Małżon wrócił z kraju, wypoczęty, bo tam bradziażył po plażach, nogami zamiatał na promenadzie nadmorskiej, po lasach na grzyby chodził, a teraz energii full i się rzucił do malowania. Powoli nasz dom przeobraża się w kompletną ruinację, zdjęte zasłony, obrazy, klosze z lamp, książki pracowicie poupychane we wszelkie kąty, teraz zostały wywleczone na światło dzienne (ona u nas chyba przez pączkowanie się rozmnażają - taki koment usłyszałam).
Jesssu, jak ja to przeżyję pytam się retorycznie!
Samo malowanie to pikuś, ale demontaż domu, przy takiej ilości niezbędnych durnostojek, książek i książek, to nie w kij dmuchał. Panny takiego rozpiździaju nie lubią, oj nie.
Miśka ma wreszcie aparat na zęby, prostowanie rozpoczęte. Pierwsze dni ciężkie będą, ale tyle czekała, cieszy się, więc wszystko przetrzyma.
Kupiliśmy książkę o żywieniu według indeksu glikemicznego, mam nadzieję zmieć żywienie nas wszystkich na taki styl, żeby raz na zawsze było zdrowo i jednak chudnąco. Coś musimy robić źle, poza słodkimi wypiekami, że wyniki marne.
Koszykówka - chodzę nadal, na drugi dzień bóle są już mniejsze, mam nadzieję, na kompletną ich likwidację po jakimś czasie. Chcę włączyć ćwiczenia domowe. Wolałabym chodzić gdzieś na siłownię z trenerami do wynajęcia, ale nie ma takich u mnie w miasteczku, szkoda.
Czekam na rozpoczęcie pracy, już się cieszę na nią. Najpierw była panika, ale miałam czas ją przejść naturalnie i na spokojnie i już się tak nie boję. Panika na spokojnie - ale wymyśliłam, haha
remont, ciężka sprawa:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Futrzaku, mąż szaleje ze szpachelką, pieerwszy etap wypełnianie dziur i jakichś pęknięć. Cinżko
UsuńTak to jest jak wraca dodom facet. Podobnie jest ja wraca babina. Zarówno sprzątania jest co niemiara bo oboje inaczej pojmują swoje powinności i pojęcie czystości.
OdpowiedzUsuńPiotrze, gdyby każdy powrót oznaczał malowanie, trzymałabym go siłą w domu.
UsuńNo no, jakie zmiany! Odświeżony dom, nowa praca, koszykówka - tak trzymać i nie puszczać! Ja wzięłam malarzy, w sumie zajęło wszystko 5 dni - 2 przygotowanie, 2.5 malowanie, no i sprzątanie burdelu. Warto :) A przy okazji można powywalać rzeczy, przemeblować trochę, i od razu lepiej :) Mam nadzieję, że w pracy będzie ok, trzymam kciuki :) Pzdr
OdpowiedzUsuńIrolka, no właśnie, będę wywalać :-) Malujemy sami, bo nie lubię obcych do domu wpuszczac, a poza tym tak zawsze uświnią, ze wiecej roboty przy sprzątaniu
UsuńLudzie, remont! Serdeczne wyrazy wspólczucia, koszmar.
OdpowiedzUsuńCo do pracy - będzie na pewno dobrze, bo posiadasz ku niej serce, wiem to!
Cesia - remont, ludzie ratunku! No właśnie. Sufity w łazienkach i sypialnia zrobiona, włącznie z wyrzucaniem rzeczy i sprzątaniem, dopiero początek, a ja już wykończona psychicznie
UsuńKasiu ! Bardzo się cieszę, że wracasz do pracy - trzymam kciuki, żeby 'nerw' było jak najmniej. Jeśli chodzi o remont... mam u siebie / chociaż nie w domu, ale w garażu / przeróbki na WIELKĄ SKALĘ. O tym ile rzeczy / niektóre od 20 lat / trzeba przejrzeć, posortować, a na koniec pozbyć się śmieci / a to okazuje się problemem / nic nie powiem, bo mnie to przerosło:-(
OdpowiedzUsuńBuziaki
Aniu, mnie też przerasta powoli. Mam potrzebę przetrzebienia rzeczy, ale przecież na siłę wyrzucać nie będę. No nie wiem, jak my to przeżyjemy, i ja, i Ty?
UsuńU nas idzie jak po grudzie... Optymistycznie za dwa tygodnie powinno być bliżej końca. Okaże się :-)
UsuńKasiu! Trzymam kciuki, w pracy na pewno sie odnajdziesz i wierzę, że będziesz zadowolona. Remont nie trwa wieki, a raz na jakiś czas przyda się wywietrzyć szuflady :) Przepraszam Cię, bo zapomniałam napisać Ci życzenia. O urodzinach nie zapomniałam, tylko tak nieładnie wyszło. Wszystkiego naj, naj, naj i oby było tu jak najwięcej pogodnych wpisów. Pozdrawiam Cię serdecznie z wietrznego, deszczowego Sligo :) Dag.
OdpowiedzUsuńDagmaro - dzięki za życzenia. U nas też wieje, aż mi samochód dzisiaj latał po całej drodze, jak wracałam z biblioteki
UsuńTeż mam w domu mini remont, nie taki z przestawianiem wsystkiego, ale jednak bajzel wszędzie. Dobijające, ale za to jak później będzie milutko :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę z Twojej nowej pracy. Nie dziwię się, że panikujesz, ale na pewno niepotrzebnie :)
Powodzenia!
fidrygauko - już taki jestem zamartwiaczek :-)
UsuńMini remont, ale bajzel wszędzie, no właśnie, mini czy maxi bajzel i tak jest
Przetrzymasz a potem będzie tak ładnie, że pozostanie tylko satysfakcja! :)
OdpowiedzUsuńĆwiczenia i indeks glikemiczny popieram, działa!
iw, ja też popiram, byle to nie była dieta cud w moim wykonaniu, czyli nie stosuję i czekam na cud
UsuńMiło mi, że Cię znalazłam. Irlandia jest mi bardzo bliska. Będę tu zaglądać :)
OdpowiedzUsuńRóżo,cieszę się, że zajrzałaś, witaj :-)
Usuńcześć Kasiu, odnalazłam parę dni temu Twego bloga i czytam archiwum, jestem na listopadzie 2011, ale już chciałam zameldować ,że bardzo mi sie podoba i będę jeśli pozwolisz Twoim blogowym gościem :)pozdrawiam z zimnego i wietrznego Wrocławia. Basia
OdpowiedzUsuńBasiu, witaj u mnie, cieszę się, że zajrzałaś i zapraszam, do czytania i 'do rozmowy' :-)
Usuń