sobota, 14 grudnia 2013

Smarkata kołowacizna, a lista się sama nie zrobi, zakupy tym bardziej.

Siedzę na przepisami, robię listę zakupów i tak kicham, że mam ciało-odrzut na metr. Jakby można było dalej, to i pewnie bym dwa poleciała, ale kanapa jest buforem.

Tak mi dobrze szło, opanowałam jakoś zawroty głowy, dostałam nowe leki, które były bardziej skuteczne. Nie zlikwidowało to całkiem kołowacizny, ale znacznie ograniczyło. Trochę głupio zrobiłam, że pojechałam do Michaliny do Dublina, ale tak się cieszyłam na to nasze chodzenie po świątecznym mieście, że nie umiałam sobie tego odmówić. Do tego w planach miałam dzień spędzony w gronie przyjaciół pod Dublinem, z którego nic nie wyszło, bo się pani domu rozchorowała, ale nie ma tego złego, bo chociaż po Ikei pochodziłam. Poszłam odwiedzić tam fotel, który sobie wymarzyłam do pokoju, do czytania. Usiadłam na nim, zachwyciłam się po raz nie wiem, który, po czym zakupiłam jakieś drobiazgi i rzecz najważniejszą - zejefajną kołdrę dla męża na zimę i dwie superowe poduszki.
Foteli u nas dostatek, ale te najwspanialsze są drogie, kosztują ponad 400, a czasem i prawie 600 euro, na to mnie nie stać. A ten jest za 200 i równie dobry. Za jakiś czas sobie na niego uzbieram i kupię.
Na pocieszenie udało mi się za to wyhaczyć w jednym takim sklepiku dekoracji wnętrz taki oto wieszak na papier toaletowy. Pokazywałam go na Notatkach Coolturalnych, bo on taki właśnie kulturalny jest, ma litościwie dla mola książkowego półeczkę na czytane właśnie książczydło lub Kindla, ale i tu wkleję, bo cieszy mnie niepomiernie, a pewnie nie wszyscy zaglądacie i tam


W Dublinie było cudne, ale tłoczno niezwykle, bo się okazało, że to weekend, kiedy się wieśniaki zjeżdżają na zakupy. Czyli ja też, bom przecież z małego miasteczka na północy. Jeszcze dalej niż północ, rzec można.
Miałyśmy ambitne plany, ale one były jednak na wyrost, cieszę się, że udało mi się kupić dla Misi prezent i że mogłam z nią iść do Yamamori i do kina na Saving Mr. Banks.
Świetny film, bardzo polecam, jak tylko się ukaże w Polsce czy gdziekolwiek jesteście, ukazuje kulisy powstania filmu Mary Poppins, życie autorki tej powieści, ówczesne i powrót do jej dzieciństwa, jak powstała książka, skąd się wzięłam cudowna niania i kogo tak naprawdę przyleciała na parasolu uratować? Oczywiście spłakałyśmy się na końcu haniebnie.
W nocy w niedzielę przyjechałam, a w poniedziałek do pracy, ale nie kręciłam nosem, bo się za wszystkimi tam stęskniłam. W piątek zaliczyłam pierwszą toaletę z podopiecznym, nie było źle, jestem zaskoczona, można się przyzwyczaić.
Przyszły tydzień będzie pracowity, bo mamy mszę we wtorek w day centre dla wszystkich podopiecznych i ich rodzin, potem czwartek obiad świąteczny dla nas wszystkich, a koniec tygodnia wiadomo, już zaczną się przygotowania do świąt.
Emocje, emocje, a ja narazie chora, kichająca, smarkająca i skołowaciała.
Pięknie, k....a pięknie


14 komentarzy:

  1. Super, że lepiej się czujesz! Moi znajomi brali lek bodajże Serc. I fajnie że dałaś radę do Dublina pojechac na szoping :) Grafton jest zawsze śliczne, ale przejść się w grudniu nie da! Na szczęście moje zakupy już dawno skończone.... Tu ostatni tydzień w firmie X, okraszony X-mas lunch, potem urlop w Polsce, a od stycznia powita mnie lokalna firma Y, więc zmany, ale na plus :) Wesołych Świąt!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Irolko - miałam serc najpierw, ale mi nie pomagał i dała mi na drugi tydzień inny lek - Stemetil. Pomógł, chociaż rzuty jeszcze mam. Ale za to mnie zawaliło, dziwne, bo ja nie jestem chorowita, a tu jedno po drugim. Nic to, trzeba byc twardym.

      Usuń
  2. Nie, no fotel jest boski, na pewno wygodny. Też poszukuję jakiegoś mnieciutkiego i wygodnego fotelolegowiska na czytanie, bo w łóżku zasypiam nad książką.
    Zdróweczka życzę, taka pora jakaś zakichana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mag, to jest Ikea, na ten mnie stać, wygodny jest i wygląd ma też ok.

      Usuń
  3. Ikea mówisz... mój chleb powszedni w pewnym sensie. Też się czailiśmy na ten fotel, ale z innym obiciem. Ostatecznie padło na troszkę niższy...
    Uwielbiam zakupy świąteczne.. no może nie w moim obecnym stanie, bo wytrzymuję jakieś 20 min i siad podparty musi być :) ale normalnie to UWIELBIAM... Dlatego nie dziwię, się, ze nie potrafiłaś z nich zrezygnować.
    Piekny trzymacz papieru i książek. Chociaż ja raczej ksiązek/gazet nie czytam w toalecie. Jestem z tych co to na klozecie i pod prysznicem siedza tylko tyle ile muszą... KRÓTKO :)


    Duuuuużżżżoooo zdrowia!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani M, ja też nie przesiaduję więcej niż muszę, ale to co muszę, nudno jest, więc czytam, chociażby to miało być pięć minut.
      Dla odróżnienie zakupów nie lubię, jednak nie, ale czasem trzeba. Natomiast lubię czas spędzać z córką i ona mi zawsze pokazuje fajne rzeczy, których ja nie widzę, a ciuchowe zakupy to już w ogóle lubię z nią uprawiać

      Usuń
  4. eee trzeba było dać znać że przyjeżdżasz w weekend słoików w Dublinie! :):):) Następnym razem odezwij się proszę, chętnie spotkam się na kawę lub winko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mikasia, dam znać następnym razem. Nie wiedziałam, ze to weekend słoików, chociaż słoik to chyba moja córka, bo ona wiezie ogórki i czosnek, kiedy wraca do siebie od siebie, czyli z domu do domu :-) w Dublinie. A ja to po prostu Cultie i do tego z krainy jeszcze dalej niż północ. Znać dam, a jak się wybierasz do Donegalu, to Ty daj znać mnie

      Usuń
  5. Kasiu siedziałam wczoraj na Twoim fotelu w Ikea, rzeczywiście bardzo wygodny.
    http://www.ikeafamily.eu/oferta-ikea-family-dla-sklepow.aspx?shopcode=203&page=2
    Pewnie u Was też jest coś takiego jak karta Ikea Family, będzie taniej:-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mamy kartę Ikea family, ale akurat ten produkt nie jest objęty wyprzedażą i obniżką przy karcie, niesety

    OdpowiedzUsuń
  7. Super trzymacz papieru i ta półeczka!!
    Już dość dawno stwierdziłam,że Irlandia to kraina paradoksów bo np.okna w odwrotną stronę otwierane,po dwa krany itp..
    A pomimi tego jeśli chodzi o sprzęt domowy to tzw.ulepszaczy przy gadżetach domowych mają całe mnóstwo!
    Wspomnę tylko o tarce do jarzyn,która ma spód gumowy co by się nie ślizgała.
    Takie proste a w Polsce walczylam z uciekającą tarką :-)
    Sorry Kasiu wiem,że to Twój dom ale papier wisi nie po mojemu ha ha:)))

    OdpowiedzUsuń

Musiałam wyłączyć komentowanie anonimowe, bo mnie zawalił spam. Przepraszam.