a nie jugosłowiańskiej, dlatego obecność w sklepie Jablonexu nie dziwi :-)
    Gratuluję pozytywnych zmian w bibliotece, każdy mały kroczek przybliża nas ku ideałowi przecież.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karina, pewnie tak, Dermacol mi się kojarzy na tak. Mama używała, powiedziała, że Jugosłowiański, to nawet tego nie kwestionowałam. Masz rację, jak Jablonex to musiało być wszystko czeskie, chociaż w tamytch czasach po prostu myślałam, że demoludy ze sobą współpracują i nie zastanawiałam się nad tym.

      Usuń
  4. Zazdroszczę córki :) Jestem właśnie na etapie konieczności wzmocnienia makijażu - wymogi nowej pracy, a umiejętności i wiedzy mi nie starcza niestety ( no ok kasy na te wszystkie mazidła też nie ), a córka dopiero 9 lat ma :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. żmijo, poszukaj na YT tam jest dużo fajnych lekcji makijażowych, jak mus to mus, musisz sobie jakoś radzić do czasu, kiedy córka dorośnie :-)

      Usuń
  5. Wiesz, ja ten "pluty" tusz do rzes bardzo dobrze wspominam, no i ja tez szminka, puder i koniec. Musze pogonic moja corunie, niech matke oswieci hahahaha

    OdpowiedzUsuń
  6. Polecam Alina Rose Makeup&Beauty Blog :
    http://www.alinarose.pl/
    Nie jest to mój blog :), ale myślę, że jest najlepszy w tej tematyce.

    OdpowiedzUsuń
  7. Rymbarbar mmmm! Moja Marzenka była wczoraj, bym jej pomalowała ryjek do zdjęcia dyplomowego i sytuacja zupełnie odwrotna - dziewcze nie ma bladego pojęcia o makijażu. Ja wprawdzie az tak sie nie angażuje, jak współczesne dziewczęta, ale staram się nadążać. Za wybitne osiagniecie naszych czasów w kosmetologii uwazam korektor pod oczy :))

    OdpowiedzUsuń
  8. Tusz w kamieniu firma"Miraculum"ten był najlepszy! Jak się dobrze popluło to nie sklejał rzęs:-)
    A do tego pyłek w oddzielnym malutkim pudełku plus szczoteczka-jak on przedłużał rzęsy!!Były prawie do nieba:):):)

    OdpowiedzUsuń
  9. Bagaż mojej Córci jak przyjeżdża na weekend do domu to malutka wazlizeczka i duuża kosmetyczka... Ja oporna jestem jeśli chodzi o kosmetologię i podkład także nakładam ręcznie :-)
    A Córcię mieć jest super, moja mama powtarza to przy każdej rodzinnej okazji !

    OdpowiedzUsuń
  10. Tusz to pewnie byl Arcancil, przynajmniej takim malowala sie moja mama, a pozniej ja takze. Bylo z nim mase zabawy, ale za to jak pieknie wydluzal rzesy....(pod warunkiem, ze nie zdazylas sobie wbic igly w oko w trakcie malowania). U nas mozna go bylo dostac tylko w komisie dla marynarzy:)
    Kasia, jak w nowej pracy?

    OdpowiedzUsuń

Musiałam wyłączyć komentowanie anonimowe, bo mnie zawalił spam. Przepraszam.