poniedziałek, 18 czerwca 2012

I will follow you... lala, mmmm

Dziwny ten dzień. Zimno, to lato jest do niczego. Jak się robi ciepło, to zaraz wyłażą takie małe muszki (midges), które gryzą i wchodzą w każdą dziurę, nawet w oczodoły, nie wiadomo już, co lepsze. W każdym razie lata nie ma.

Ale zapach jest, taki jak w chłodniejszy polski dzień, mimo wszystko letni. Ziemia pachnie i gdzieś tam ścięta trawa też, bardzo intensywnie i jakoś tak 'wiejsko', chociaż ja na wsi nie jestem chowana, więc to tylko przypuszczenie. Albo tak, jak kiedyś na łące, gdzie jechaliśmy z dzieciakami rowerami, a potem się odpoczywało leżąc na plecach, obserwując ptaki i gadając o głupotach, wymyślaliśmy jakieś śmieszne historyjki i było jak w raju. Do domu wpadaliśmy tylko po to, żeby wziąć pajdę chleba ze śmietaną i cukrem. Albo z mielonką i ogórkiem, takim z krzaka sprzedawanym na wtorkowym lub piątkowym rynku. A śmietana też taka, że nóż w niej stał. I ścierką jechała, hehe.

Naszły mnie wspomnienia z dzieciństwa, bo czytam Mr. Pebble i Gruda, gdzie z każdej kartki wyziera przeszłość przaśna nasza PRL-owska. Ta, której nie pamiętam i ta doskonale mi znana.
I tak mnie na rozmyślania nad nadmiarem i przepychem tych czasów napadły. Naprawdę uważam, że 'less is more' czyli mniej znaczy więcej i zaczynam się zastanawiać, co by tu ograniczyć, odgruzować, zubożyć, żeby zrobić trochę miejsca, również w głowie.
My mówimy - bieda straszna teraz. Grzeszymy.
Gdy byliśmy młodzi, człowiek pożądał niby telefonu z okna do okna, z bloku do bloku, który był pokazany w jakiejś gazetce dla młodzieży, takiej o majsterkowaniu, dwie puszki i drut i będziemy mogły się z koleżanką komunikować wieczorami. Siedziałyśmy, ja w swoim oknie, ona w swoim i marzyłyśmy o rozmowie, a tylko mogłyśmy na siebie patrzeć. A matka by już z domu nie puściła. Telefon? Zapomnij. Nie o rachunki chodziło, nie miało się go w domu, albo był, ale w korytarzu na dole. Całymi dniami człowiek bawił się na podwórku, na rowerze lub u koleżanki w ogrodzie. Na książki się polowało, magnetofon szpulowy był rarytasem, kolorowy telewizor Rubin też (my kupiliśmy nasz na dożynki koszalińskie w 1975 r.). Żadne z nas nie było nigdy znudzone, sfrustrowane czy nabzdyczone. Czekaliśmy po prostu na kolejny dzień i na możlwość wspólnej zabawy, a to w szkołę,  a to w zbijaka, w gumę, milion ich było.

Rano, kiedy ścielę łóżko, niebezpiecznie blisko jednej jego strony mam regał z książkami. Akurat z wieży leciała piosenka z nowej płyty Miki Urbaniak Follow you. Fantastyczna jest ta dziewczyna. Sięgnęłam po książkę jej mamy, Urszuli Dudziak, o  jej życiu, początkach, śpiewaniu, ludziach, których poznała i się tak zachwyciłam, ze cały ranek Miki Urbaniak słuchałam, a 'Urszulę' czytałam.

                                       mama z córką - (fot. Krzysztof Opaliński) z portalu Polki.pl

Dzisiaj tak mogę, akurat mam czas, raz Dudziak, raz Mr.Pebble, rozerwana na strzępy, bo obie wyjątkowo. A o nadmiarze mówię, bo mam tyle książek do przeczytania, które mnie wołają, już natychmiast, do tego sieć, do tego filmy, muzyka, znajomi, informacje (nadmiar, dzisiaj postanowiłam nie słuchać, nie oglądać), dzieci, wrażenia, uśmiech, łzy - za dużo, bombardowana jestem tym wszystkim, nie mam czasu się zatrzymać. Less is more - powtarzam sobie (czytając dwie książki na raz, hehe).

A słucham Miki na zmianę z Imeldą May. Obie fenomenalne. I te książki wyjątkowe. W takich momentach jestem szczęśliwa.

15 komentarzy:

  1. Z daleka do Ciebie przybywam,
    więc pozwól że na chwilę się zatrzymam.
    Kłopotu nie sprawię,
    ale pozdrowienia i życzenia zostawię.

    OdpowiedzUsuń
  2. ..."'less is more'"' ? Mniej czego? Wiecej czego? Lapidarnosc ale celnosc to tak. Hmmm, hmmm :). Zastanawiam sie co bedziesz robila na starosc, jak juz teraz tylko wspominasz? 'Podszywasz' sie albo pod nastolatke lub znawu pod starsza pania, ktora tylko wspomina... wnika w przeszlosc. Dlaczego nie zyjesz pelnia 'teraz', wlasnym zyciem? Teraz szybko przemija... moze 'carpe diem'?
    Ps. Czy w szczecinskim to naturalne uzywac slowa: 'chowac' w odniesieniu do dzieci? Przed czym chowac lub przed kim chowac?
    (Jak zwykle pytania maja charakter pytan nie wymagajacych odpowiedzi :) i.. i ... i.... i..... .......

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze jest sie tak czasem zatrzymac, poczytac, powspominac. Zwlaszcza, ze wspomnienia maja zazwyczaj charakter wybiorczy i pamieta sie wszystko w jasniejszych kolorach. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. A te wygibasy na trzepaku? Chybabym oszalała ze strachu gdyby moje dzieci robily takie sztuki : )))
    Ja tez wspominam dziecinstwo i choć bylo roznie to i tak pamietam same mile chwile.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też różnie miałam, ale towarzystwo podwórkowe świetne i zawsze wszystkie smutki można było 'wyfikać' na trzepaku. Zapomniałam. masz rację, też bym osiwiała jakbym widziała moje dzieciaki wiszące głową do dołu. Co tam wiszące. Fikające jak szalone, haha

      Usuń
  5. teraz leżenie na trawie niebezpieczne, wszędzie kleszcze.
    Kiedyś, nie tak znowu dawno to można było leżeć, kulać się i bawić. Piknik na trawie nie zagrażał boreliozą.
    U nas dziś upał nieziemski.
    Fajnie masz, czytasz jakoś ostatnio mocy mi brak.
    Jutro się zmobilizuję i jadę na książkowe łowy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wtedy o kleszczach nikt nie słyszał, widywano je czasem wpięte pod kolanem, ale też nie za bardzo, ja nigdy nie miałam. I nie bałam się żadnych innych robali, ani os, ani owadów innej maści, a teraz? Chyba bym umarła z nadmiaru obrazków w głowie, jakie to żyjątka łażą po mnie i w ziemi pode mną, w momencie leżenia na łące

      Usuń
  6. No właśnie, teraz dzieciaki siedzą w domu przed kompami i nie mają kontaktu z rówieśnikami.
    Zabawa w sklep, dwa ognie i inne nie są im znane. Chodziło się do sklepu i prosiło sprzedawczynię o kilka torebek papierowych, bo innych nie było! Pamiętam, jak marzyliśmy, że w XXI wieku będą na każdym podwórku place zabaw dla dzieci i piękne boiska do grania w piłkę.Przykre teraz to dzieciństwo, wszystko mają na zawołanie. Nie raz się zastanawiam, że to całe nasze wygodnicwto i życie nie zmierza w dobrym kierunku.
    Moi chłopacy jeszcze się ,,wychowywali" na podwórku, jeżdzili rowerami, motorkami nie siedzieli w domu, ale to były inne czasy.
    Szkoła nawet inaczej naucza, bo kto w naszych czasach słyszał o korepetycjach? Jedni się uczyli, inni nie, ale do matury przystępowało się bez żadnych dodatkowych lekcjii!!
    No i proszę Futrzak też boi się kleszczy :-))
    Myślę, że kleszcze były zawsze, tylko nikt nie wspominał o boreliozie. Firmy farmaceutyczne krzyczą o niej, bo szczepionki trzeba sprzedać!

    Ach, było minęło i pewnie już nie wróci.
    Pozdrawiam sentymentalnie
    Mariola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o kleszczach napisałam wyżej, ja na oczy nie widziałąm całą młodość i średnio dorosłe życie, a i na obozy harcerskie jeździłam, w głebokie lasy nawet, i do lasu na jagody. Inna rzecz, że ja znad morza to i tak większość czasu spędzało się na plaży. Meduz się bałam
      Na podwórku, wprawdzie nie z kluczem na szyi, bo mama była w domu, ale i tak spędzałam cały czas, od maja do końca września. Potem w zimie, kiedy lodowiska, też

      Usuń
  7. Dudziak w przypływie szaleństwa, bo i tak już miałam nadbagaż, kupiła na lotnisku. Warto było.

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajnie tak czasem powspominac, szczegolnie jak sie chce uciec od natloku mysli, zdarzen, informacji. Fajnie, ze mamy wspomnienia. Nie zgadzam sie z tym co ktos powyzej napisal, ze "tylko tu i teraz", tylko "Carpe Diem"... Owszem, carpe, carpe... ale nie byloby nas tu i teraz, takich jakimi jestesmy gdyby nie to jacy bylismy kiedys i jakie bylo nasze otoczenie, ktore nas uksztaltowalo.. tak wiec moim zdaniem wazne i to co bylo i to co jest...Fajny wpis. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edi oczywiście, ze tak, nie można sie odciąć od przeszłości, ani tej dobrej (na szczęście), ani tej trudnej (niestety), wszystko to ma wpływ na to, co teraz

      Usuń

Musiałam wyłączyć komentowanie anonimowe, bo mnie zawalił spam. Przepraszam.