Pomarzyć piękna rzecz. Przecież głupia nie jestem.
Zachowuję się jak ten lew na odwyku. Gdzie to było, w Madagaskarze? Lew roślinożerny. Wprawdzie nie muszę jeść samych warzyw, ale dużo. I chuuuudo. Wspomniałam Madagaskar i udałam się na YouTube zobaczyć ulubione najlepsze fragmenty króla Juliana
Miej serce, miej. Powtarzam - miej! Jest obecnie moim ulubionym quotem.
Małżon znosi dietę bardzo dobrze, a ja bym dzisiaj deski na trociny zębami przerobiła z nerwów. Aż musiałam uprzedzić, żeby się do mnie nie zbliżać.
Telepie mnie na widok białego jogurtu z musli. Normalnie dreszczy dostaje i mam jadłowstręt. Nie dlatego, ze niedobry, ale jakoś tak nie zimowy. Owsiankę sobie zrobię jutro.
Niestety mam takie odruchy, że przestać jeść w ogóle. Nie odrzuca mnie od jakiegoś konkretnego jedzenia, tylko ogólnie, co bym nie miała na talerzu, trudno mi się zmusić do pierwszego kęsa.
Przejdzie mi. Uparłam się wczoraj spacerować po plaży z Frankiem, dla formy, dla psiaka, żeby się wybiegał, dla małżona, żeby odstresował ciężki dzień w pracy i mnie przewiało.
Ale jak posłuchałam Pani Magdy, autorki książki, to mi się od razu lepiej zrobiło. Ona potrafi zarazić entuzjazmem. Cały program można obejrzeć TU
Założę się, że takiej dietetyczki jeszcze nie spotkaliście, ani nie mieliście okazji słuchać. Fantastyczna.
A ponieważ mam dowód na taśmie, że mogę podać przepis na zupę paprykową, o który prosiła Szpilka to proszsz:
Zupa krem z papryki (to jest wersja dietetyczna)
1 czerwona papryka - oczyścić i cebulę też, pokroić drobno, razem dusić na łyżce oliwy na patelni pod przykryciem mniej więcej przez 5 minut. Od czasu do czasu potrząsać, żeby nie przywarło. Czosnek i małą papryczkę chilli (jeśli nie chcecie, żeby było ostre to zrezygnujcie z niej) pokroić w talarki, wrzucić do 1 litra bulionu warzywnego, dodać pomidory z puszki i gotować 10 minut. Dodać paprykę i cebulę, całość zmiksować. Na końcu przyprawić solą i pieprzem. Posypać uprażonymi pestkami dyni.
U mnie śnieg pada, jutro dzień bez rubryczek - super...wielkie szacuny za trzymanie diety, ja chwilowo nie biegam, bo bieżnia zamarzla :D
OdpowiedzUsuńAniu, dzień osiemnasty, wiem, bo w książce napisane, ja nie liczę, wydaje mi się jakby to było kilka dni tylko, czas jakby się zatrzymał
UsuńNo comments ulubionym quotem? Miej serce, miej.
OdpowiedzUsuńJogurt z musli... mniam. Mi akurat tego nie wolno jeść. Zresztą jak całej reszty nabiału, ze względu na Julkę. Ale już niedługo mam nadzieję sobie odbić :))
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za wytrwanie w diecie.
ja też uwielbiam jogurt, ale jak mi jest zimno, to mi jakoś nie konweniuje
Usuń"Do kobiety trzeba się pofatygować..." ;D
OdpowiedzUsuńPo plaży... Nie bawię się tak! Też chcę połazić po plaży i jedyne, co mnie odstrasza, to to, że nad naszym pięknym polskim morzem musi teraz nieźle wiać chłodem. Ale inne plaże - czemu nie :)))
I też by mi się nie uśmiechał jogurt teraz. Za zimno.
Ken - moja plaża też by cię odstarszyła, wieje, zimno, ale pięknie
UsuńBo zima to fatalny czas na eksperymenty z jedzeniem. Człowiek i tak jest osowiały, gorzej znosi niedobór kalorii i brak wszelkich ciepłych tłustości. Podobno bardziej skuteczne sa diety późno-wiosenne, organizm doszedł do siebie po zimowym osłabieniu, ma więcej energii do biegania, chodzenia i zrzucania kalorii:))
OdpowiedzUsuńCzarny Pieprzu, ja wiem, ale byłam gotowa i bałam się czekać, żeby mi ta gotowość nie przeszła
OdpowiedzUsuńJa akurat jadam nietłusto na ogół. Zorientowałam się właśnie, że mięsa zwierzęcego nie jem już pół życia. Ryb również nie jadłam przez długi czas, ale parę lat temu zaczęłam.
OdpowiedzUsuńZimą natomiast, zwłaszcza taką jaką mamy na Podlasiu teraz (-18 za oknem właśnie, jem dużo ryb tłustych, dużo jajek smażonych na dużej ilości masła, dużo węglowodanów. Z domu nie dam rady wyjść jak nie zjem czegoś tłustego. Na jogurty i musli patrzeć nie mogę - to dobre jedzenie na lato ze świeżymi owocami. Co roku tyję zimą jakieś 5 kilo, potem same jakoś spadają, gdy zaczynam więcej chodzić niż jeździć samochodem. Trzymam za Ciebie kciuki!
grendello - ja tak właśnie mam, zimą bym same tluste jadła. Trzymajcie mnie
OdpowiedzUsuń