niedziela, 8 stycznia 2012

Rozbiór odłożony na wtorek, a herbata z czajniczka może poczekać tylko do jutra

Cały dzień, no może połowę, miałam dylemat - rozbierać choinkę czy nie? Wprawdzie wszystko na to wskazuje, że powinnam, bo anioły na czubku, do tej pory stojące na baczność, teraz leżą na plecach, ale jakoś mi szkoda. Kolędy u nas nie ma, więc mi nie zależy, czy ona postoi dłużej czy krócej. Wszyscy naokoło już rozebrali, ale ja jestem Polka, pewnie się już przyzwyczaili, że robię wszystko na opak.

Stanęło na tym, że jeszcze ten weekend pobędziemy z choinką, a we wtorek, kiedy małżon ma wolne, pomoże mi ją rozebrać. Samo ściąganie ozdób nie jest takie skomplikowane, bez przesady, do tego pomocy bym nie potrzebowała, ale wywleczenie kartonów z poddasza oraz wyniesienie drzewa na zewnątrz, to już by się facet przydał.
Dziwna rzecz, jakiej bym choinki w Polsce nie kupiła, zawsze po rozebraniu miała do wyniesienia suche badyle, a igły oddzielnie. Tutaj choinki pozostają w jednym kawałku wraz z igłami aż uschną. Praktycznie nic nie mam na podłodze. Hmmm.

Oglądając dzisiaj powtórkę Zakazanego Imperium, napatrzyłam się na filiżanki (przy okazji, pomiędzy rozłupywaniem łbów, chędożeniem kurtyzan i politycznymi gadkami) i przypomniało mi się, ze kiedyś parzyło się w czajniczkach esencję herbacianą, żeby potem nalać na dno szklanki (osadzonej w koszyczku) lub filiżanki odrobinę tego naparu i uzupełnić wodą. Nie twierdzę, że jest to niepowtarzalny sposób robienia herbaty, ale fakt faktem, ze moja ciocia robiła fantastyczne mieszanki i herbata tak robiona byla u niej pyszna. Jutro z samego rana zrobię taki napar, bo mam swoją mieszankę herbaty liściastej i nie zawaham się jej użyć.

Gdybym miała taki koszyczek, to już bym w ogóle w czasie się przeniosła. Wprawdzie nigdy nie miałam takiego zabytkowego rosyjskiego, do tego pozłacanego (to zdjęcie z antykwariat.pl), ale całkiem podobny, tylko bardziej plebejską wersję. Zaginął przy przeprowadzkach, a może jest u mamy?

A poza tym czytam Ziarno prawdy i jest mi dobrze.

22 komentarze:

  1. Moja rozebrana stoi czeka aż mąż wróci i wyniesie:) W Polsce moja mama co roku ma prawdziwą i się nie sypie:) Może coś nie tak robiłaś z podlewaniem czy jak? Szklanka piękna, choć ja kawę wolę w kubku, herbatę też.
    Ty masz mnóstwo herbaty w domu..a tą liściastą to skąd masz? Miłęgo czytania. Idę liczyc baranki...:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Liściastą kupuję wszędzie, gdzie się da, w Polsce i poza. W sklepach herbacianych na wagę i w paczkach (na przykład Dilmah Orange Pecoe jest dobra). Potem mieszam sama i mam. Michalina ostatnio z Chin mi przywiozła.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie uwierzysz! Wczoraj rozmawialismy w domu o tym jak to drzewiej (ale słowo, co?) herbate sie parzyło i wspominalismy takie małe czajniczki, sitka do odcedzania fusow i własnie takie szklanki. Moja mama robila fajne mieszanki i moi znajomi zawsze uwielbiali pic u nas herbate. A ja dostalam od meza piekne pudelko z malymi flakonikami wypelnionymi roznymi gatunkami herbat i tylko czajniczka mi brak : (

    OdpowiedzUsuń
  4. Socjo - czajniczków wszędzie pełno, jak się na jakiegoś zasadzisz, na pewno kupisz :-)
    Ja mam z Polski przywiezione, ale widziałam pięknę w TK Max, takie żeliwne, japońskie, w różnych rozmiarach.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja miałam ten sam dylemat. Postanowiłam, że rozbiorę choinke wczoraj i... nadal stoi.. Żal mi trochę, bo lubie patrzeć wieczorem na migoczące światełka...
    Przepiękna filiżanka... chciałabym mieć taki zestaw.. Ale... czego to ja bym nie chciała...

    OdpowiedzUsuń
  6. Moja choinka też stoi i się nie sypie, bo sztuczna;), zabrakło nam czasu i gdy pojechalismy kupować żywych już nie było. Ale rozebrać trzeba, bo w środę lecimy na dłużej do Polski. A takie szklaneczki z koszyczkami też pamiętam, choć teraz zdecydowanie wolę wielki kubek.

    OdpowiedzUsuń
  7. Rzadko piję herbatę. Jeśli już, to parzoną, dobrą. choć z takiej szklaneczki to pewnie nawet "Saga" by smakowała. Jak sobie pomyślę, że Ty teraz po Sandomierzu spacerujesz, to ciepło mi się na sercu robi. Może do "Ciżemki" na kawkę z szarlotką?:)))
    Miło pomarzyć...

    OdpowiedzUsuń
  8. właśnie wczoraj patrzyłam na choinkę i pomyslałam tak jak Ty, że wg sąsiadów to pewnie odmieniec jestem bo stawiam choinkę w dniu, którym niektórzy już ją wyrzucają, a potem trzymam.
    No, ale w tym roku choinka czeka na wnusię, która wszak na święta w Polsce była. Choinka czeka a pod nią prezent.
    Herbata z imbryczka ? Tak jak najbardziej. Pod warunkiem, że albo parzę sama albo u jakiegoś "harbaciarza". Mam traumę z dawnych lat - ludzie parzyli w czajniczku, nalewali do szklanki (w koszyczku, naturalnie) uzupełniali wrzątkiem. Trunek miał kolor sików a smaku żadnego...Brrr
    Herbatę lubię mocną, ciemną i albo słodką, mocno słodką, albo gorzką. I niestety na co dzień pijam taką na sznurku. W kubku.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja od jakiegoś czasu piję zieloną z jaśminem, ale w torebkach, bo w pracy jednak łatwiej z taką... Delektuję się też imbirowo-cytrynową. Pycha. Moja koleżanka Hinduska zawsze mi opowiada (pośmiechując się troszkę z Anglików), jak u niej w domu się pije herbatę - to ponoć "prawidłowy" sposób jej przyrządzania, prosto z Indii. Jej mama gotuje w garnku liście herbaty z wodą i mlekiem od razu, do tego całkiem spora ilość cukru. Smak jest ponoć niepowtarzalny. Nie próbowałam, bo herbaty z cukrem nie przełknę... Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  10. Haha, plebejski koszyczek. My mieliśmy takie, plebejskie metalowe koszyczki do herbaty, ale to jak byłam mała. Teraz cośtam z plastiku. Generalnie teraz nawet w szklankach się u mnie nie pije, wszystko filiżanki, kubki...
    Z choinką to rozumiem Twój ból. Na szczęście mam jedną, małą w pokoju. Wystarczy, że włożę do reklamówki, potem do piwnicy. Nawet jej nie rozbieram :P A w zeszłym roku zapomniałam o niej do takiego stopnia, że stała prawie do marca :P
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Pani M - to całkiem tak jak ja, ciągle coś mnie zachwyca, albo coś mi się przypomina i natychmiast chcę, haha

    OdpowiedzUsuń
  12. Kachna, ja jestem taka herbaciara, że lubię zmiany, mam ulubione kubki, ulubione filiżanki, małe duże, cienkie grube, taka szklanka byłaby przyjemną odmianą

    OdpowiedzUsuń
  13. Książkowcu - biorąc pod uwagę, że właśnie zaczynam dietowanie, wspomnienie Ciżemki (nigdy tam nie byłam), kawy i szarlotki (wyborażam sobie), jest kopaniem leżącego. No, ale skąd miałas wiedzieć.
    tak mi się podoba klimat tej książki, że sobie dozuję :-)

    OdpowiedzUsuń
  14. Provincial - wiem, o czym mówisz. Są takie domy, gdzie parzenie słomkowej herbaty jest doprowadzone do perfekcji i jest zaletą gospodyni. Ja zawsze wtedy mówię, jeśli to osoba zaprzyjaźniona, że po proszę o zwiększenie ilosci surowca podstawowego, po czym przeważnie wysyłają mnie do kuchni, żeby sobie sama zrobiła herbatę, albo sączę przez zaciśnięte zęby i w myślach układam mapę domów, gdzie absolutnie nie warto prosić o herbatę, haha

    OdpowiedzUsuń
  15. Pieczyk - odkąd przeczytałam powieść Liana pragnień (a może to była Siostra mojego serca? bo to dwie części są)napisaną przez Chitra Banerjee Divakaruni (polecam, to jest świetna pisarka i to są powieści obyczajowe, a nie jakieś natchnione), mam spisany z tej książki przepis na herbatę na sposób indyjski, własnie mleko z wodą do tego liście i gotowaną w garnku, z kardamonem, cynamonem i innymi przyprawami. To jest zupełnie inna herbata i czasem fajnie wypić, ale dla odmiany, a nie tylko i wyłącznie taką. Podejrzewam, że herbata z mlekiem pita w UK to jest odmiana tej robionej w Indii tylko łatwiejsza do przygotowania. W końcu Indie to klejnot w koronie brytyjskiej.

    OdpowiedzUsuń
  16. Potworku - szklanki przeszły nieodwołalnie do lamusa, ale jak patrzę na ten koszyczek to sobie myślę - niestety...

    OdpowiedzUsuń
  17. Dzięki Kasiu, teraz czytam Życie Pi, ale Siostra Mojego Serca będzie następna!

    OdpowiedzUsuń
  18. Pieczyku - tylko zobaczy, która pierwsza, bo to ważne. Siostra mojego serca to pierwsza, a Liana to druga.
    http://www.bollywood.pun.pl/viewtopic.php?id=10172

    OdpowiedzUsuń
  19. Odwiedzalam w Polsce herbaciane sklepy. Wspaniale zapachy.Zima, gdy mroz siarczysty nie ma lepszego lekarstwa niz dobra herbata. Oj...zeby taka zima i takie herbaty byly tutaj...

    OdpowiedzUsuń
  20. antyczko - oj żeby były. U mnie tylko w markecie, głównie Lyons i dwie inne do tego. Nuuuuda panie

    OdpowiedzUsuń
  21. Mnie właśnie dziś olśniło, że mój pokój jest wciąż świątecznie udekorowany i że może wypadałoby to wreszcie schować... ;)
    Pozdrawiam
    Sol

    OdpowiedzUsuń
  22. Sol - w Polsce jeszcze chodzą z kolędą, to można do Matki Boskie Gromnicznej ozdoby miec, u na raczej już był czas

    OdpowiedzUsuń

Musiałam wyłączyć komentowanie anonimowe, bo mnie zawalił spam. Przepraszam.