Nie będzie podsumowań, bo ich nie lubię. Nie ma co nurzać się w klęskach, bo nauki staram się wyciągać na bieżąco, a tego jednego dnia i tak koła nie wymyślę. Nie widzę też powodu wracać i cieszyć się z sukcesów, bo fortuna kołem (tym przeze mnie niewymyślonym) się toczy i co z tego, ze były, jak może ich więcej nie uświadczę? Nadzieją jest zawsze, optymizm też, na tym buduję swoją postawę na przyszłość. Tak więc nie znajdziecie u mnie statystyk, przechwałek ani bicia w pierś.
Nie idę też na bal, ani do pubu, ani do znajomych, bo mi się nie chce. Bale były kiedyś, teraz to jakieś żałosne imprezki, przynajmniej te, które widzę, więc w ogóle mnie nie ciągnie. Pubów nie lubię, bo nie da się tam pogadać, a wrzeszczeć do ucha nie mam ochoty. Do tego ten smród uryny. I sterczenie w tłoku. Do znajomych nie, bo daleko, a ja nie chciałam wyjeżdżać, nie miałam też zaproszenia, ale przecież mogłam zaprosić do siebie. Nie zrobiłam tego z jednego powodu - od lat kilku lubię spędzać ten wieczór w ten sam sposób - książka, drink jakiś albo i nie, winogrona w miseczce, może jakieś sery i wino, jeśli mnie najdzie, albo jedzenia wcale, bo nie o to idzie - słuchanie muzyki, podglądanie różnych koncertów, jednoczesne czytanie, może też prasa, do tego w odpowiednim momencie rosyjski lub radziecki film (jakie oni mają świetne o nowym roku i świętach), a po dwunastej przełączam przeważnie na rosyjski kanał pierwszy, gdzie grają świetną muzykę. Nie mam już siły słuchać Rodowicz czy De Mono, jak mi jeszcze raz wyskoczą z A statki na niebie czy Niech żyje bal (chociaż ta akurat piękna i mądra, ale nie chcę jej akurat w noworoczną noc słuchać), to zwymiotuję.
Noworoczna noc w ogóle mnie nie rajcuje. Kiedyś tak. Wychodziliśmy z grupą przyjaciół na bale, szykowałyśmy kiecki, odwiedzałyśmy krawcowe, niektórzy fryzjerów i makijażystów, paznokcie itp, znaliśmy sie jak łyse konie, więc niespodzianek żadnych nie było, można było porozmawiać o wszystkim, było po prostu fantastycznie. Tylko, że byliśmy młodsi i może dlatego mi się chciało? Paradoksalnie kiedy marzyłam o wyjściu, nie miałam z kim dzieci zostawiać, a jak teraz mogę, to już mi się nie chce. Siedzę sobie więc z mężem w domu, czasem syn ma kolegów na górce na imprezce ze spaniem, czasem on wychodzi, córka od lat gdzieś w mieście, a my wespół zespół, bo nie ma to jak dobre towarzystwo :-)
Mam dobre książki, mam dobre filmy, czego mi więcej trzeba?
Gdyby był tutaj jakiś klub, z fajną muzyką, gdzie można wpaść na chwilę, a potem się ulotnić, ale nie dyskoteka, tylko miejsce, gdzie spotykają się znajomi królika i można bez poczucia straty czasu spędzić kilka chwil z ludźmi, których się lubi, poszłabym na pewno. Ale nie ma takiego miejsca, a umawiać się, szykować jedzenie, po świętach już nie mam do tego melodii.
Idę kręcić córce włosy. Jak będą kiedyś wnuki, oni będą wychodzić, a ja będę z małymi skrzatami siedzieć w domu i im bajki czytać. I oglądać kucyki Pony, albo inne bajki.
Życzę Wam wspaniałej nocy, a w 2013 roku niech się Wam darzy.
Cieszę się, że jesteście.
Mam tak samo od kilku lat.Spokój i to co lubie czyli czytanie,muzyka,dobry film,towarzystwo kotów (z braku męża)
OdpowiedzUsuńNie kręcą mnie spędy.Ostatnio dwa lata temu byłam w klubie na Sylwestrze i było O.K ale może to dla tego,że z przyjaciółmi i w Polsce :)))
Naprawdę miło obudzić sie w Nowy Rok bez kaca,wypoczęta,zrelaksowana.
Nie wiem czy mi się nie odmieni za rok ale na razie cieszę się tym co mam.Nic na siłę.
Pozdrawiam.Zdrowia i wszelkiej pomyślności dla Ciebie i rodzinki.
kotanja, dzięki za życzenia.
UsuńOj tak, budzenie się rano w dobrym stanie to jest zdecydowanie bezcenne
Pięknie i mądrze napisane:) Wszystkiego najlepszego dla Ciebie i Twoich bliskich! Zdrowia, uśmiechu, miłosci, sukcesów...
OdpowiedzUsuńGrażyna And..
Grażyno, dziękuję. Wam też wszystkiego naj
UsuńKażdy ma prawo spędzać Sylwestra w taki sposób na jaki ma ochotę i to jest właśnie największe szczęście, taka wolność wyboru.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie z południa Francji
Nika
PS My już po prostej choć wykwintnej kolacji, oglądamy TV francuska, a za godzinę pojedziemy w stronę Collioure na sztuczne ognie nad morzem i szampana pod gołym niebem. Bedzie ubranie na sportowo i adidasy zamiast obcasów. I tak tez jest dobrze bo sama mogłam takiego wyboru dokonać ;))
Szczęśliwego Nowego Roku! Trzynastka przyniesie nam tylko szczęście!
Nika
Nika, pewnie, że wybór jest najważniejszy. Adidasy, szampan, fajnie brzmi
Usuńmnie tez sylwki nie rajcuja. od lat spedzam je w domu z rodzina i tak mi najlepiej :) generalnie swietowanie mijajacego czasu to jakis aburd. sciskam
OdpowiedzUsuńmedieval beast, nie wiem, czy absurd, ludzie się cieszą i wiwatują, bo mają nadzieję. Ja też mam, tyle, że w domu :-)
Usuńfajnie to podsumowałaś Kasiu :) "Mam dobre książki, mam dobre filmy - czego mi jeszcze trzeba?" ;) Dobrego 2013 Roku życzę !!!
OdpowiedzUsuńSempeanko - i Tobie wszystkiego naj!
UsuńMam za sobą wiele lat właśnie takich jak piszesz, szaleństw noworocznych, picia szampana nad morzem z czerwonym nosem wśród przyjaciół itp itd..ale od paru lat to nie chce mi sie kompletnie, jak widzę w telewizji ludzi na dworze latających i krzyczących to podziw, mi sie już kompletnie nie chce. To tylko jedna noc. wolę w zaciszu rodzinnym, film, koncert, książka, kto wie może za parę lat się od widzi.
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego w nowym roku, kasia!!!
OdpowiedzUsuńMonika, i Tobie wszystkiego naj, niech się marzenia spełniają
Usuńposzłam na " balety" i zwiałam przy pierwszej okazji, czyli wtedy kiedy jechał jedyny mój autobus do domu.
OdpowiedzUsuńSpełnienia Marzeń w tym Nowym Roku życzę!
futrzaku, jak znam życie, gdybym jednak wyszła, rwałam z powrotem jak nic. Czyli mamy podobnie tym razem
UsuńJa każdego roku mam tak, że jakiś czas przed Sylwestrem wmawiam sobie, że to nic nie szkodzi, że znowu nie mamy planów i że znowu na ostatnią chwile coś się uda wymyślić, bo przecież nie muszę się bawić, bo jest Sylwester jednak jak już przychodzi ten czas, a ja mam w perspektywie dom, to mi tak strasznie przykro się robi, wszak ja w domu mogę wieczór z książką i z filmem dzień później czas spędzić. I na szczęście jakoś się tak udaję, że trafiają się nam w ostatniej chwili w miarę fajne imprezy. Nadspodziewane fajne. Nic nadzwyczajnego. Po prostu tańce i znajomkowie, te imprezy niczym się nie różnią od tych nie związanych z niczym, tych po prostu.
OdpowiedzUsuńTaki był i ten Sylwester, trochę się martwiłam, że może być niekoniecznie fajnie, bo i miejsce niezbyt i mieszanka znajomych dalszych i tych bliższych dość dziwna, ale udało się, było naprawdę fajnie:)
Pozdrawiam cieplutko i noworocznie:)
papryczko, nie chcę sobie wymawiać wieku, ale w twoim też bym pewnie martwiła się gdzie, a nie czy iść. Teraz już nie jestem taka wyrywna, ale też i warunki spotkań są inne
UsuńTak, i ja zasiadłam na wersalce, niestety nie z książka i drinkiem ale z dziećmi i przed tvizorem. Nie dało się nic oglądać. No może oprócz filmu o Tin Tinie. Reżyserem Spilberg, postaci komputerowe jak w Ekspresie Polarnym. Świetna, trzymająca w napięciu, ale i z humorem treść oparta na starym francuskim komiksie. Podobało się wszystkim. Podjadaliśmy przy tym sącząc herbatki i kawki, no Małżon drinkną raz czy dwa.
OdpowiedzUsuńOdkąd są dzieci nie ma znajomych takich do baletowania, w ogóle z magicznymi 32 latami na liczniku jakoś sie wszystko pozmieniało i człowiek stał sie samotniejszy.
Sylwester u mnie mało optymistyczny ale i tak Wszystkiego co NAJ w tym Nowym Ci Życze :)
Wiewióro - z dziećmi też fajnie, byle o tym pamiętać, że to wiecznie nie trwa i nie desperować, ze się jest w domu z nimi. Potem one fruwają i wszyscy mają wolną wolę na różne wyjścia
UsuńRin Tin Tin to była pierwsze książeczka w języku angielskim, jaką dostałam dziecięciem będąc.
A my sobie zjedliśmy krokieciki, poleżakowaliśmy przy zapalonej choince i wyruszyliśmy na rynek wrocławski. I było miło. Ale też jakoś szczególnie nie obchodzimy Sylwestra. Też nie robię podsumowań i postanowień. Takie rzeczy robię sobie w dzień urodzin.
OdpowiedzUsuńNo, ale życzonka ślę- oby było dobrze w 2013 :)
Mag - więc tę wiochę Wam TVP2 odwaliło na żywo, mam nadzieję, że lepiej to było tak niż na ekranie
UsuńW tym roku miałam podobnie jak Ty Kasiu. Zostaliśmy w domu, zmęczeni organizowaniem Świąt, które odbywały się w tym roku u nas. Chcieliśmy się odciąć od tej zbiorowej sylwestrowej szalonej nocy, bo dla nas ona w tym roku zupełnie nieszalona, a wypoczynkowa. I było ok, tyle, że moja córcia, która jest jeszcze za mała na wychodzenie dokądś, była rozczarowana, że rodzice tacy jacyś klapnięci :( Poleciała nawet łezka przed snem....
OdpowiedzUsuńBarbapapa - ja przeważnie jestem zmęczona świętami i tą całą ekscytacją przyjazdem córki i jej pobytem. Stąd moje uspokojenie w ten wieczór
UsuńI tak już dobrze, że nie śmierdzi fajkami! Też nie widzę sensu chodzenia do miejsc, gdzie nie można pogadać z powodu ryczącej muzyki. Wszystkiego njlepszego Kasiu w Nowym Roku!
OdpowiedzUsuńasiaya - myślałam, że papierosy były najgorsze, ale brak tego smrodu wyciąga na prowadzenie ten urynowy i już nie wiem, co gorsze
Usuńz autopsji Ci Kasiu mówię: lepszy zwykły wieczór z wnuczką od najlepszej imprezy.
OdpowiedzUsuńChoć może jak miałam naście lat to miałam inne zdanie. Imprezowa nigdy nie byłam, a Sylwestrowych spędów nigdy nie znosiłam. Miałam swoje powody.
Teraz jest mi zmiana roku kompletnie obojętna. Posiadanie wnuczki, prócz wszystkich niewątpliwych zalet, jest doskonałym wytłumaczeniem dlaczego nie świętuję (czytaj: dlaczego nie piję, nie objadam się, nie oglądam głupich koncertów w tv, nie marznę w oczekiwaniu na fajerwerki, a nazajutrz budzę się wyspana, bez zgagi i kaca).
Z tym wyspaniem to trochę przesadzam, bo ci co się bawili urządzili w mieście akustyczną bitwę warszawską, ale jednak.
I wiesz co ?
Dobrze, że już po świętach i wszystko wróci do normy.
Pewnie, że dobrze. Fajnie wszystko postawić na głowie i świętować, ale trzeba wracać do rzeczywistosci bystro i gładko, bo długo się tak nie da
UsuńCzyli nastepny Sylwester 'SAMA z mezem' tylko :)
OdpowiedzUsuńPoprawy humoru w Nowym Roku 2013 ( Trzynastego wszystko zdarzyc sie moze (!) :D)
Masz rację Kasiu, kiedy moja Córka była za mała, żeby ją z kimś zostawić, wtedy miałam plany i czasem, po przekazaniu dziecka dziadkom, nawet wychodziłam na różne tańce i zabawy do znajomych.
OdpowiedzUsuńZ czasem przestało mnie to kręcić, może zmęczenie, może wielka potrzeba spokoju.
A w tym roku to już w ogóle nie było mowy, żeby pomyśleć o czymś takim, jak zabawa.
Cieszę się jednak z każdego kolejnego Sylwestra spędzonego z moim M. :)
pozdrowienia i najlepszego 2013!
zrozumiałe, że w tym roku nie w głowie ci zabawy, ale wszystko opanowane i pod kontrolą, to najważniejsze
Usuń