środa, 21 listopada 2012

Przybliż się płatniku, daj się walnąć między oczy



Cały świat bankowy prześciga się w wymyślaniu nowych form płacenia bezgotówkowego. Młodzi ludzie nie wiedzą już jak wyglądają czeki, a już na pewno ich nigdy nie wypisywali. Może pracodawca im je wręczył raz czy dwa, ale zaraz konieczne było założenie konta i korzystanie z kart. Karty też się zmieniają; kiedyś trzeba było je kłaść na maszynce, przykrywać cienkim, bibułkowym papierkiem, jeździć ‘na szynach’ takim dynksem, podpis, sprawdzenie zgodności z oryginałem i było po zapłacie. Nic dziwnego, że ludzie woleli czeki wypisywać. Potem już było super nowocześnie, bo miały pasek magnetyczny i trzeba je było szuuuuu, przesunąć przez szparę, podpis, sprawdzenie z oryginałem, zapłacone. Już wydawało się, że dalej to nie zajdzie, bo cóż można jeszcze w tej materii zmienić, szybko, łatwo przyjemnie, ale nie, bankowcy zadbali, żeby było jeszcze łatwiej, szybciej i bezboleśnie, bo wiadomo, nie ma to jak ruch w interesie, w ich przypadku, gotówka musi fruwać i zmieniać właścicieli. Wymyślono karty z chipami, czyli wkładasz, kod-pin, już żadnego podpisywania, po robocie, zapłacone. Jest to na tyle łatwa i szybka operacja, że młodzież zaczęła płacić nawet za małe zakupy kartą, przestali nosić gotówkę. Przemysł ‘karciany’ znalazł sposób i na to, karty zbliżeniowe, nawet już żadnych pinów, ani kart wsadzania w jakiekolwiek dziury nie trzeba, tylko machnąć przed jakimś tam cyngwajsem i zakupy o wartości do 15 euro (u nas kartą zbliżeniowo można tylko do tej kwoty) zrobione. Pomyślałam, że to już chyba koniec rozwoju, bo ileż można jeszcze w tej kwestii wymyślić, chyba, że przelewy uruchamiane siłą woli, intuicyjne. Tylko, że zapomniałam o rozwoju innej gałęzi przemysłu, o smartfonach. U nas tego jeszcze nie widziałam, ale w Polsce któraś z sieci już proponuje opłaty za pomocą zbliżenia do czytnika telefonu i dokonania transakcji bezgotówkowej w ten sposób. Czyli jak widać, wszystko zmierza do tego, żeby ludzie łatwiej wydawali, jak nie widać papierków i monet, lekką ręką robi się zakupy, przynajmniej tak ma większość ludzi. Dopóki mają wolny wybór, nie ma nic złego w rozwoju różnego rodzaju metod, bo jeśli ktoś woli, nosi po prostu gotówkę.  No właśnie, jeśli woli, a nie musi. Ja na przykład odzwyczaiłam się od tego i odkąd są karty płatnicze debitowe, nie tylko kredytowe, tym chętniej z nich korzystam. Ale chyba będę musiała się odzwyczaić od tego udogodnienia i przejść do czasów króla Ćwieczka, znowu zapełnić portfel gotówką i zacząć ją chować w skarpecie. Dlaczego? Widzę Wasze zdziwienie i już spieszę wyjaśnić.
Dowiedziałam się mianowicie w swoim banku, że wprowadzają opłaty za konto. To znaczy one niby były zawsze, ale odkąd jest bankowość internetowa można było je jakoś ominąć, a to ilością przelewów dokonanych online, a to innymi operacjami, byle były bezobsługowe i nie sterczeć w okienku, dali możliwość zejścia z haka płacenia za konto i to mi pasowało, bo ostatnimi czasy to ja za dużo kasy nie mam, a już na pewno nie tyle, żeby się nie przejmować dodatkowymi opłatami, wcale nie małymi, za konto w banku. Niedawno znajoma, która ma konto w AIB zaczepiła mnie, czy nie dostałam przypadkiem rachunku za usługi bankowe u siebie, bo ona nagle tak i jest zaskoczona, ale po wyjaśnieniach w banku dowiedziała się, że teraz już tak będzie i koniec. Pognałam, więc do swojego banku i oni mi powiedzieli to samo, niby inny bank, ale sprawa tyczy się wszystkich, a przynajmniej większości, że zaostrzają limity, które zwalniają z opłat i teraz jedynym sposobem na ucieczkę od nich jest kilka tysięcy na koncie przez cały czas. Opłaty głównie dotyczą transakcji bezgotówkowych za pomocą kart, nieważne, czy kredytowa czy debitowa, czy w bankomacie wypłatowym czy wpłatowym, czy w Internecie, za każdy machnięcie kartą, czy też jej wetknięcie w terminal, czy wpisanie numeru online, będziemy płacić i to niemało. Toteż pytam pani w bankowym okienku, jaki jest sposób na złagodzenie bólu, czyli zminimalizowanie kosztów? Ona mi na to – wypłacenie gotówki z bankomatu, jednorazowo dużo i operowanie nią. Trafił mnie szlag po prostu. Od tylu lat jesteśmy przyuczani do rezygnowania z używania gotówki, starszym ludziom tłumaczy się, jakie to wygodne i bezpieczne, a teraz migusiem wszystko wraca do starych metod? I to wtedy, kiedy naprawdę ludzie nie wyobrażają sobie życia bez swobodnego używania kart płatniczych wszelkiego rodzaju? To jest dopiero numer, cierpliwie kogoś do wygody przyzwyczaić, zaproponować im co raz to nowe rozwiązania, a potem powiedzieć – ale za to trzeba zapłacić, będzie ci dużo taniej obyć się bez tego, zapomnij. Tylko, że pewnych zjawisk już się odwrócić nie da, zakupy w sieci są faktem, więc koniec końców sytuacja jest taka, że mamy na głowie kolejne opłaty. A przecież ci, którzy obsługują działania bezgotówkowe już biorą pieniądze od sklepów za umożliwianie tychże. Banki widać znalazły sposób na zmniejszenie deficytów i to kosztem ludzi. Najpierw głupot narobią, a potem ten, co na końcu łańcucha pokarmowego, płaci. Do tego household charges, zaraz za wodę opłaty, za septic tanki, a może wrócą do starych sposobów obliczania podatków za domy – czyli za ilość okien i będziemy zamurowywać? Nie dość, że wieje, to wiecznie w pysk.

32 komentarze:

  1. Przecież to na tym polega.Najpierw zachęta,złote góry byleś się tylko dał złapać,a jak się przyzwyczaisz to Cię złupią dokładnie, a banki to najwięksi z...... A ja myślałam, że to tylko u nas tak grabią. Podobnie jest z sieciami handlowymi. Coś taniej, a nie wiesz nawet, w którym miejscu Cię łupią ile się da.
    Ostatnio u nas boom na książki z Biedronki, gdyż tanio, bardzo tanio. Konkurencja będzie piszczeć, a Biedronka odbije sobie na innym towarze z nawiązką nie bądźmy naiwni, więc ja jednak do Biedronki po książki nie polecę.
    Miłego dnia Kasiu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. natanno - a ja uważam, ze trzeba korzystać, jeśli coś taniej możesz kupić.

      Usuń
  2. Niestety, za wszystko się płaci, gdzie by się nie obejrzyć, naciągają człowieka. Tak samo jak z ''przecenami'' w rezultacie kupujemy więcej więc wychodzi na to samo..wszędzie nas kroją na każdym kroku:(

    OdpowiedzUsuń
  3. U nas mozna juz placic z telefonu chociaz spodziewali sie ogromnego sukcesu to takiego poki co nie widac.
    A nie wiem co bylo pierwsze, czy brak zaufania do bankow czy ich coraz gorsze procenty na wszelkie lokaty, ale wychodzi na to, ze nie oplaca sie trzymac pieniedzy w banku i tyle!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o procentach to już dawno można zapomnieć. chyba ze w butelce, haha

      Usuń
  4. nawet nie chce mi się gadać i pleść na ten temat... ech

    OdpowiedzUsuń
  5. Przybliż się płatniku-daj się zachipować.
    Pewnie za kilka lat taki właśnie będzie tytuł Twojego posta.
    Karty płatnicze to tylko preludium,przygotowują nas do chipów podskórnych.W nich będzie cała baza danych o człowieku,jego choroby,leczenie,stan konta,adres zamieszkania dosłownie wszystko.
    Płacic będziemy oczywiście chipem.W Stanach już robią próby z tym urządzeniem wszczepianym ludziom!
    Pozdrawiam Jola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak tak piszesz o czipach, to mi włosy dęba stają, okropne

      Usuń
  6. No tak, ale w naszych czasach bez banku ani rusz. Pracodawca ci gotowki nie da , oplaty domowe czy zakupy tez czesto mozna oplacic przelewem automatycznym czy karta. No a kupno biletow (samolity, pociagi, teatr itd)?
    Swiat wirtualnych pieniedzy osacza nas ze wszystkich stron i nasze korzysci sa na pewno ostatnim punktem na ich liscie priorytetow.
    Pozostaje nam tylko czytac wszelkie kontrakty , wszystko co tak drobniutko jest gdzies tam dodane na samym koncu. Ja sama tego nienawidze, ale im dalej w las tym bardziej sie przekonuje ze to jedyny sposob aby zmniejszyc szkody i jesli trzeba to zmienic konto.

    Ostatnio wszedl na ekrany swietny film Costa-Gavrasa "Kapita" o zwariowanym swiecie finansow i bankow.
    Pisalam o tym filmie niedawno . Warto go obejrzec!
    http://notatkiniki.blogspot.be/2012/11/le-capital-przedpremierowa-projekcja.html

    Pozdrawiam
    Nika

    OdpowiedzUsuń
  7. Tytul to oczywiscie "Kapital" :) Troche wkradlo mi sie tu literowek, za co przepraszam ale temat mnie bardzo "emocjonuje" :) no i za bardzo sie spiesze

    OdpowiedzUsuń
  8. W moim banku nadal jeszcze nie ma opłaty za prowadzenie konta, za kartę jest tylko, jeśli zadłużona, za przelewy minimalne opłaty.
    Ale za płatności kartą nie ma!
    Może to znak, żeby zmienić bank?
    Jakoś nie mogę sobie wyobrazić płatności telefonem, to już trochę mnie przerasta :)
    Za to kartami płacę najchętniej, gdyby jednak trzeba było wrócić ponownie do gotówki przestawię się i już!
    pozdrowienia!
    iw

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. iw, to podobno całkiem nowa sprawa, nie tylko u nas, ale i w innych krajach. Moda jakaś czy co?

      Usuń
  9. wyjątkowo nie usunę, bo wyjdzie na to, ze się boję krytyki.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ze wszystkich sku.....w na świeci bankierzy są najgorsi. Nic się nie liczy bardziej od ich zysków - pamiętamy te skandale z milionowymi wypłatami premii dla prezesów banków w czasach kryzysu - nie będę więcej pisać, bo to cholernie wkurzające!
    p.s. ja się nie dam zaczipować! protestuję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Socjo, ja też nie, to jak z jakiegoś horroru. Mam nadzieję, że nie dożyję

      Usuń
  11. U nas coś usłyszałam, że rząd ma zdecydować o opłatach za wypłatę gotówki w bankomatach i innych operacjii.
    Tu znalazłam to http://samcik.blox.pl/2012/11/Koszty-korzystania-z-kart-ostro-w-gore-Nowa.html
    czyli i pewnikiem przyjdzie do nas.
    Mariola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mariolu - ja też czytałam w sieci, że mają być w Polsce, nie wiem, czy to jakieś unijne działanie

      Usuń
  12. U nas tez już o tym gdakali w tele. Mam dwa konta internetowe w dwóch bankach i byłam bardzo szcześliwa, że nic za to nie płace. Myśle, ze kiedy ludzkosc przestawi się na wypłacanie dużych sum z bankomatów, opłaty za uzywanie kart zmaleją, tylko trza ludzkosci wytrwałosci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no nie wiem, u nas dużo ludzi korzysta z bankomatów i wpłaca też (czy to czeki, czy gotówkę), opłat nie było, szczególnie jak się używało konta internetowego, a teraz wprowadzają. Mam wrażenie, że bankowość się cofa, bo za dużo oddali bezpłatnie

      Usuń
    2. Chyba masz racje, ale to chyba dobrze nie wróży? :(

      Usuń
    3. nie wróży, bo najpierw dali ciała i dołożyli swoje trzy grosze, a raczej dwieście groszy, do recesji, a teraz się ratują naszym kosztem

      Usuń
  13. Lichwa, Panie, nie pamietam, ktory to krag piekiel przeznaczyl dla nich Dante? Ja bez mart nie zyje, wstyd ale nawet 5 zlotych zwykle przy sobie nie mam...

    OdpowiedzUsuń
  14. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja sobie pozwolę z innej mańki, ale też mam nadzieję w temacie, bo była u nas w domu bardzo zażarta dyskusja na temat wymyślania lepszych i nowocześniejszych form płatności ( zbliżeniowe, telefon, etcet.), jeżeli jeszcze tyle miejsc nie przyjmuje zwykłych kart.
    Przykład: maj, Kołobrzeg (centrum, duży sklep z galanterią skórzaną, ceny raczej wysokie),kupujemy portfel, jako prezent dla męża. Podaję pani kartę, a pani mówi, że tylko gotówka, kart nie bierze... Czyli za prezent małżonek zapłacił sobie sam. Następnie kupujemy podłogę do łazienki w ogromnym salonie z płytkami, całość trochę ponad 2 tyś- ta sama historia, gotówka albo przelew. Idę więc do bankomatu i dowiaduję się, że bankomat może mi wypłacić tylko do 2 tyś, a ja potrzebuję jeszcze trzysta . Więc jedziemy do miasta i wracamy z gotówką w zębach. To samo było w kilku innych miejscach, hotelach, pensjonatach, zajazdach, małych sklepach spożywczych- gotówka albo przelew.
    To jest duże miasto, zapakowane niemieckimi turystami, więc nie rozumiem tutaj czegoś.
    Może zamiast wymyślać w teorii coraz bardziej wyrafinowane i gadzeciarskie chwyty reklamowe mądrzej by było obniżyć koszty operacji bezgotówkowej wogóle?
    Bo to trochę tak jak instalować klimatyzację w nieistniejącym samochodzie.
    P.S.
    W Warszawie nie było lepiej, gdyby ktoś sobie pomyślał, że przecież ten Kołobrzeg to dziura jakaś:)
    Zadzwoniłam po taksówkę z korpo i pan przyjmujący zlecenie kazał się z góry zdeklarować gotówka czy karta? A skąd ja mam wiedzieć jak nie znam dobrze miasta czy zmieszczę się w posiadanej gotówce? Bo pózniej zmienić nie można...

    OdpowiedzUsuń
  16. też to w Polsce zauwazyłam, że kartą tylko gdzie nie gdzie można płacić. O dziwo na targach książki na wielu stoiskach można było.

    OdpowiedzUsuń
  17. Witam :) Odkąd przyjechałam ponad 7 lat temu, mam konto w AIB. Kiedyś były opłaty za operacje, np. wypłaty z bankomatów, i wtedy wypłacałam po 300e i operowałam gotówką. Potem przestali pobierać opłaty, i coraz więcej operowałam kartą, ale zawsze mam jakąś gotówkę przy sobie. I też 3 miesiące temu dostałam rachunek na 22 e za używanie karty itp. Z tym że przeliczyłam, że bardziej mi się opłaca trzymać 2,5k na koncie, żeby uniknąć opłat (3.3%), niż na savings account, gdzie odsetki są żałosne (2%). Wiem jednak, że nie każdy ma wolne środki żeby tak sobie trzymać... Wkurza mnie jedno - nie ma opcji wyciągnięcia gotówki za darmo! Za operacją w ATM - 20c, za wyjęcie w banku (powinno być za friko!) - 30c, itd. To już jest nieładne, bo innej drogi dostępu do pieniędzy nie. Niestety - baki narobiły strat, rząd pompuje w nie nasze podatki, a oni podnoszą koszty utrzymania konta, za co znowu płacimy MY. I też czekam z niepokojem na nowy budżet - może być niemiło... Pzdr.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jestem w Bank of Ireland, jak się prowadziło konto online, przy 9 transferach nie płaciło się za nic. Teraz trzeba mieć non stop 3 tysiaki na koncie, ja nie mam takich pieniędzy luzem, więc opłaty, można przejść na flat rate, ale ogranicza się to do 90 wypłat na kwartał (włączając w to zakupy online, cash/check lodgment w bankomacie nawet, a każdym razem kiedy się używa karty, wszystko jedno czy debit czy visa). Uważam, że to jest przegięcie. Babka mi powiedziała - wracamy do gotówki.

      Usuń
  18. Kasiu, witaj w świecie PRAWDZIWYCH PIENIĘDZY! Ja już dawno karty zlikwidowałam, kredytowe (które mi nachalnie wciskali), a i debetowe takoż. Jak za króla Ćwieczka chodzę z mieszkiem nabitym pieniędzmi (jak większa suma - to tradycyjnie, w staniku noszę, biust mam spory, to w ten rowek coś tam wchodzi:).
    Uczyniłam tak, ponieważ dobijała mnie nachalność banków, a i przyuważyłam, że kiedy idę z konkretną sumą pieniędzy i listą zakupów - wydaję mniej niż, gdybym płaciła kartą.
    Wiem, że idę pod prąd, moze mają mnie za dziwaczkę, bo u nas (a mieszkam prawie na wsi) wprowadzają właśnie płatność komórką za parkowanie samochodu i bilety komunikacji miejskiej. Ale wolę mieć kontrolę nad swoimi funduszami. Bankow używam tylko zamiast skarpety:)
    Ktoś tu wyżej pisal o chipach i kartach zbliżeniowych. Otóż, niedawno znalazłam informację, że takie chipy wszczepiają w Ameryce dzieciom (zamiast GPS-u)i że jakaś dziewuszka nie chciała, bo uznała to za apokaliptyczny znak Bestii czy jakoś tak. I teraz jest afera, czy jest dopuszczalne zwolnienie dziecka z posiadania czipu z powodów religijnych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja nie lubię nosić w staniku, karta jest wygodna, kredytową mam jedną po to, żeby nią płacić tam, gdzie nie przyjmują debitowych, ale jej nie nadużywam. Wolę jednak obrót bezgotókowy, a kontrolę mam i tak, bo jak się ma mało to siłą rzeczy rozrzucać się nie można

      Usuń

Musiałam wyłączyć komentowanie anonimowe, bo mnie zawalił spam. Przepraszam.