poniedziałek, 31 grudnia 2012

Podsumowań nie budziet

Nie będzie podsumowań, bo ich nie lubię. Nie ma co nurzać się w klęskach, bo nauki staram się wyciągać na bieżąco, a tego jednego dnia i tak koła nie wymyślę. Nie widzę też powodu wracać i cieszyć się z sukcesów, bo fortuna kołem (tym przeze mnie niewymyślonym) się toczy i co z tego, ze były, jak może ich więcej nie uświadczę? Nadzieją jest zawsze, optymizm też, na tym buduję swoją postawę na przyszłość. Tak więc nie znajdziecie u mnie statystyk, przechwałek ani bicia w pierś.

Nie idę też na bal, ani do pubu, ani do znajomych, bo mi się nie chce. Bale były kiedyś, teraz to jakieś żałosne imprezki, przynajmniej te, które widzę, więc w ogóle mnie nie ciągnie. Pubów nie lubię, bo nie da się tam pogadać, a wrzeszczeć do ucha nie mam ochoty. Do tego ten smród uryny. I sterczenie w tłoku. Do znajomych nie, bo daleko, a ja nie chciałam wyjeżdżać, nie miałam też zaproszenia, ale przecież mogłam zaprosić do siebie. Nie zrobiłam tego z jednego powodu - od lat kilku lubię spędzać ten wieczór w ten sam sposób - książka, drink jakiś albo i nie, winogrona w miseczce, może jakieś sery i wino, jeśli mnie najdzie, albo jedzenia wcale, bo nie o to idzie - słuchanie muzyki, podglądanie różnych koncertów, jednoczesne czytanie, może też prasa, do tego w odpowiednim momencie rosyjski lub radziecki film (jakie oni mają świetne o nowym roku i świętach), a po dwunastej przełączam przeważnie na rosyjski kanał pierwszy, gdzie grają świetną muzykę. Nie mam już siły słuchać Rodowicz czy De Mono, jak mi jeszcze raz wyskoczą z A statki na niebie czy Niech żyje bal (chociaż ta akurat piękna i mądra, ale nie chcę jej akurat w noworoczną noc słuchać), to zwymiotuję.

Noworoczna noc w ogóle mnie nie rajcuje. Kiedyś tak. Wychodziliśmy z grupą przyjaciół na bale, szykowałyśmy kiecki, odwiedzałyśmy krawcowe, niektórzy fryzjerów i makijażystów, paznokcie itp, znaliśmy sie jak łyse konie, więc niespodzianek żadnych nie było, można było porozmawiać o wszystkim, było po prostu fantastycznie. Tylko, że byliśmy młodsi i może dlatego mi się chciało? Paradoksalnie kiedy marzyłam o wyjściu, nie miałam z kim dzieci zostawiać, a jak teraz mogę, to już mi się nie chce. Siedzę sobie więc z mężem w domu, czasem syn ma kolegów na górce na imprezce ze spaniem, czasem on wychodzi, córka od lat gdzieś w mieście, a my wespół zespół, bo nie ma to jak dobre towarzystwo :-)
Mam dobre książki, mam dobre filmy, czego mi więcej trzeba?

Gdyby był tutaj jakiś klub, z fajną muzyką, gdzie można wpaść na chwilę, a potem się ulotnić, ale nie dyskoteka, tylko miejsce, gdzie spotykają się znajomi królika i można bez poczucia straty czasu spędzić kilka chwil z ludźmi, których się lubi, poszłabym na pewno. Ale nie ma takiego miejsca, a umawiać się, szykować jedzenie, po świętach już nie mam do tego melodii.

Idę kręcić córce włosy. Jak będą kiedyś wnuki, oni będą wychodzić, a ja będę z małymi skrzatami siedzieć w domu i im bajki czytać. I oglądać kucyki Pony, albo inne bajki.

Życzę Wam wspaniałej nocy, a w 2013 roku niech się Wam darzy.
Cieszę się, że jesteście.

30 komentarzy:

  1. Mam tak samo od kilku lat.Spokój i to co lubie czyli czytanie,muzyka,dobry film,towarzystwo kotów (z braku męża)
    Nie kręcą mnie spędy.Ostatnio dwa lata temu byłam w klubie na Sylwestrze i było O.K ale może to dla tego,że z przyjaciółmi i w Polsce :)))
    Naprawdę miło obudzić sie w Nowy Rok bez kaca,wypoczęta,zrelaksowana.
    Nie wiem czy mi się nie odmieni za rok ale na razie cieszę się tym co mam.Nic na siłę.
    Pozdrawiam.Zdrowia i wszelkiej pomyślności dla Ciebie i rodzinki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kotanja, dzięki za życzenia.
      Oj tak, budzenie się rano w dobrym stanie to jest zdecydowanie bezcenne

      Usuń
  2. Pięknie i mądrze napisane:) Wszystkiego najlepszego dla Ciebie i Twoich bliskich! Zdrowia, uśmiechu, miłosci, sukcesów...
    Grażyna And..

    OdpowiedzUsuń
  3. Każdy ma prawo spędzać Sylwestra w taki sposób na jaki ma ochotę i to jest właśnie największe szczęście, taka wolność wyboru.
    Pozdrawiam serdecznie z południa Francji
    Nika
    PS My już po prostej choć wykwintnej kolacji, oglądamy TV francuska, a za godzinę pojedziemy w stronę Collioure na sztuczne ognie nad morzem i szampana pod gołym niebem. Bedzie ubranie na sportowo i adidasy zamiast obcasów. I tak tez jest dobrze bo sama mogłam takiego wyboru dokonać ;))

    Szczęśliwego Nowego Roku! Trzynastka przyniesie nam tylko szczęście!
    Nika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nika, pewnie, że wybór jest najważniejszy. Adidasy, szampan, fajnie brzmi

      Usuń
  4. mnie tez sylwki nie rajcuja. od lat spedzam je w domu z rodzina i tak mi najlepiej :) generalnie swietowanie mijajacego czasu to jakis aburd. sciskam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. medieval beast, nie wiem, czy absurd, ludzie się cieszą i wiwatują, bo mają nadzieję. Ja też mam, tyle, że w domu :-)

      Usuń
  5. fajnie to podsumowałaś Kasiu :) "Mam dobre książki, mam dobre filmy - czego mi jeszcze trzeba?" ;) Dobrego 2013 Roku życzę !!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam za sobą wiele lat właśnie takich jak piszesz, szaleństw noworocznych, picia szampana nad morzem z czerwonym nosem wśród przyjaciół itp itd..ale od paru lat to nie chce mi sie kompletnie, jak widzę w telewizji ludzi na dworze latających i krzyczących to podziw, mi sie już kompletnie nie chce. To tylko jedna noc. wolę w zaciszu rodzinnym, film, koncert, książka, kto wie może za parę lat się od widzi.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wszystkiego najlepszego w nowym roku, kasia!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Monika, i Tobie wszystkiego naj, niech się marzenia spełniają

      Usuń
  8. poszłam na " balety" i zwiałam przy pierwszej okazji, czyli wtedy kiedy jechał jedyny mój autobus do domu.
    Spełnienia Marzeń w tym Nowym Roku życzę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. futrzaku, jak znam życie, gdybym jednak wyszła, rwałam z powrotem jak nic. Czyli mamy podobnie tym razem

      Usuń
  9. Ja każdego roku mam tak, że jakiś czas przed Sylwestrem wmawiam sobie, że to nic nie szkodzi, że znowu nie mamy planów i że znowu na ostatnią chwile coś się uda wymyślić, bo przecież nie muszę się bawić, bo jest Sylwester jednak jak już przychodzi ten czas, a ja mam w perspektywie dom, to mi tak strasznie przykro się robi, wszak ja w domu mogę wieczór z książką i z filmem dzień później czas spędzić. I na szczęście jakoś się tak udaję, że trafiają się nam w ostatniej chwili w miarę fajne imprezy. Nadspodziewane fajne. Nic nadzwyczajnego. Po prostu tańce i znajomkowie, te imprezy niczym się nie różnią od tych nie związanych z niczym, tych po prostu.
    Taki był i ten Sylwester, trochę się martwiłam, że może być niekoniecznie fajnie, bo i miejsce niezbyt i mieszanka znajomych dalszych i tych bliższych dość dziwna, ale udało się, było naprawdę fajnie:)

    Pozdrawiam cieplutko i noworocznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. papryczko, nie chcę sobie wymawiać wieku, ale w twoim też bym pewnie martwiła się gdzie, a nie czy iść. Teraz już nie jestem taka wyrywna, ale też i warunki spotkań są inne

      Usuń
  10. Tak, i ja zasiadłam na wersalce, niestety nie z książka i drinkiem ale z dziećmi i przed tvizorem. Nie dało się nic oglądać. No może oprócz filmu o Tin Tinie. Reżyserem Spilberg, postaci komputerowe jak w Ekspresie Polarnym. Świetna, trzymająca w napięciu, ale i z humorem treść oparta na starym francuskim komiksie. Podobało się wszystkim. Podjadaliśmy przy tym sącząc herbatki i kawki, no Małżon drinkną raz czy dwa.
    Odkąd są dzieci nie ma znajomych takich do baletowania, w ogóle z magicznymi 32 latami na liczniku jakoś sie wszystko pozmieniało i człowiek stał sie samotniejszy.
    Sylwester u mnie mało optymistyczny ale i tak Wszystkiego co NAJ w tym Nowym Ci Życze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiewióro - z dziećmi też fajnie, byle o tym pamiętać, że to wiecznie nie trwa i nie desperować, ze się jest w domu z nimi. Potem one fruwają i wszyscy mają wolną wolę na różne wyjścia
      Rin Tin Tin to była pierwsze książeczka w języku angielskim, jaką dostałam dziecięciem będąc.

      Usuń
  11. A my sobie zjedliśmy krokieciki, poleżakowaliśmy przy zapalonej choince i wyruszyliśmy na rynek wrocławski. I było miło. Ale też jakoś szczególnie nie obchodzimy Sylwestra. Też nie robię podsumowań i postanowień. Takie rzeczy robię sobie w dzień urodzin.
    No, ale życzonka ślę- oby było dobrze w 2013 :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mag - więc tę wiochę Wam TVP2 odwaliło na żywo, mam nadzieję, że lepiej to było tak niż na ekranie

      Usuń
  12. W tym roku miałam podobnie jak Ty Kasiu. Zostaliśmy w domu, zmęczeni organizowaniem Świąt, które odbywały się w tym roku u nas. Chcieliśmy się odciąć od tej zbiorowej sylwestrowej szalonej nocy, bo dla nas ona w tym roku zupełnie nieszalona, a wypoczynkowa. I było ok, tyle, że moja córcia, która jest jeszcze za mała na wychodzenie dokądś, była rozczarowana, że rodzice tacy jacyś klapnięci :( Poleciała nawet łezka przed snem....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Barbapapa - ja przeważnie jestem zmęczona świętami i tą całą ekscytacją przyjazdem córki i jej pobytem. Stąd moje uspokojenie w ten wieczór

      Usuń
  13. I tak już dobrze, że nie śmierdzi fajkami! Też nie widzę sensu chodzenia do miejsc, gdzie nie można pogadać z powodu ryczącej muzyki. Wszystkiego njlepszego Kasiu w Nowym Roku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. asiaya - myślałam, że papierosy były najgorsze, ale brak tego smrodu wyciąga na prowadzenie ten urynowy i już nie wiem, co gorsze

      Usuń
  14. z autopsji Ci Kasiu mówię: lepszy zwykły wieczór z wnuczką od najlepszej imprezy.
    Choć może jak miałam naście lat to miałam inne zdanie. Imprezowa nigdy nie byłam, a Sylwestrowych spędów nigdy nie znosiłam. Miałam swoje powody.
    Teraz jest mi zmiana roku kompletnie obojętna. Posiadanie wnuczki, prócz wszystkich niewątpliwych zalet, jest doskonałym wytłumaczeniem dlaczego nie świętuję (czytaj: dlaczego nie piję, nie objadam się, nie oglądam głupich koncertów w tv, nie marznę w oczekiwaniu na fajerwerki, a nazajutrz budzę się wyspana, bez zgagi i kaca).
    Z tym wyspaniem to trochę przesadzam, bo ci co się bawili urządzili w mieście akustyczną bitwę warszawską, ale jednak.
    I wiesz co ?
    Dobrze, że już po świętach i wszystko wróci do normy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że dobrze. Fajnie wszystko postawić na głowie i świętować, ale trzeba wracać do rzeczywistosci bystro i gładko, bo długo się tak nie da

      Usuń
  15. Czyli nastepny Sylwester 'SAMA z mezem' tylko :)
    Poprawy humoru w Nowym Roku 2013 ( Trzynastego wszystko zdarzyc sie moze (!) :D)

    OdpowiedzUsuń
  16. Masz rację Kasiu, kiedy moja Córka była za mała, żeby ją z kimś zostawić, wtedy miałam plany i czasem, po przekazaniu dziecka dziadkom, nawet wychodziłam na różne tańce i zabawy do znajomych.
    Z czasem przestało mnie to kręcić, może zmęczenie, może wielka potrzeba spokoju.
    A w tym roku to już w ogóle nie było mowy, żeby pomyśleć o czymś takim, jak zabawa.
    Cieszę się jednak z każdego kolejnego Sylwestra spędzonego z moim M. :)
    pozdrowienia i najlepszego 2013!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zrozumiałe, że w tym roku nie w głowie ci zabawy, ale wszystko opanowane i pod kontrolą, to najważniejsze

      Usuń

Musiałam wyłączyć komentowanie anonimowe, bo mnie zawalił spam. Przepraszam.