Nie będę tłumaczyła, dlaczego zamknęłam bloga. Wielu wie, a innym na pewno kiedyś powiem. W tym czasie nie pisałam. Zastanawiam się, czy go zamykać ponownie, a może stworzę miejsce, w którym będę się swobodniej wypowiadać i będzie ono zamknięte? Zobaczymy. Na razie się odkluczyłam i powiem Wam, że bardzo za Wami wszystkimi tęskniłam i było mi bez tego pisania źle. Bez Waszych odwiedzin też. Chociaż nie ma tego złego, bo dostałam wiele maili od czytających, którzy się nigdy wcześniej nie ujawnili. Kochani jesteście, że się do mnie dobijaliście. Zostawcie czasem ślad Waszych wizyt, jakiś krótki komentarz na przykład.
W tym czasie wiele się działo, po kolei jakoś to będę opisywać. Powiem tylko w wielkim skrócie, że Michalina moja miała operację, opiszę to w kolejnym wpisie. Już wszystko ok, ale się strachu najedliśmy. Była w ten weekend, oczywiście się nagotowaliśmy, najedliśmy pyszności,
znajomi jej przyszli na spóźnione urodziny, nie obejrzałam się, jak odleciała z powrotem do Dublina.
Na lotnisku spotkałam kobietę, którą znam od czasu przyjazdu tutaj, czyli 9 lat i przeżyłam szok tak się zmieniła. Umiera i to widać. Coraz gorzej z nią. Ma mini wylewy i zapomina wszystko co kilka minut, wie, ze mnie zna, ale nie pamięta mojego imienia i nie wie, o czym jej mówiłam przed chwilą. Niech ją Bóg ma w opiece. Tak patrzyłam na nią i myślałam - że strawestuję klasyka komedii - zdrowie to nie wszystko, ale wszystko bez zdrowia to chuj. Niektórym uszy zwiędły? Trudno. Lepiej uszy niż cycki, haha.
Pozdrawiam Was i apeluję, wszyscy, którzy chcieliby mnie czytać, na wypadek gdybym zamknęła bloga lub stworzyła nowego, wyślijcie maila na adres kasia.eire@gmail.com, niech Was poznam, będę wręczać klucze. Ci, którzy już to zrobili są u mnie zapisani i już nie muszą się więcej fatygować w tej sprawie.
Rozumiem, Kasiu, doskonale. Dobrze, że nie znikasz i zostawiasz nas z nadzieją. Sieć blogowa bez Ciebie nie byłaby już taka sama. Dajesz mi inny punkt widzenia na świat. Pozdrawiam gorąco.:)
OdpowiedzUsuńDobrze, ze wrocilas.
OdpowiedzUsuńW końcu:)))) Czekałam. Każdego dnia. Ale powód rozumiem bez dwóch zdań. Niech zawsze więdną uszy, broń boze cycki;) hihihihihih usmiałam się z tego zdania mocno.
OdpowiedzUsuńWłaśnie, coś dawno nie wyświetlały się Twoje wpisy (mam listę wg aktualizacji nie alfabetu), ale myślałam, że pewnie nie masz czasu z powodu zawirowań "okołopracowych", zresztą ja ostatnio wpadałam do sieci jak po ogień, więc zamkniecie bloga uszło mojej uwadze.
OdpowiedzUsuńDobrze, że jesteś. Nie znikaj.
Pozdrawiam serdecznie!
Książkowcu - dzięki za te miłe słowa
OdpowiedzUsuńMagdo - uśmiecham się do Ciebie
OdpowiedzUsuńMoniko - siła grawitacji nie zna litości, oby nas ominęła. Ciebie chociaż, bo dla mnie to już chyba za późno
OdpowiedzUsuńAnesto - i z tym się trzeba pogodzić, że niektórzy nie zauważyli, haha. Ja też jak po ogień i tez bym pewnie nie zauważyła gdzieś tam u kogoś. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńno wreszcie wpis!!
OdpowiedzUsuńja to mam pecha, jak już trafię na fajny blog, przeczytam, i obecuję sobie, że będę już na stałe to autor zamyka, albo usuwa.
No Kasiu przełam moje fatum:)))
jakby co proszę o zaproszenie:))
żono, wyślę zaproszenie, ale mi będziesz musiała swojego maila dać, a najlepiej wysłać na adres podany we wpisie, bo potrzebny do tego, zeby dać klucz. Ale to wtedy, gdy się zdecyduję co dalej, Na razie otwarty
OdpowiedzUsuńjuż piszę na maila:)*
OdpowiedzUsuńNooo jesteś!:))) się cieszę ogromnie!
OdpowiedzUsuńkasia.eire: nikogo nie ominie, mnie też nie, życie... grawitacja wpisana w los hihihii
OdpowiedzUsuńFajnie, że wróciłaś, i coby się nie działo, musi być lepiej!!
OdpowiedzUsuńpapryczko - cieszę się, że zauważyłaś :-)
OdpowiedzUsuńMoniko - niestety chyba masz rację, nikogo nie ominie :-(
OdpowiedzUsuńKachna - po deszczu zawsze przychodzi słońce i tego się będę trzymać
OdpowiedzUsuńKasiu - jak ja czekałam na jakiś ślad od Ciebie na blogu. Wreszcie! Zgłaszam się oczywiście na listę i wyślę maila, tymczasem przesyłam najserdeczniejsze życzenia i pamiętam o Was! :))
OdpowiedzUsuńAuroro - dziwczyno kochana, pozdrawiam back!
OdpowiedzUsuńJa też przesyłam pozdrowienia, mail też już poszedł. :)
OdpowiedzUsuń