czwartek, 26 grudnia 2013

Czy ja jestem wystarczająco 'smart' na ten phone? A tak w ogóle to już prawie po

Piękny dzień, nie za oknem, bo tam wichura, ale u nas w domu tak. Przyszły święta, w Wigilię luzik, bo wszystko porobione, tylko upiec chleb, ustroić stół i oczywiście jajka faszerowane dla jeszcze-nie-zięcia, bo to ulubione jego danie (co tam, że u nas jadało się je tylko na Wielkanoc).
Z chlebem zrobiliśmy oczywiście jakieś dziwne czary mary. Oczywiście, bo ja w tym roku wyczyniam jakieś dziwne sztuki nie do końca zrozumiałe dla mnie, nie w moim stylu, że coś psuję, ważę lub przypalam. Wymieszałam mąki różne i ziarna i co tam w przepisie było, ale jakoś niecodziennie, w kazdym razie nie powtórzyłabym tego. Nagrzałam piec na 230, ale na grillu najpierw, bo tak się szybciej kuchenka nagrzewa, przez co mniej prądu się na to zużywa, włożyłam chleb i zmieniłam na konwekcyjne grzanie. No właśnie, miałam taki zamiar, a przekręciło mi się za daleko i włączyłam chłodny nadmuch (nigdy nie wiem, do czego to jest). I chleb stał kolejne 40 minut w tym, przez pierwsze piętnaście pewnie urósł, bo było jeszcze gorąco, a potem sobie tak stał blady. Córka sprawdziła, czy już gotowy i skonstatowała ze zdziwieniem, że cholerka coś blady, wsadziła rękę i chłodnawo. No to w panice piec na właściwe ustawienie i następna godzina już w stopniowo rosnącej temperaturze. Upiekł się i o dziwo był świetny, chyba najlepszy od lat.
Gdybym miała odwalić ten numer po raz drugi, nie potrafiłabym tego zrobić.
W każdym razie dzień uratowany, córka miała swój ulubiony chleb na kolację wigilijną.
Objedliśmy się jak zwykle. Nie, że jakieś ilości, ale po całym dniu gotowania, następnym szykowania, jakoś szybko się człowiek napełnia i nie za wiele daje się wchłonąć. W takiej perspektywie człowiek się zawsze dziwi, że tyle nagotował, naszarpał się i panikował w sprawie ilości potraw. Nihil novi.
Prezenty u nas zawsze między przystawkami zimnymi, a barszczem z uszkami. Dla odpoczynku i spokojności, bo wszyscy, niezależnie, czy lat 6, czy 60, są niecierpliwi dowiedzieć się, co tam w tych paczkach jest? Odkąd nie ma u nas maluchów, kładziemy je już poprzedniego dnia, zapakowane i opisane i czekają, a w nas wzrasta chęć zajrzenia do środka. Niby udajemy, że nie widzimy, ale żurawia zapuszczamy.
No i zaczęło się szaleństwo, książki, drobiazgi, to, co każdy wymarzył, co nie oszukujmy się, i tak by sobie kupił, bo torebka, bo portfel, bo czapka. Było też kilka większych, w moim przypadku smartphone. Postanowiłam wejść na abonament, bo muszę mieć rozmowy międzynarodowe tańsze lub całkiem za darmo limit, ze względu na mamę. A jak bill pay to można było pomyśleć o telefonie, bo z planem tańsze niż takie na kartę 'pay as you go'. No i wybrałam Samsung Galaxy Note 3. Tylko tak było mnie na niego stać, a raczej nie mnie, a Mikołaja. Kilku Mikołajów, bo dzieci się złożyły i przyjaciel rodziny dołożył voucher.
Dostałam telefon i oszalałam.
Z rozpaczy, że taka durna jestem i zacofana, że czuję się jakbym w ciemnym lesie chodziła i tylko momentami wychodzę na polanę, jasność widzę, czyli jakimś cudem udaje mi się znaleźć sms czy coś tam innego, po czym znowu w gąszczu niepewności i dziwnych ikonek się poruszam i tak w koło Macieju. Kiedy przychodzi mi pisać na ekranie dotykowym, to latam po nim palcami jak łyżwiarka na oblodzonych kocich łbach, nigdy nie wiem, gdzie wyląduję, w którą stronę mi palec poleci i co z tego na ekranie jest tekstem, który chciałam napisać, a co jakąś hebrajską mowa.
Ubaw najlepszy mamy, kiedy robimy wybieranie głosowe lub głosowe wyszukiwanie google. Raz podchwyci, raz nie.
Galaxy Note 3 ma tyle funkcji, przydatnych i ciekawych, że aż żal taki mieć i nie korzystać, dlatego muszę jutro usiąść z jakimś filmikiem instruktażowym i podziałać. Wyjść z tego lasu :-)

Pierwszy dzień świąt i drugi to wizyta przyjaciół z dziećmi, a teraz lenistwo i filmy w planie.
A jak Wam minęły święta?


23 komentarze:

  1. Ja przez ostatnie pół roku rozwaliłem cztery smartfony. Za każdym razem w ten sam sposób: chwila nieuwagi i srrrru o asfalt/krawężnik/kamień. Radzę więc bardzo uważać na ekran, na grawitację, a najlepiej ubrać telefon w porządną prezerwatywę, taką ze wzmacnianymi narożnikami i Wogle.

    Co to SGN3, bardzo przyzwioty telefon. Kusi mnie, żeby sobie sprawić, ale statystyki pokazują, że nie przetrwa on u mnie dłużej niż dwa, góra trzy tygodnie, więc trzymam żądze na wodzy i używam Nokii 6310i :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Po pierwsze muszę go ubezpieczyć po drugie ubranko już jedzie z ojczyzny SGN 3 po trzecie nigdy nic nie upuściłam, wiec mam nadzieję, Że statystyki będą dla mnie łaskawsze. Podoba mi się ten telefon coraz bardziej , piszę ten komentarz stylusem i jestem , excuse my French, obsrana z radości, że tak można Jak się wyuczę wszystkiego będę gościówa, co podniesie mi samoocenę , czyli same plusy

    OdpowiedzUsuń
  3. Z tym ubezpieczeniem to w moim przypadku zadziałało tylko połowicznie. Mianowicie wykupiłem polisę, która dopuszcza maksymalnie dwa wydarzenia rocznie. Siłą rzeczy, dwa pierwsze telefony mi wymienili, a potem pogonili na drzewo...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie jesteś wyjątkowo zdolny w tym względzie

      Usuń
  4. Jak u mnie to u mnie sobie zapewne poczytasz. Na swoją Nokię czekam może jutro, może w przyszłym tygodniu. W obsłudze ekranu dotykowego wprawiam się na mężowskim Samsung Xcover. Fajna zabawka póki nie muszę np. odebrać rozmowy lub napisać smsa.

    A zimny nawiew w piekarniku podobno jest po to by szybko wystudzić tenże. A może też żeby studzić potrawę ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. provincial, świat idzie na przód, a ja nie lubię zostawać w tyle, więc będę się uczyć aż się nauczę
      Nawiew z tego co wiem, jest dla potraw, ale po co? Muszę doczytać gdzieś, najpewniej skończy się googlem haha

      Usuń
  5. Jeszcze nie rozszyfrowałam mojego i dam sobie spokój. niechaj jedynie telefonem wkurzającym zostanie do następnej wymiany. Ale Tobie życzę powodzenia i cierpliwości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. DD, tak jak wyżej napisałam, nie dam sie złamać, muszę się nauczyć, bo nie chcę mieć poczucia, że zostaję w tyle

      Usuń
    2. Trzymam kciuki! Mnie szkoda czasu, a uczucie, iż zostałam w tyle dawno mnie ogarnęło. Może jeszcze kiedyś jakiego zrywu dostanę.... Serdeczności.

      Usuń
  6. Mi minęły bardzo spokojnie. A Galaxy dla mnie zbyt zbajerowany. Dla mnie zdecydowanie za smart. Na moją inteligencję iphone (któremu jestem wierna od lat, a mały romans z Galaxy tylko miłość umocnił).
    Też miałam ubezpieczony, owszem, ale jak przyszło co do czego (czyli upuściłam i rozwaliłam ekran), to i tak musiałam zapłacić 50 funtów opłaty manipulacyjnej :(
    Niech Ci twój telefonik służy dobrze i bezawaryjnie.
    Miłego rozszyfrowywania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. fidrygauko, a niech będzie 50, ale nie 500
      A Galaxy mnie uwiódł, bo można na nim pisać, stylusem sobie śmigam i wysyłam smsy i inne wiadomości

      Usuń
  7. nie dla mnie smartphony i phony dotykowe bo nie umiem i nienawidzę z nich korzystać! podziwiam Twoje samozaparcie w ślizganiu... :) u nas Święta zdecydowanie za szybko minęły. Wczoraj był dzień piżamowca i durnych filmów choć wieczorna "Burleska" nawet mi przypadła do gustu :) niestety z racjo niedostatków rodzinnych byliśmy głównie we czwórkę, niby fajnie ale czasem czegoś mi brak... :) buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiewióro, przykro mi, że miałaś uczucie braku, takie życie, czyż nie? Niewiele znam rodzin, w których nie tęskni się za kimś w ten czas, albo nie ma się poczucia okropnej sytuacji uwięzienia z ludźmi, którzy się kłócą. Ciesz się więc z tego, ze było fajnie. A Burleska niestaty mi nie przypadła do gustu

      Usuń
  8. Wiedziałam, ze będziesz mieć zabawę ;)). Te ikonki różne trza czasem nacisnąć, zeby zobaczyć, co można z nimi zrobic. W instrucji pisanej za wiele nie ma, trza próbowac. ja co i rusz sie czegoś dowiaduję całkiem przypadkiem he he. Powodzenia i pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cesia, ja jestem książkowiec, więc wolałabym mieć grubą instrukcję, którą sobie mogę przestudiować. A tak muszę znaleźć tutoriale na YT

      Usuń
  9. Kasiu święta na luzie, bo tylko my we trzech ostali (my i mama). Dziecka pojechali sobie w sina dal. Miało to swoje plusy, bo drzemka po wigilijnej wieczerzy była, a potem pasterka. W pierwszy dzień późne śniadanko, cmentarze i siedzenie przy kominku. W drugi intensywny spacer nad morzem, mimo pogody byle jakie, a dziś w pracy i znowu weekend i jest bosko. Sylwek się zbliża ( wyjezdny, pierwszy od wielu lat) a potem prezent, zaległy urodzinowy mężulka, też wyjezdny.
    Fajnie, że chleb Wam wyszedł dziewczyny :-))
    buziaki
    Mariola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mariolu, podziwiam Twoją pogodę ducha, pierwsze święta, w które nie będzie dzieci chyba całe przepłaczę

      Usuń
  10. Wiedziałam, że Ci spodoba nowa zabawka! Nauczysz się wszystkiego, jeszcze dzieci będziesz zadziwiać :)
    Natomiast mogę Ci zdradzić do czego jest nawiew w piekarniku ;) Do rozmrażania potraw, kilogram mięsa potrzebuje ok. godziny, by się w strumieniu powietrza z wiatraczka rozmrozić.
    Ja dostałam 4 książki kulinarne, choć myślałam, że będa inne tytuły, więc jest niespodzianka oraz fantastyczny drewniany stojaczek na książkę (fajniejszy niż ksiądz ma na ołtarzu, bo ma skrzydełka, które nie pozwalają się obracać kartkom ;) )
    W Wigilię zaś czytałam modlitwę wiernych po polsku na irlandzkiej mszy ;) Ksiądz wymyślił sobie akcent międzynarodowy, bo Dzięciątko na świat przyszło dla całego świata, nie tylko dla Irlandczyków ;)
    Pozdrawiam, Dag.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. DAG - to Cię teraz wszyscy w mieście będą pamiętać po wsze czasy :-)
      4 książki kulinarne, to Ty chyba lubisz gotować. Ja bym się załamała lekko, gdyby moje były tylko kulinarne, chociaż takowe też lubię

      Usuń
    2. Dag, dodam, ze ja wiem, że lubisz gotować, ale miałam na myśli, że lubisz lubisz po stokroć lubisz :-)

      Usuń
    3. Na szczęście dzisiaj książki kucharskie zawierają poza przepisami mnóstwo historyjek o tradycji regionu/ rodzinnego domu autora czy historii sztuki kulinarnej, itp. Mam kilka, z których nic nigdy nie ugotowałam, ale uwielbiam je czytać. Poza tym kulinarne Mąż akceptuje w formie tradycyjnej, powieści już tylko na czytnik lub z biblioteki :(
      A co do mieszkańców mojej wsi, to mam nadzieję, że zapadłam im w pamięć, bo nie szykuję się na następne występy ;)
      Wesołego Sylwestra i wszystkiego dobrego w Nowym Roku!

      Usuń
  11. Też go mam i bardzo lubię. To przyjazny dla użytkownika telefon z wieloma funkcjami, których jeszcze nie rozgryzłam, bo nie ma kiedy.
    U nas swięta też udane, aż szkoda, że już się skończyły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Socjo, przestałam się go bać, uczę się coraz więcej, a jak będę miała chwilę usiądę z YT tutorialami i na pewno będę wiedzieć wszystko, haha Taki mam plan

      Usuń

Musiałam wyłączyć komentowanie anonimowe, bo mnie zawalił spam. Przepraszam.